- Polski turniej jest rozwiązaniem chwilowym, bo akurat w tym sezonie nie ma wielkich głównych imprez. Są co prawda mistrzostwa świata w lotach, ale to by było na tyle. Jeśli wszystko w naszym turnieju wyjdzie OK, mam nadzieję, że uda się zagościć z nim na dłużej. Zauważmy, że Norwegowie, Niemcy, Austriacy i Słoweńcy mają swoje turnieje. Dlaczego Polacy nie mieliby mieć swojego? Już dawno temu były przymiarki, aby zorganizować turniej z Czechami. W tę stronę to miało iść jeszcze za Waltera Hofera. Teraz Waltera już nie ma w PŚ, ale turniej polski nadal ma sens - zaznacza Małysz w rozmowie z WP SportoweFakty.
Dzięki temu, że skocznie są zlokalizowane blisko siebie, dla skoczków udział w turnieju nie jest problematyczny. Po takim wydarzeniu przerwy w cyklu Pucharu Świata byłyby większe, na czym skorzystaliby zmęczeni sezonem skoczkowie.
- W kolejnym roku cyklu nie będzie, ale trzeba rozmawiać, aby nie była to jednorazowa przygoda. Co istotne, trudno jest zorganizować turniej takiej rangi, choćby ze względu na koszty. Niedługo to może stać się nieopłacalne, więc trzeba działać teraz - nie ukrywa Małysz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bajeczne wakacje. Tak wypoczywa rywalka Świątek
Zmianą w PŚ jest też ograniczenie liczby skoczków z jednego kraju, biorących udział w poszczególnych zawodach. Teraz ten limit, w przypadku najlepszych reprezentacji, wynosi sześć.
- Ograniczenie kwot startowych nie było dobrą decyzją dla tych, którzy mają duże teamy. Zamiar jest taki, żeby wzmocnić słabsze kraje, bo już wcześniej bywały problemy, aby w ogóle rozegrać kwalifikacje. Wydaje mi się jednak, że nie tędy droga. Przecież to kraje, których zawodnicy startują na wysokim poziomie, ciągną tę dyscyplinę - twierdzi prezes PZN.
W pierwszym konkursie sezonu, który zorganizowano w sobotę, dominowali Austriacy i Niemcy. Wygrał Stefan Kraft, ale pozostałe miejsca na podium wywalczyli Pius Paschke oraz Stephan Leyhe. Bardzo słabo zaprezentowali się Polacy. Dopiero 21. był Dawid Kubacki. Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł, Paweł Wąsek i Kamil Stoch nie zakwalifikowali się do drugiej serii.
Jeszcze przed startem rywalizacji w Kuusamo Małysz zaznaczył, że trudno jest przewidzieć, jak będzie wyglądał cały sezon, ale po konkursach w Finlandii na pewno nie będzie można oceniać ostatecznego potencjału skoczków na ten sezon.
- Całe lato było przepracowane dobrze. Natomiast mieliśmy bardzo mało startów. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na system austriacki i cały zespół koncentrował się na zimie. To nie jest zły pomysł, bo Dawid pod koniec lata skakał fajnie. Kadra była na Cyprze i tam również trwały przygotowania, potem Lillehammer. Kiedy spotkałem się z Thomasem Thurnbichlerem, zapewnił, że wszystko jest pod kontrolą. Trzeba mu ufać. Kuusamo jak Kuusamo - trudno powiedzieć, czy zawodnicy, którzy dominują w Finlandii, będą dominować przez cały sezon. Starty niedługo przed Turniejem Czterech Skoczni będą dopiero jakimś sygnałem, jak powinien wyglądać cały sezon - podkreślił Małysz.
Rozpoczynający się sezon będzie szczególnie trudny dla Kubackiego, który pod koniec ubiegłego cyklu mierzył się z problemami zdrowotnymi w najbliższej rodzinie. Martę, żonę Dawida, przez poważne problemy kardiologiczne, odwieziono do szpitala. Placówkę opuściła po miesiącu. Wszczepiono jej rozrusznik serca.
- Nie ma możliwości, aby w stu procentach odciąć się od tego, co dzieje się prywatnie. Dawid jednak dobrze przepracował cały sezon i dostał możliwość przejścia na przygotowanie indywidualnie. Przygotowywał się jednak z całą kadrą. Wszystko wygląda OK. Mamy nadzieję, że już nie będzie żadnych trudnych momentów. Dawid może myśleć o jak najlepszych wynikach - przyznaje Małysz.
Dawid Góra, WP SportoweFakty
Łożyński: Przygnębiający obraz. Nie ma co się oszukiwać [OPINIA]