Na zaledwie czterystu sześciu punktach kończy się łączny dorobek japońskich skoczków w tym sezonie Pucharu Narodów. To wynik fatalny, mówiący dobitnie, że w tamtejszej federacji nie wszystko funkcjonuje tak, jak należy. Dla porównania, sam Piotr Żyła dołożył w tej klasyfikacji więcej "oczek" na konto Polaków.
Lubi się zabawić
Rafał Kot ocenił, co może być przyczyną mizernej postawy Japończyków. Swoją analizę rozpoczął od Ryoyu Kobayashiego. Dlaczego lider drużyny Kraju Kwitnącej Wiśni aż tak znacząco obniżył loty?
- Kobayashi to zawodnik, który lubi się zabawić i chce mieć coś od życia. Uwielbia szybkie samochody i dyskoteki, co od dawna nie jest żadną tajemnicą. W poprzednim sezonie właściwie zgarnął pełną pulę. Wygrał Puchar Świata, złoto na igrzyskach na skoczni normalnej oraz Turniej Czterech Skoczni. W tym roku zaczął skakać słabiej i jestem pewny, że wynika to ze spadku zaangażowania - powiedział Rafał Kot w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
- Japończycy są pracowici i mają to we krwi. Kobayashi zacisnął zęby, zawziął się i przestał na jakiś czas ulegać pokusom, co zaowocowało świetnymi wynikami. Po tak kapitalnym sezonie zechciał po prostu pokorzystać z życia i według mnie właśnie dlatego skacze teraz słabiej. Jestem przekonany, że nie poświęcił aż takiej uwagi na przygotowania, a towarzyszące mu dotąd zasady nie były przestrzegane zbyt rygorystycznie. Efekt jest taki, jaki jest - dodał.
Problem leży głębiej
Nie tylko starszy z braci Kobayashi zawodzi. Pozostali Japończycy także skaczą poniżej oczekiwań. Jeszcze niedawno ten kraj regularnie miał swoich przedstawicieli w ścisłej czołówce, teraz często na próżno wypatrywać ich choćby w drugiej serii poszczególnych konkursów.
- Oczywiście Kobayashi nie zaczął jeździć na dyskoteki ze wszystkimi kolegami z kadry (śmiech). Coś zawiodło w przygotowaniach i teraz trudno ten błąd wyeliminować. W efekcie Japończycy nie jadą do Zakopanego i pewnie będą próbowali odbudować się na mniejszych skoczniach. To właściwa taktyka. W Polsce rok temu także zdecydowano się na taki wariant, ale za późno, bo ówczesny trener, Michal Doleżal, miał wtedy inne plany i po czasie nijako na nim to wymuszono. Pewnych błędów nie skoryguje się na Pucharze Świata, a można je wręcz pogłębić - mówił Rafał Kot.
"Niedociągnięcia są zbyt poważne"
Sytuacja Japonii, zdaniem byłego fizjoterapeuty polskiej kadry skoczków, jest na tyle trudna, że rozwiązanie jej nie będzie możliwe do końca bieżącego sezonu. Można natomiast starać się minimalizować szkody.
- Skoki nie są zbyt popularne w Japonii, więc sama dyscyplina za bardzo nie ucierpi. Kibice się nie odwrócą od swoich zawodników, bo i tak nie ma ich tam zbyt wielu. Nie będzie tak, że Japończycy wrócą na skocznie po konkursach w Zakopanem i rychło zapukają do czołówki. Pewnie ich celem będzie, by do czasu domowych zawodów opanować sytuację na tyle, by zawodnicy regularnie wchodzili do drugiej serii, a Kobayashi kończył zmagania przynajmniej w dziesiątce. Nic więcej chyba nie da się już zrobić. Widać, że niedociągnięcia są zbyt poważne - podsumował Rafał Kot.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Pierwszy trener Kubackiego mówi, co się teraz wydarzy. Ależ zapowiedź!
- Czy jest się o co martwić w kwestii Piotra Żyły? "Wiem, jak to brzmi"