Biało-Czerwoni przed trzecim konkursem Turnieju Czterech Skoczni nie zajęli ani razu miejsca w czołowej dziesiątce konkursu. Zmiana kombinezonów, trochę lepsze próby i przyzwoite kwalifikacje pozwoliły uwierzyć w przełamanie naszych reprezentantów.
Bergisel po raz kolejny pokazywało, jak kapryśną skocznią potrafi być. We wtorek podczas treningów i kwalifikacji warunki wietrzne nie były łatwe i część zawodników trafiła na gorszy los. W środę było już teoretycznie trochę lepiej, ale dalej nie wszyscy zmagali się z taką samą siłą wiatru. W serii próbnej najlepszy okazał się Jan Hoerl, który wyprzedził Manuela Fettnera oraz Ryoyu Kobayashiego. Najlepszy z Polaków - Kamil Stoch, zajął 18. lokatę.
Mocny początek
Jako pierwszy na belce zasiadł Yevhen Marusiak i skoczył 118,5 metra. Szybko jednak pobił go jego rywal z pary - Clemens Aigner. Austriak wylądował na 127. metrze i 50. centymetrze, dzięki czemu objął prowadzenie w konkursie. Jednakże nie nacieszył się nim długo, gdyż już kilka minut później wyprzedził go jego rodak Michael Hayboeck, który uzyskał 131 metrów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile. Arkadiusz Milik w roli głównej
Niedługo później doszło do bratobójczej rywalizacji niemieckich skoczków. Philipp Raimund poszybował 127,5 metra, dzięki czemu pokonał Stephana Leyhe. Ten jednak został "szczęśliwym przegranym". Do niebezpiecznej sytuacji doszło podczas skoku Anttiego Aalto. Fin musiał zmagać się z wiatrem z różnych stron, przez co w trakcie lotu bardziej walczył o uniknięcie upadku niż odległość.
Zmienny los Polaków
Podobne problemy miał Karl Geiger, choć ten zdołał sobie poradzić lepiej. Tuż po Niemcu na belce zasiadł Maciej Kot. 32-latek niestety nie wykorzystał szansy, lądując trzy metry bliżej od swojego konkurenta i mógł mieć pretensje wyłącznie do siebie. Rewelacyjnie spisał się Piotr Żyła. 36-latek skoczył aż 131 metrów i po swojej próbie objął prowadzenie.
Metr dalej od naszego reprezentanta poleciał lider TCS Andreas Wellinger. Miał jednak zdecydowanie korzystniejsze warunki od Biało-Czerwonego i po pierwszej serii tracił do niego 0,9 punktu. Chwilę później polskim kibicom mógł zdecydowanie wzrosnąć puls. Zaledwie na 108. metrze wylądował Paweł Wąsek, choć zrobił to przy mało korzystnym wietrze. Na jego szczęście jeszcze słabiej pokazał się Valentin Foubert, dzięki czemu 24-latek mógł zaprezentować się w drugiej serii.
Przeciętnie spisał się także Kamil Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski uzyskał 121,5 metra. Na taką samą odległość poszybował Johann Andre Forfang, ale w gorszym stylu, dzięki czemu to nasz rodak mógł cieszyć się ze zwycięstwa. Mimo wszystko w tamtym momencie zajmował dopiero 12. miejsce. Norweg został jednak "szczęśliwym przegranym".
Końcówka pierwszej serii
Kapitalnym skokiem za to popisał się Lovro Kos, szybując w pięknym stylu aż na 135. metr. Miał jednakże bardzo korzystne warunki, dlatego prowadził z Żyłą zaledwie o 1,6 punktu. Kataklizm spotkał z kolei Manuela Fettnera. Austriak skoczył zaledwie 108 metrów, tym samym odpadając z konkursu po pierwszej serii i całkowicie zaprzepaszczając swoje szanse na wysokie miejsce w Turnieju Czterech Skoczni.
Kolejni skoczkowie również oddawali słabe próby i wydaje się, że winne temu mogło być obniżenie belki startowej, na które zdecydowało się jury po rewelacyjnym skoku Słoweńca. Przerwali tę passę tak naprawdę dopiero Ren Nikaido oraz Jan Hoerl. Ten pierwszy wylądował na 126. metrze i 50. centymetrze, a drugi aż 134. metrze i prowadził po pierwszej serii.
Do drugiej awansował również Aleksander Zniszczoł, który co prawda przegrał rywalizację ze Stefanem Kraftem, ale dzięki 121-metrowej próbie zakończył pierwszą część konkursu w Innsbrucku z 25. wynikiem. Na drugim miejscu zrobił to Lovro Kos, a na trzecim Ryoyu Kobayashi. Tuż za Japończykiem plasował się Żyła.
Dobre rozpoczęcie Biało-Czerwonych
Druga seria dobrze rozpoczęła się dla Polaków. Paweł Wąsek tym razem spisał się zdecydowanie lepiej i skoczył 121,5 metra. 24-latek jednak miał dużą stratę do kolejnych skoczków, dlatego nie mógł liczyć na awans w klasyfikacji. 100 centymetrów bliżej wylądował Zniszczoł, ale to także była przyzwoita próba, z której 29-latek mógł być zadowolony.
Kilka chwil później na belce zasiadł Kamil Stoch i być może oddał najlepszy skok w tym sezonie. 36-latek wylądował na 130. metrze, chociaż w korzystnych warunkach. Trzeba przyznać, że Polak miał do nich naprawdę szczęście, ponieważ kolejni zawodnicy musieli radzić sobie już przy słabszym wietrze. To jednakże nie zmiana faktu, że 39-krotny zwycięzca konkursów Pucharu Świata długo cieszył się z prowadzenia i awansował o kilka pozycji.
Jednym z największych zaskoczeń środowych zawodów został Stephan Embacher, który już od wtorku spisywał się naprawdę dobrze. Co prawda w drugiej serii zaprezentował się trochę słabiej niż w pierwszej, ale 17-latek i tak zakończył zmagania na 14. miejscu (więcej o młodym austriackim skoczku pisaliśmy TUTAJ). Po jego skoku wszyscy polscy kibice wyczekiwali już Piotra Żyły, który miał realne szanse na podium.
Zaprzepaszczona szansa
Musieli jednak poczekać kilkanaście minut, ponieważ warunki były na tyle niebezpieczne, że organizatorzy postanowili zrobić przerwę i wyczekać na słabszy wiatr. Dodatkowo podniesiono belkę startową o dwa stopnie i Stefan Kraft mógł wreszcie zjechać z rozbiegu Bergisel. 30-latek poszybował 131 metrów i wysunął się na pierwszą lokatę. Metr bliżej wylądował Anze Lanisek i zajął miejsce za liderem PŚ.
W lepszych warunkach 135,5 metra skoczył Michael Hayboeck, dzięki czemu wyprzedził swojego rodaka, a co w ostateczności pozwoliło wywalczyć trzeci stopień podium. Jury widząc to, postanowiło obniżyć belkę o jeden stopień i z niej 126,5 metra uzyskał Wellinger, wskakując dzięki temu pomiędzy dwóch austriackich zawodników. Tuż po Niemcu przyszedł czas na Polaka.
Niestety, 36-latek trafił na tylny wiatr, przez co nie zdołał oddać dobrej próby. 115 metrów i spadek w klasyfikacji nawet za Kamila Stocha. Ostatecznie najlepszy okazał się Jan Hoerl, który w drugiej serii wylądował na 127. metrze i 50. centymetrze, wyprzedzając tym samym drugiego Ryoyu Kobayashiego o 8,8 punktu. Japończyk jednak objął prowadzenie w klasyfikacji Turnieju Czterech Skoczni.
Kolejne zawody Pucharu Świata odbędą 6 stycznia w Bischofshofen o godz. 16:30. Dzień wcześniej zostaną przeprowadzone kwalifikacje. Będzie to zakończenie TCS.
Wyniki środowego konkursu w Innsbrucku:
Miejsce | Zawodnik | Kraj | Odległość | Punkty |
---|---|---|---|---|
1. | Jan Hoerl | Austria | 134.0/127.5 | 267.5 |
2. | Ryoyu Kobayashi | Japonia | 128.5/132.0 | 258.7 |
3. | Michael Hayboeck | Austria | 131.0/135.5 | 254 |
4. | Lovro Kos | Słowenia | 135.0/129.5 | 253.2 |
5. | Andreas Wellinger | Niemcy | 132.0/126.5 | 252.1 |
6. | Stefan Kraft | Austria | 123.0/131.0 | 248.3 |
7. | Anze Lanisek | Słowenia | 124.5/130.0 | 244.8 |
8. | Daniel Tschofenig | Austria | 126.0/127.5 | 244.4 |
9. | Clemens Aigner | Austria | 127.5/130.5 | 242.4 |
10. | Timi Zajc | Słowenia | 123.5/125.5 | 235.7 |
11. | Kamil Stoch | Polska | 121.5/130.0 | 234.6 |
14. | Piotr Żyła | Polska | 131.0/115.0 | 229 |
24. | Aleksander Zniszczoł | Polska | 121.0/120.5 | 212.8 |
29. | Paweł Wąsek | Polska | 108.0/121.5 | 192.4 |
33. | Maciej Kot | Polska | 117.5/ | 102.8 |
Czytaj także:
- Legenda nie ma wątpliwości. Wskazał zwycięzcę 72. TCS
- Te liczby mówią wszystko. Polscy skoczkowie w gronie najgorszych