Minister sportu w rządzie premiera Donalda Tuska - Sławomir Nitras - zapowiedział rozliczenie wszystkich związków sportowych z wyjazdu na IO Paryż 2024. Jak stwierdził polityk PO, na wycieczkę polskich działaczy w stolicy Francji załapali się również przedstawiciele sportów zimowych.
- Nie byłem. Mieliśmy w związku sporo kontroli, skarbową, celną, z ZUS i tak dalej. Poza tym słyszałem głosy o tym, że zawodnicy mają różne problemy z zabraniem sztabów. Uznałem, że to nie fair i zrezygnowałem. No bo jak to, ja ze sportów zimowych pojadę na letnie igrzyska? Choć chciałbym kiedyś zobaczyć tę imprezę. Może kiedyś się wybiorę - przyznał w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet Adam Małysz.
Prezes PZN dodał, że w całej tej awanturze między ministrem Nitrasem a prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosławem Piesiewiczem jest dużo polityki. Małysz zapewnił, że jego związek przesłał do ministerstwa pismo z informacją, kto z PZN był na IO Paryż 2024.
Chodzi o jedną osobę współpracującą z PZN, która nie pojechała na igrzyska z ramienia związku, a z jednej z firm odpowiadających za pomiar czasu podczas zawodów w stolicy Francji.
- To tyle z obecności związku w Paryżu. My tu mieliśmy swoją robotę, bo układamy niektóre sprawy na nowo (m.in. zatrudnienie Alexandra Stoeckla w roli dyrektora sportowego ds. skoków narciarskich i kombinacji narciarskiej - przyp. red.). Plus te kontrole, o których mówiłem - podsumował prezes Małysz.
Zobacz:
Donald Tusk zabrał głos ws. działań PKOl-u
Media: Minister sportu zażądał wyjaśnień. Jest odpowiedź PKOl
ZOBACZ WIDEO: "Król Kibiców" witał Szeremetę i siatkarzy. Oberwało się... piłkarzom