Bogumił Burczyk, WP SportoweFakty: Jest pan usatysfakcjonowany weekendem w Ruce w wykonaniu polskich skoczków?
Rafał Kot, wiceprezes Tatrzańskiego Związku Narciarskiego: Można powiedzieć, że lokaty, które zajęli Dawid Kubacki i Piotr Żyła, wziąłbym w ciemno. Pierwszy konkurs był dla nas bardzo udany. Piotrek stanął na podium, a Dawid był tuż za nim. Uważam, że to powód do satysfakcji. W drugim dniu też nie było źle. Dawidowi nie wyszedł jeden skok, ale uważam, że to była jednorazowa wpadka, a tak się zdarza. W kolejnych konkursach spodziewam się, że będzie w czołówce. Dawid przyznał, że popełnił błąd i wie jaki. Nasi skoczkowie mieli pozostać w Ruce jeszcze jakiś czas i jestem pewny, że w trakcie tego pobytu da się zwalczyć wspomnianą usterkę.
Kamil Stoch nadal nie skacze tak, jakby tego chciał.
Nasz mistrz sam głośno powiedział, że ma jeden problem. On cały czas świetnie pamięta, jak rywalizował z najlepszymi i najchętniej wróciłby do tych czasów, czemu trudno się dziwić. Z tym, że taki proces trwa, nic nie dzieje się błyskawicznie. Trzeba krok po kroku szlifować formę i małymi kroczkami wracać do najlepszych czasów. Kamil najchętniej chciałby, żeby to się stało od razu, ale tak się nie da. On sobie zdaje z tego sprawę, ale przeszłość i jego mistrzowskie ambicje dają się we znaki. Niemniej w każdej chwili może pozytywnie zaskoczyć. Tak jak mówiłem, to kwestia złapania rytmu, dopracowania niektórych rzeczy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: nagranie wyświetlono ponad 2 mln razy. Co za gest!
Poza Żyłą i Kubackim, niewielu miało powody do zadowolenia. Do drugiej serii oprócz nich i Stocha kwalifikował się tylko Wąsek.
Mnie bardzo cieszy forma Piotrka. Jest wysoka i widać, że jest w stanie skutecznie rywalizować z najlepszymi. Dawid, to Dawid, wykonał kawał dobrej roboty i myślę, że w tym sezonie będzie odgrywał pierwszoplanową rolę. Poziom jest oczywiście wyśrubowany, Stefan Kraft skacze daleko i równo, niewykluczone, że prześcignie naszego mistrza, choć nic nie jest jeszcze przesądzone. Za dwa tygodnie czeka nas nowe rozdanie. Znowu przerwa, nowa skocznia i zobaczymy. To nie jest zerojedynkowy sport. Na pewno Kamil woli skakać w Titisee-Neustadt niż w Finlandii. Dawid lotów raczej nie obniży, a Piotrek też jest w przysłowiowym gazie.
Za to reszta niekoniecznie.
Nie ma sensu tego ukrywać, a największym rozczarowaniem jest chyba jednak Jakub Wolny. Jego powołanie wzbudziło kontrowersje, jednak trener Thomas Thurnbichler mówił, że są przesłanki, że Wolny odpali. Póki co, mówiąc szczerze, trudno się takich dopatrzeć.
A pozostali?
Skakanie nie potoczyło się niestety po ich myśli. W Ruce miały być, jak zwykle, trudne warunki, zmienny wiatr, szalejący raz z boku, innym razem z tyłu... Okazało się, że tak nie było, a konkursy były w miarę sprawiedliwe, aura wyjątkowo nie dała się nikomu we znaki. Mimo tego niektórzy nasi chłopcy mieli problemy, ale trzeba pamiętać to, o czym wspominałem w naszej rozmowie przed sezonem. Nic...
Nie dzieje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Właśnie. Kadra B, dowodzona przez Macieja Maciusiaka, pracuje w ramach tego samego programu, co kadra A. To autorski program trenera Thurnbichlera. Zgodnie z tym schematem pracuje wielu skoczków i jeśli powiedzmy ośmiu z nich wejdzie na poziom Pucharu Świata, będziemy mieli powody do radości. Mówię tutaj o osiągnięciu takich umiejętności, które pozwolą regularnie punktować. Proszę mi wierzyć, że to nie jest niepoprawny optymizm, ale trzeba czasu.
Słynne dwa lata?
Rzuciłem taki margines błędu. Najbezpieczniej szacować właśnie w ten sposób. Nikt nie obrazi się, jeżeli zadowalające efekty przyjdą szybciej, ale nie pompujmy balonika. W sporcie na wszystko trzeba zapracować.
Na chwilę obecną trudno sobie wyobrazić, żeby nasi skoczkowie bili się o zwycięstwo w konkursach drużynowych.
Prawda jest taka, że myśląc o drużynowym podium, zważywszy na obecną dyspozycję naszych kadrowiczów, mamy obecnie tylko dwóch skoczków, którzy gwarantują spełnienie tego celu. Kamil cały czas poszukuje i nie mówię, że nie znajdzie, ale na razie kierujemy się poprzednimi konkursami. Z czwartym zawodnikiem jest problem. Kuba Wąsek wchodził do drugiej serii, ale plasował się na odległych lokatach. Na Norwegów, czy Austriaków to za mało, a inni powoli łapią rytm, jak na przykład Niemcy.
Następne zawody będą właśnie u naszych zachodnich sąsiadów. Co się wydarzy w Titisee?
Będą dwa konkursy indywidualne i jeden koedukacyjny, zatem łącznie trzy (śmiech). Oczywiście wiem, do czego pan zmierza. Myślę, że gospodarze będą bardzo mocni. Skaczą u siebie i tak jak mówię, widać, że spisują się coraz lepiej. A reszta ? Stefan Kraft skacze dobrze, podobnie Kubacki, Halvor Egner Granerud i Anze Lanisek. Poziom jest wyrównany. Jestem pewny, że nikt nie zdominuje konkursów, zwycięstwo trzeba będzie sobie wyszarpać, a chętnych jest wielu.
A co z powołaniami? Zmieniałby pan coś w naszej kadrze w stosunku do Ruki?
Trudno powiedzieć, bo nie wiemy, co się wydarzy w ciągu tych dwóch tygodni. Kadra trenera Maciusiaka uda się do Planicy, gdzie po raz pierwszy będzie skakała na śniegu. Szkoleniowiec kadry B jest w stałym kontakcie z Thomasem Thurnbichlerem i na pewno przekaże mu, kto jest w jakiej formie. A przy wyborze składu Thurnbichler bierze to pod uwagę. Jestem spokojny o to, że do Niemiec pojadą najlepsi.
Główna impreza w tym sezonie to Mistrzostwa Świata. Być może Thurnbichler tak przygotuje polskich skoczków, żeby szczyt formy przyszedł właśnie wtedy?
Wydaje mi się, że nie, bo raczej wszystko działa w myśl zasady: tu i teraz. Projekt jest długofalowy, ale trener Thurnbichler w tej chwili robi wszystko, żeby skoczkowie wypadali jak najlepiej w Pucharze Świata. Z całą pewnością na tę chwilę nie ma żadnych kalkulacji.
Naturalnie. Niemniej w wielu sportach forma ma przychodzić na imprezy docelowe, co nie znaczy, że odpuszcza się te wcześniejsze.
Zgadza się, trener na pewno ma z tyłu głowy, że w tym roku są mistrzostwa świata, ale na razie skupia się na teraźniejszości. Pewnie dopiero w styczniu rozpocznie się ten proces przygotowywania zawodników stricte pod czempionat globu. Trzeba też pamiętać, że Thurnbichler jest u nas nowy. Musi wdrożyć swoje metody, ułożyć współpracę. To są priorytety, a żeby zadbać o dyspozycję na mistrzostwach, jeszcze przyjdzie czas.
Reasumując, wciąż gdybamy i nadal trudno wyrokować, jakie będą wyniki.
Właśnie. Wielu skoczków się zbroi i wraca do formy. Poziom jest bardzo wyrównany, nie ma na razie żadnego dominatora. Ponadto fakt, że odbyły się dopiero cztery konkursy, także nie ułatwia nikomu prognoz. Pozostaje mieć nadzieję na bardzo dobry występ naszych skoczków w Niemczech. Nie mam wątpliwości, że ich na to stać i to jest w tym wszystkim najważniejsze. Odkąd trener Thurnbichler przejął stery, z tygodnia na tydzień idziemy małymi krokami do przodu. A przeszkody? Zawsze będą się pojawiały. Droga na szczyt prowadzi przez bardzo kręte schody.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- "Są durne". Grzmi po tym, co się stało ze Stochem
- Norwegowie i Austriacy odskoczyli Polsce w Pucharze Narodów