W sobotę w Sapporo wiało mocno niż dzień wcześniej, ale nie na tyle, by nie dało się skakać. Kwalifikacje do drugiego indywidualnego konkursu Pucharu Świata rozpoczęto zgodnie z planem.
Od początku wiało mocno pod narty, dlatego jury ustawiło rozbieg dość nisko, z belki nr 7. Już wtedy stało się jasne, że przy słabszych podmuchach z takiej platformy, przy słabej prędkości na rozbiegu, zawodnikom ciężko będzie odlecieć.
Warunki sprzyjały jednak przy próbie Philippa Raimunda. Młody Niemiec z wiatrem pod narty 1,5 m/s huknął aż 137 metrów i objął prowadzenie. Jury zareagowało błyskawicznie na skok Raimunda na odległość bezpieczeństwa skoczni i obniżyło belkę aż o dwa numery.
ZOBACZ WIDEO: Thurnbichler zwrócił się do Polaków. Co za słowa!
Tymczasem szybko po próbie Niemca wiatr się uspokoił i kilku skoczków musiało oddać swoje skoki przy prawie niezauważalnym wietrze pod narty. Widząc co się dzieje, jury kontrowersyjnie jednak w ogóle nie zareagowało. Nie zreflektowało się, nie podniosło szybko belki ponownie do nr 7 i w efekcie trzech skoczków nie miało szans z tak słabym wiatrem pod narty powalczyć o dobrą odległość.
W tym gronie był Paweł Wąsek, który z wiatrem zaledwie 0,4 pod narty uzyskał tylko 102,5 metra i po raz drugi w tym sezonie nie zakwalifikował się do pierwszej serii konkursu. Los Wąska podzielili skaczący także zaraz po nim Japończyk Naoki Nakamura (100,5 metra) oraz Słoweniec Ziga Jelar (100 metrów).