Tak zareagowała drużyna na zachowanie Stocha i Żyły

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Adam Małysz
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Adam Małysz

- Cała ekipa troszkę była zła na to, że chłopaki poszli wcześniej - przyznał w rozmowie z TVP Sport prezes PZN Adam Małysz. To pokłosie opuszczenia skoczni przez Kamila Stocha i Piotra Żyły, mimo że Aleksander Zniszczoł miał szansę na duży sukces.

Trwający sezon dla polskich skoczków jest fatalny. Raz po raz notują słabe wyniki, a jedyną wyróżniającą się postacią od pewnego czasu jest Aleksander Zniszczoł. Co prawda w klasyfikacji generalnej zajmuje dopiero 22. miejsce, ale w konkursach jako jedyny regularnie zdobywa punkty.

W miniony weekend 29-latek osiągnął życiowy sukces. Po raz pierwszy w karierze udało mu się stanąć na podium. Po pierwszej serii drugiego konkurs indywidualnego Pucharu Świata w skokach narciarskich w Lahti zajmował 2. miejsce, a w finałowej spadł na 3.

Po drugim skoku jasne było, że w najgorszym wypadku zajmie właśnie 3. pozycję. Sukces wraz z nim świętowała część zespołu, a mianowicie Paweł Wąsek oraz Maciej Kot. Przy skoczku z Cieszyna nie pojawili się natomiast Kamil Stoch i Piotr Żyła, co wywołało burzę.

ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła

- Oczywiście, że mi pogratulowali. Każdy cieszył się z tego, że dałem radę, było "pudło". Było kilka takich sytuacji, że nie wytrzymałem, ale tym razem w Lahti mi się to udało i też koledzy to docenili - powiedział na temat tej sytuacji Zniszczoł w rozmowie z WP SportoweFakty (więcej TUTAJ).

Teraz głos w tym temacie zabrał prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz. - Wiem, że cała ekipa troszkę była zła na to, że chłopaki poszli wcześniej. Z drugiej strony, to jest bardzo indywidualna sprawa - przyznał w rozmowie z TVP Sport.

Kiedy Zniszczoł cieszył się z najlepszego występu w karierze wraz z Kotem i Wąskiem, Stoch i Żyła... byli już w hotelu. Przypomnijmy, że oprócz pierwszego z wymienionych skoczków żaden z Polaków nie awansował do drugiej serii. Mimo to nie wszyscy zdecydowali się opuścić skocznię. Małysz nie chciał ich tłumaczyć, ale jego zdaniem wpływ na takie zachowanie miała frustracja, a także zmęczenie po całym dniu.

Małysz został również poproszony o spojrzenie na tę sytuację z perspektywy skoczka, który osiągnął taki sukces jak Zniszczoł. - Mimo wszystko, dopiero od niedawna tak jest, że teamy stoją na dole i czekają na ostatni skok. Dla zawodnika to nie ma aż takiego znaczenia. On wtedy jest w euforii. Oczywiście, fajnie jak jest tam ktoś, kto poklepie go po plecach i pogratuluje bezpośrednio po skoku, ale myślę, że dla samego zawodnika aż takiego znaczenia to nie ma - podkreślił 46-latek.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty