Afera w kadrze Polski. "Nie spodziewałbym się tego po nim"

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Maciej Maciusiak
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Maciej Maciusiak

- Musiał ponieść za to konsekwencje - tak Maciej Maciusiak skomentował decyzję PZN o zawieszeniu na trzy tygodnie Jakuba Wolnego. Były trener kadry B odniósł się też do kryzysu polskich skoczków i sztabu kryzysowego kadry.

Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty: Cokolwiek jeszcze w tym sezonie zmieni się w polskich skokach na plus?

Maciej Maciusiak: To nie są zawodnicy z pierwszej łapanki. Wierzę w to, że przełamią się jeszcze w tym sezonie. Takim przełamaniem byłoby miejsce w pierwszej dziesiątce.

Jak wytłumaczyć takie wahania formy u Kamila Stocha? W Turnieju Czterech Skoczni skakał lepiej z konkursu na konkurs. Mamy tydzień przerwy i w Wiśle znów jest cieniem samego siebie, nie zakwalifikował się do drugiej serii. 

Same skoki to jedno, ale martwi mnie coś innego. Obserwuję Kamila Stocha tutaj w Polsce i widzę, że jest mocno przybity. Nie wiem do końca czym to jest spowodowane. Być może jest zmęczony ciągłym poszukiwaniem formy. To już musi powiedzieć przede wszystkim on sam. Widać jednak, że obecnie skoki nie sprawiają mu radości. A przynajmniej tego nie pokazuje.

Bardzo szkoda odwołania konkursu w Szczyrku? Po 40 zawodnikach prowadził Dawid Kubacki, a trzeci był Kamil Stoch. Świetne wyniki mogły im pomóc na drugą część sezonu?

Oczywiście, że szkoda nie tylko dla wyników, bo byłby to najlepszy rezultat w tym sezonie, ale również dla całego środowiska i organizatorów (PZN - przyp. red.). Z drugiej strony rozumiem też jury, że tak się stało, bo warunki były bardzo zmienne. Muszą jednak też zadać sobie pytanie, czy jak już puścili tych 40 skoczków, to tych 10 też jeszcze mogli? Warunki na skoczni były takie same.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jaki ojciec, taki syn. Niesamowity gol Cristiano Ronaldo juniora

Przez wiele lat prowadził pan kadrę B. Jak pan odebrał wywiad Jakuba Wolnego przed kamerami Eurosportu, który wprost przyznał, że skacze po swojemu, bowiem rady trenera zamiast pomóc psują jego skoki?

Byłem bardzo zdziwiony jego słowami. Po wszystkich bym się tego spodziewał, ale na pewno nie po Jakubie. Jeżeli nawet coś mu nie pasowało, to zawsze był ostatni w kolejce do mówienia o tym, zwłaszcza na forum publicznym.

Słowa Wolnego były głosem całej kadry B?

Generalnie to jest dla mnie trudny temat, znam tych chłopaków, przez wiele lat współpracowaliśmy i nie chcę zamiast nich zabierać głosu. Chciałbym przede wszystkim, żeby wszyscy się dogadali. Dobro zawodników jest najważniejsze, nie sztabu czy działaczy. To skoczkowie skaczą, chcemy dobrych wyników, i trzeba zrobić wszystko, żeby tym zawodnikom pomóc. Jako trener zawsze też stawałem po stronie skoczków.

Jak pan ocenia decyzję PZN o zawieszeniu na trzy tygodnie Wolnego?

Jakub musiał zdawać sobie sprawę, że takie słowa nie pozostaną bez reakcji trenerów i działaczy. Musiał ponieść za to konsekwencje. Nie może być przyzwolenia, żeby takie sprawy załatwiać na forum publicznym.

We wtorek w Szczyrku odbył się sztab kryzysowy, na którym spotkali się wszyscy trenerzy i zawodnicy. Karty zostały wyłożone na stół. Takie oczyszczenie atmosfery pomoże?

Czasami tak. Za mojej pracy w kadrze B też kilka razy odbywaliśmy takie rozmowy, gdzie wyjaśnialiśmy jakiekolwiek nieporozumienia. Zawsze robiliśmy to jednak w swoim gronie, nie na forum publicznym. Jako trener nigdy nie chciałbym tego, żeby zawodnik powiedział, co myśli o moich metodach pracy przed kamerami. To trudne doświadczenie dla szkoleniowca. Wątpię, żeby to była tylko jedna kwestia. O jedną rzecz raczej nie idzie się od razu do mediów. Te kłopoty musiały się nawarstwić. Zdiagnozowano podobno brak odpowiedniej komunikacji. Teraz trzeba wyciągnąć wnioski i wdrożyć plan naprawczy.

Po sezonie powinno dojść do zmiany trenera kadry B?

Pomidor.

Kariera Wolnego znalazła się na zakręcie, ale wciąż ma papiery na świetne skakanie?

Zdecydowanie. To duży talent. Mistrzostwa świata juniorów nie zdobywa się przypadkowo. Już w rywalizacji z seniorami pokazywał też, że w najwyższej formie jest w stanie walczyć z najlepszymi, zwłaszcza na lotach. Polskie skoki nie mogą sobie pozwolić, by takich zawodników tracić.

Skoro jesteśmy już przy talentach. Przez kilka dni, przejeżdżając przez centrum Wisły, nie dało się dostrzec żadnego młodego polskiego skoczka trenującego na małych skoczniach. Dlaczego?

Mogę zapewnić, że skocznie są czynne i że zawodnicy na nich trenują. Akurat tak się złożyło, że w pierwszej części stycznia nie mieliśmy na nich zawodów. Konkursy będą jednak po 20 stycznia.

Czyli mimo kryzysu wśród skoczków nadal dzieci garną się do tego sportu?

Tak. To pytanie głównie do trenerów klubowych, ale dzieci nadal chcą trenować skoki narciarskie. Zawsze jak ci liderzy mają problemy, to obawiamy się, że nie będzie następców. Pamiętam jak wszyscy martwiliśmy się o to, gdy mówiło się o zakończeniu kariery przez Małysza. Tymczasem później przeżywaliśmy wiele wspaniałych chwil w polskich skokach.

Tradycje w skokach na Podhalu i w Beskidach są i będą. To rodzice przekazują je dzieciom. Rodzice też mają zaufanie do trenerów, widzą też jak świetna jest teraz infrastruktura i nie mają obaw, żeby puścić swoje dzieci na skocznię.

Czytaj także: Po kłopotach Kubackiego chcieli przerwać zawody? Mamy komentarz Borka Sedlaka

W Szczyrku rozmawiał Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty