W piątek, podczas konkursu indywidualnego mistrzostw świata w Planicy, Polacy rozbudzili apetyty na medal jeśli chodzi o zawody drużynowe. Po medal sięgnął Dawid Kubacki, czwarty był Kamil Stoch, a w pierwszej dziesiątce znalazł się jeszcze Piotr Żyła. Po zsumowaniu wszystkich not, Biało-Czerwoni nie mieli sobie równych. A trener Thomas Thurnbichler zadeklarował wprost: - Chcemy złota.
Seria próbna ostudziła jednak głowy milionów kibiców w Polsce, bo nasi skoczkowie nie poradzili sobie w niej zbyt dobrze. Aby liczyć się w walce o medal, w konkursie musieli się zdecydowanie poprawić.
Doskonale zmagania w wykonaniu Biało-Czerwonych rozpoczął Kamil Stoch. Polak huknął aż 136 metrów, zrobił to w świetnym stylu i ustawił zespół na drugim miejscu. Dalej wylądował Johann Andre Forfang (137 m), dzięki czemu Norwegowie objęli prowadzenie.
W drugiej grupie bliżej od Stocha lądował Żyła (131,5 metra). To była dobra próba - tyle tylko, że rywale lądowali jeszcze dalej. Polacy wypadli z podium, ale strata do TOP 3 była niewielka. Na prowadzenie Austriaków wyprowadził Michael Hayboeck (134 metry).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!
Niestety, zmagania w trzeciej grupie mocno oddaliły Polaków od medalu. Aleksander Zniszczoł nie doskoczył nawet do punktu konstrukcyjnego. Jego 122 metry sprawiły, że nasz zespół spadł na piąte miejsce, a strata do podium znacząco się powiększył.
W pogoń rzucił się Dawid Kubacki, bo w pięknym stylu huknął 137 metrów. Dzięki temu Biało-Czerwoni trochę podgonili, ale na półmetku i tak tracili 14,1 punktu do trzecich Austriaków. Na półmetku prowadzili Słoweńcy - m.in. za sprawą znakomitego skoku Anze Laniska (138 metrów).
Runda finałowa znów na chwilę przywróciła nadzieje Polaków, bo 135 metrów, przy bardzo wysokich notach, skoczył Kamil Stoch. Stefan Horngacher chwilę później zagrał va banque - obniżył belkę dla Markusa Eisenbichlera - z 13. do 11. Niemiec musiał jednak osiągnąć 131 metrów, aby dostać dziesięć punktów bonifikaty. Zabrakło pół metra, dzięki czemu Biało-Czerwoni przesunęli się na czwartą lokatę. Kapitalnie Polakom odpowiedział natomiast Daniel Tschofenig (135,5 metra), a później Forfang (139,5 metra). Strata do trzeciego miejsca wciąż była spora.
Żyła w sobotę rozkręcał się ze skoku na skok. W drugiej serii pofrunął 133 metry, ale przy tak wysokim poziomie konkursu to i tak było mało. Hayboeck skoczył bowiem 136 metrów, a Kristoffer Eriksen Sundal 133,5 metra. Na półmetku rundy finałowej strata Polaków do podium wynosiła 17,5 punktu. Na podium było bardzo ciasno, bo Słoweńcy o 0,2 punktu wyprzedzali Norwegów, a o 2,3 punktu Austriaków.
W trzeciej grupie za słabszy pierwszy skok zrehabilitował się Zniszczoł. Oddał jedną z najlepszych swoich prób na mistrzostwach (131,5 metra), ale nie zdołał przybliżyć zespołu do podium.
Właśnie dlatego trener Thurnbichler zagrał va banque przy skoku Kubackiego. Obniżył mu belkę o dwie, licząc na dziesięć dodatkowych punktów za ten element. Brązowemu medaliście z piątku nie udało się dolecieć do 131. metra. Zabrakło dwóch i pół metra, a więc ta zagrywka nie wypaliła. Polacy zajęli czwarte miejsce. Do medalu brakło 10,3 punktu.
Po tytuł przed własną publicznością sięgnęli Słoweńcy. 136 metrów Zajca w trzeciej grupie i 135,5 metra Laniska w czwartej było nieosiągalne dla rywali. Srebro wywalczyli Norwegowie, a brąz Austriacy.
Reprezentacja Polski kończy więc mistrzostwa świata z dwoma medalami - złotym Żyły ze skoczni normalnej i brązowym Kubackiego z dużego obiektu.
Wyniki konkursu drużynowego mistrzostw świata:
Miejsce | Kraj | Nota |
---|---|---|
1. | Słowenia | 1178,9 |
2. | Norwegia | 1166,0 |
3. | Austria | 1139,4 |
4. | Polska | 1129,1 |
5. | Niemcy | 1127,7 |
6. | Szwajcaria | 1012,2 |
7. | Japonia | 1011 |
8. | USA | 975,4 |