Czarny scenariusz dla polskich skoków. "Zrobimy wszystko, aby się nie ziścił"

Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Na zdjęciu: Adam Małysz
Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Na zdjęciu: Adam Małysz

- Nie chciałbym tego, ale musimy być przygotowani, że czas największych wyjadaczy jak Kamil, Piotrek i Dawid, może się skończyć - mówi Adam Małysz i przyznaje, że takich wyników, jak podczas Turnieju Czterech Skoczni się nie spodziewał.

Kamil Stoch 15., a Piotr Żyła 17. - takie są ostateczne rezultaty zakończonego w sobotę Turnieju Czterech Skoczni. Jeszcze dalej byli Aleksander Zniszczoł, Dawid Kubacki, Paweł Wąsek i Maciej Kot.

Klasyfikacja Pucharu Świata prezentuje się jeszcze słabiej. Najlepszy z Polaków, Żyła, zajmuje 24. lokatę. Polscy kibice nie są przyzwyczajeni do tak niskich miejsc polskich skoczków. Jednak o ile nasi wielcy mistrzowie, obecnie najstarsi w kadrze, mają prawo pod koniec kariery prezentować się słabiej, o tyle martwi postawa ich ewentualnych następców. Jeśli takich mamy.

Dawid Góra, WP SportoweFakty: Uwierzyłbyś przed startem sezonu, że nasza kadra będzie mieć takie wyniki na TCS?

Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, były znakomity skoczek: Byliśmy przygotowani na to, że po tylu latach walki w czołówce, forma u chłopaków może nie być wysoka. Ale nikt nie przypuszczał, że wyniki będą aż takie jak obecnie.

ZOBACZ WIDEO: Jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Zobacz, skąd "wrzuciła" nagranie


Między seniorami a najmłodszymi jest wyrwa, którą trudno zasypać. Nie ma następców mistrzów. Mówiłeś zresztą o tym wielokrotnie.

Wszyscy myśleli, że starsi będą ciągnąć w górę polskie skoki. A po drugie, że będzie więcej czasu na to aż młodzież do nich dobije. U nas talenty się pojawiają i gasną. Nie wiadomo, dlaczego. Wydawało się, że Tomek Pilch pójdzie w fajnym kierunku. Klemens Murańka tak samo. Kacper Juroszek też jest bardzo utalentowany. W zeszłym roku ze świetnej strony pokazał się Jasiek Habdas. Wszystko krok po kroku powinno iść do przodu. Tymczasem tak nie jest.

Na pewno jedną z przyczyn jest głowa, psychika. To widać choćby po wynikach z treningów i skoków próbnych, niejednokrotnie naprawdę dalekich. Podczas zawodów nagle coś wstępuje w naszych zawodników. Przez to nie są w stanie pokonać swoich wewnętrznych barier. Zapewniliśmy im pracę z psychologiem, ale wyników wciąż brakuje.

Może grupa, z której wybiera sztab kadry jest za mała?

Nasz zamysł od zeszłego roku jest taki, żeby nie tworzyć jednej grupy juniorskiej, w której zawodnicy byliby zamknięci. Oni trenują, jeżdżą po zawodach, szkolenie przenieśliśmy do centralnych ośrodków czyli Szkół Mistrzostwa Sportowego. Te grupy są bardzo otwarte i najlepsi mają szansę się wybić. Już pojawiają się nowe nazwiska, ale nie chcę zapeszać, bo o Pilchu, Habdasie czy Juroszku mówiłem podobnie. Natomiast, żeby było jasne - ich nadal nie skreślamy. Wciąż charakteryzują się rezultatami fizycznymi i potencjałem na wysokim poziomie. Mają dużą szansę zaistnieć. Ale chcemy też patrzeć dalej, na jeszcze młodszych zawodników.

Miejmy nadzieję, że za parę lat zobaczymy wymierne efekty tego systemu i zawodników, którzy będą mogli się wymieniać podczas ważnych zawodów. Chcę dożyć czasów, że będzie jak za Stefana Horngachera, kiedy mieliśmy mnóstwo zawodników w szerokiej czołówce Pucharu Świata.

Bierzesz pod uwagę ewentualność, że czeka nas kilka lat posuchy w polskich skokach?

Nie chciałbym tego, ale musimy być przygotowani, że czas największych wyjadaczy jak Kamil, Piotrek i Dawid, może się skończyć. Wiadomo, że będziemy robić wszystko, aby szybko ich zastąpić. Ale nie siedzimy w głowach ich następców, z niektórymi trudno jest porozmawiać i wyciągnąć, z czym mają problem. Nie wiem, czy nie przyznają się do kłopotów, jakie ich trapią, czy nie chcą mówić, czy po prostu się wstydzą. Ale wyciągnąć jakąkolwiek informacje od młodych skoczków jest naprawdę trudno.

Kilka lat posuchy może oznaczać, że odejdą sponsorzy, zainteresowanie dyscypliną znacznie się obniży i nie będzie nowych zawodników. Koło się zamyka.

Będziemy robić wszystko, żeby nie ziścił się czarny scenariusz, choć trzeba być przygotowanym również na taką ewentualność. Dużo rozmawiam z Thomasem Thurnbichlerem o pomysłach na rozwój młodzieży. Czasem widać błysk, bo choćby Olek Zniszczoł w Bischofshofen zajął 16. miejsce. Wiem, że nie jest najmłodszy, ale razem z Pawłem Wąskiem, który uplasował się na 18. lokacie wciąż stanowią nadzieję na przyszłość. Oni są w stanie rywalizować z najlepszymi. Gdyby Olek skoczył jak w serii próbnej, dostałby się do pierwszej dziesiątki. Jego historia pokazuje innym zawodnikom, jaką trzeba przejść drogę, aby startować w PŚ i punktować.

Jako związek robimy wszystko, aby zapewnić naszym skoczkom najlepsze warunki. Trenerom także. Nie mają gorzej niż ich koledzy z najlepszych konkurencyjnych reprezentacji. Jeśli chodzi o Niemcy, Austrię czy Słowenię - mają więcej zawodników i w ich kadrach jest wyższy poziom konkurencji. To może powodować większe zaangażowanie, motywację u zawodników. Muszą być ponadprzeciętni, żeby dostać szansę.

Zauważasz błysk u Kamila, Piotrka czy Dawida, który mógłby świadczyć o tym, że jeszcze w tym sezonie wrócą do świetnych wyników?

W tym sezonie już wielokrotnie widzieliśmy pojedyncze skoki, czy to Dawida, czy Piotrka - już nie mówię o Kamilu - które dawały dużą nadzieję. A wręcz pewność, że ci zawodnicy naprawdę nadal potrafią świetnie skakać. Największy problem mają ze stabilnością. Jak jej nie ma, to wychodzą tylko pojedyncze skoki, brakuje powtarzalności. Sztab jednak wciąż robi wszystko, aby tę stabilność wypracować.

Thomas Thurnbichler jest bezpieczny na swoim stanowisku?

Najczęściej jest tak, że jak nie ma wyników, to zrzuca się winę na pierwszego trenera. Tak jest najłatwiej. Jednak jeśli chodzi o nasze zaufanie do Thomasa, jest na wysokim poziomie. Zawodników także. Trzeba mu dać szansę. Rozpoczęliśmy długoterminowy projekt i wiedzieliśmy, że będą potknięcia. Przede wszystkim musimy szukać młodzieży, realizować połączony system, o którym wcześniej wspomniałem. Za parę lat chcemy zastąpić naszych najlepszych skoczków.

Czy wśród nowych reprezentantów Polski będą gwiazdy kalibru Stocha? Trudno powiedzieć. W paru widzę potencjał, ale nie siedzę w ich głowach, trudno mi dokładnie stwierdzić, czy mają wszystko, aby wygrywać z najlepszymi na świecie. Nie chcę rzucać nazwiskami. Musimy zaczekać, a w tym czasie pracować, aby nadzieja na przyszłość nie zgasła.

Rozmawiał Dawid Góra, WP SportoweFakty

Małysz spotkał się z ministrem sportu. Zrobili sobie wspólne zdjęcie >>
Jako dziecko zszokował Polskę. Teraz ma 30 lat i tak wygląda >>

Komentarze (27)
avatar
megalanca
10.01.2024
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
małysz dekarz po 3 latach zawodowki jest prezesem PZN i kosi 75 tys/mc a dzieciaki nie maja na sprzet ani treningi jak dojechac. 
avatar
Dendrolog
10.01.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Stefan Horngacher był ojcem tego sukcesu drugiej fali po Małyszu. Bez niego widać postępuję degręgolada. Jeszcze niech tata Kota wystawi do skakania albo jakiś Tajner młody zacznie latać i wróc Czytaj całość
avatar
Macho Acunhavalirano
10.01.2024
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
A jak niby ma być, skoro Thurnbichler jest zmuszony powołać Kota? 
avatar
Adam Piotr
10.01.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Möchomorek. sponsorzy oczekują wysokich lokat to muszą skakać xD 
avatar
Alex1313
10.01.2024
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Panie Małysz jako zawodnik byłeś świetny, ale jako działacz marny. Kamil Stoch powinien być prezesem.