Wojciech Fortuna nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. "Serce boli"

Getty Images / X / Od lewej: Wojciech Fortuna i pustki na skoczni w Lillehammer
Getty Images / X / Od lewej: Wojciech Fortuna i pustki na skoczni w Lillehammer

- Przykro patrzyło się na przerażające pustki na trybunach w Lillehammer - powiedział nam po inauguracji sezonu Wojciech Fortuna. Mistrz olimpijski uspokoił ws. formy Biało-Czerwonych.

Polscy skoczkowie skakali słabo na inaugurację nowego sezonu Pucharu Świata. To jednak nie miejsca Biało-Czerwonych najbardziej zasmuciły Wojciecha Fortunę. Mistrz olimpijski był w szoku, że pierwsze konkursy w sezonie oglądała garstka kibiców pod skocznią. Tym bardziej, że inaugurację przeprowadzono w Norwegii, kraju, który jest potęgą w narciarstwie klasycznym.

- Jako mistrz olimpijski z bólem serca patrzyłem na obrazki z Lillehammer. Nie potrafię zrozumieć jak miasto, w którym odbywały się zimowe igrzyska olimpijskie, tak obojętnie przeszło obok inauguracji Pucharu Świata w skokach. Przykro patrzyło się na przerażające pustki na trybunach. Nie tak to powinno wyglądać - mówi nam Wojciech Fortuna.

Tak naprawdę, gdyby nie polscy kibice. konkursów pod skocznią w Lillehammer nie oglądałby prawie nikt poza obsługą zawodów, dziennikarzami i sztabami trenerskimi.

ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza

Polscy fani, którzy przyszli pod skocznię, nie mieli jednak powodów do zadowolenia po skokach swoich rodaków. Biało-Czerwoni skakali przeciętnie. Najlepszy wynik naszego reprezentanta w inauguracyjnym weekendzie sezonu to 14. miejsce Pawła Wąska w sobotniej rywalizacji.

Liderzy? Dawid Kubacki i Kamil Stoch jeden konkurs kończyli z miejscem w trzeciej dziesiątce, a drugi bez awansu do finałowej serii.

- Kilka wcześniejszych sezonów rozpieściło kibiców. Przyzwyczailiśmy się do tego, że nasi od razu walczą z najlepszymi, że są mocni i teraz trudno nam zaakceptować te słabsze skoki na początku sezonu - zwrócił uwagę Wojciech Fortuna.

- Musimy jednak być cierpliwi. Warunki w Lillehammer nie były łatwe. Przy nisko ustawionej belce i słabych prędkościach na najeździe trzeba być od razu w świetnej formie, żeby odlecieć. Polacy jeszcze w niej nie są i trudne warunki, jak niedzielna śnieżyca, tylko potęgują błędy w ich skokach - dodał.

Mistrz olimpijski z Sapporo zwrócił uwagę, że kadrze nie pomogła absencja w Lillehammer Piotra Żyły. Po artroskopii kolana mistrz świata nie wrócił jeszcze do wysokiej formy i dlatego nie poleciał do Norwegii.

- Piotr wprowadza dużo luzu do reprezentacji. Brakowało u naszych kadrowiczów uśmiechu, byli spięci, mocno przeżywali inaugurację i to też odbijało się na metrach w każdym skoku. Dajmy im czas, jestem przekonany, że w Ruce będzie już lepiej - powiedział Fortuna, który broni też trenera Thomasa Thurnbichlera.

- To nie czas na nerwowe ruchy. Trzeba dalej mu ufać. Jest wychowany na austriackiej szkole trenerskiej. Rok temu też nie zaczęliśmy dobrze, a trener na tyle to poskładał, że Aleksander Zniszczoł nagle stał się skoczkiem ze światowej czołówki. Teraz Zniszczoł i Wąsek mają dobrą bazę, oddają pojedyncze dobre skoki. Potrzeba stabilizacji, która przyjdzie - dodał mistrz olimpijski.

Drugim przystankiem w Pucharze Świata będzie Ruka. W Finlandii zaplanowano dwa konkursy indywidualne w sobotę (godz. 17:00) i niedzielę (godz. 15:15).

Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty