Trener polskich skoczków odniósł się do swoich zaskakujących słów. "Cały czas twierdzę"

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler

- Sobotnie skoki dadzą Pawłowi dużo pewności siebie. Jest bardzo blisko czołówki. Ma coraz lepszą prędkość na najeździe, technika się stabilizuje, a wtedy możemy robić kolejne kroki w jego skokach - powiedział Thomas Thurnbichler.

- Chcemy ponownie znaleźć się w pierwszej dziesiątce. Fajnie by było, jakby znalazł się w niej więcej niż jeden skoczek - mówił w wywiadzie dla WP SportoweFakty Thomas Thurnbichler jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji w Wiśle.

- Dawida przy skokach takich jak na treningach stać nawet na pierwszą piątkę - dodawał Austriak.

To słowa trenera, a teraz rzeczywistość. W sobotnim konkursie Pucharu Świata w Wiśle żaden z reprezentantów Polski nie zajął miejsca w najlepszej dziesiątce. Blisko tego był Paweł Wąsek, który ostatecznie sklasyfikowany został na 11. pozycji. 16. był Aleksander Zniszczoł, a dopiero 25. Dawid Kubacki. Powracający po kontuzji Piotr Żyła nie awansował do drugiej serii, tak samo jak Kamil Stoch.

- Oczywiście nie jestem w pełni usatysfakcjonowany. Przed Wisłą mówiłem, że celem są miejsca w dziesiątce. Daleko od nich jednak nie jesteśmy. Cały czas twierdzę, że Paweł i Olek przy swoich najlepszych skokach mogą być w TOP 10 - mówił dziennikarzom już po sobotnich zmaganiach Thurnbichler.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Błysk byłego piłkarza Barcelony! Fantastyczny gol

Zabrakło... szczęścia?

Austriak pochwalił przede wszystkim Wąska. Zwrócił uwagę, że oba jego konkursowe skoki były dobre, ale skoczek "ma potencjał na więcej". Zasugerował również, że do jeszcze lepszego rezultatu zabrakło Wąskowi... szczęścia do bardziej sprzyjających warunków.

- Czołówka jest tak mocna, że liczy się każdy detal. Na przykład Paweł miał w drugim skoku dodane osiem punktów za wiatr w plecy, podczas gdy najlepsi mieli minimalnie odejmowane punkty za wiatr pod narty. To duża różnica. Jestem przekonany, że z wiatrem pod narty Paweł też by skoczył 130 metrów - zadeklarował trener.

- Nie zmienia to jednak faktu, że sobotnie skoki dadzą Pawłowi dużo pewności siebie. Jest bardzo blisko czołówki. Ma coraz lepszą prędkość na najeździe, technika się stabilizuje, a wtedy możemy robić kolejne kroki w jego skokach - dodał.

Co z pozostałymi?

Rozczarowany po konkursie mógł być za to Aleksander Zniszczoł. W pojedynczych skokach treningowych 30-latek potrafi być w czołówce. Gdy przychodzi jednak do konkursu, nie jest w stanie skakać na takim poziomie, jak w końcówce poprzedniego sezonu, gdy zajmował miejsca na podium konkursów Pucharu Świata.

- Olkowi nie było łatwo skakać przed własną publicznością. Widziałem to także latem u niego. Skoki były jednak niezłe i wierzę, że pozwolą mu się nieco wyluzować przed niedzielnymi zmaganiami - podkreślił Thurnbichler.

Austriak odniósł się także do 25. miejsca Kubackiego, twierdząc, że w jego skokach "brakowało energii".

Sobotni konkurs w Wiśle wygrał Austriak Daniel Tschofenig przed Szwajcarem Gregorem Deschwandenem i Niemcem Piusem Paschke. Początek niedzielnych zmagań w Wiśle o 15:15. Wcześniej, na 13:45, zaplanowano kwalifikacje.

Z Wisły Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty