Objawy Alzheimera i zagrożenie życia. Lekarz był szczery do bólu

Instagram / eva.pinkelnig / Na zdjęciu: Eva Pinkelnig
Instagram / eva.pinkelnig / Na zdjęciu: Eva Pinkelnig

Jej życiorys mógłby posłużyć za scenariusz filmowy. Skakać na nartach zaczęła dopiero w wieku 24 lat, po jednym z upadków mogła stracić życie, a lekarze wykryli u niej oznaki choroby Alzheimera. Eva Pinkelnig nie przestaje jednak zaskakiwać.

W tym artykule dowiesz się o:

Choć ma już 34 lata, to jej dopiero dziewiąty sezon w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Co więcej, Eva Pinkelnig rozpoczęła zmagania w najlepszy możliwy sposób.

W Wiśle zajęła odpowiednio trzecie i pierwsze miejsce, dzięki czemu objęła prowadzenie w klasyfikacji generalnej PŚ. W jej karierze pojawiało się wiele przeciwności, włącznie z zagrożeniem życia po upadku na treningu w 2020 roku.

Późny początek

Przez pierwszych sześć lat życia wychowywała się wraz z uchodźcami. Portal skijumping.pl przekazał, że jej mama prowadziła dom dla uchodźców wojennych.

ZOBACZ WIDEO: Wysłał SMS. On przewidział zwycięstwo Polaków

Pierwsze skoki oddała jeszcze jako dziecko, ale na poważnie tą dyscypliną zajęła się dopiero w wieku 24 lat. W rozmowie z TVP Sport zdradziła, że pracowała wtedy w sektorze publicznym, a do jej miasta przyjechała mobilna skocznia - był to element promocji Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy.

- Już jako 11-latka trochę skakałam, kilka razy w zawodach, wszystko na małych skoczniach. Uprawiałam narciarstwo alpejskie, startowałam w zawodach FIS, chodziłam do szkoły sportowej. Oprócz tego wspinałam się, grałam w piłkę nożną - tłumaczyła portalowi berkutschi.com.

Po próbach na mobilnej skoczni i namowach jednego z trenerów zdecydowała się związać z tą dyscypliną. Dwa lata później rzuciła pracę, aby zacząć skakać na poważnie.

- Wtedy daleko mi było do poziomu Pucharu Świata, ale już po pierwszym konkursie wiedziałam, że podjęłam słuszną decyzję. Tylko najbliżsi przyjaciele i rodzina wiedzieli, że trenuję z kadrą. Nie chcieliśmy robić z tego nic wielkiego, więc tym większe było zaskoczenie, kiedy wszystko wyszło na jaw - dodała Austriaczka.

Poważny upadek

W grudniu 2016 roku Eva Pinkelnig zanotowała dwa bardzo groźne upadki. Wskutek jednego z nich doznała obrzęku mózgu. Dziennikarze "Berner Zeitung" przypomnieli, że długo nie ustępował, wobec czego pojawiły się problemy neurologiczne.

Zawodniczka miała zaniki pamięci, nie mogła się skoncentrować, pojawiły się także problemy ze wzrokiem. Diagnoza lekarska była druzgocąca - zauważono bowiem u niej oznaki choroby Alzheimera.

- W moim mózgu pojawiły się struktury, których nie ma prawa posiadać osoba będąca w moim wieku - wyjaśniła skoczkini.

Ciężko przeżyła tamtą diagnozę, a dodatkowo austriacka federacja dawała jej do zrozumienia, aby zrezygnowała z uprawiania skoków narciarskich.

Zagrożenie życia

Pinkelnig nie zamierzała się jednak poddawać. Nie tylko wróciła do skoków, ale już w 2019 roku sięgnęła po dwa medale mistrzostw świata, a w kolejnym sezonie wygrała trzy konkursy w ciągu tygodnia.

Była najlepsza na Okurayamie w Sapporo, a następnie zwyciężyła w dwóch konkursach na normalnej skoczni w Zao. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajęła trzecie miejsce, podobnie jak w Raw Air.

Na początku grudnia zanotowała kolejny niezwykle groźny upadek. Doznała pęknięcia śledziony, straciła litr krwi i pojawiło się nawet zagrożenie jej życia.

Ze skoczni szybko przetransportowano ją do kliniki w Innsbrucku, gdzie przeprowadzona została operacja, która zakończyła się sukcesem. Wyhamowało to jednak karierę zawodniczki, za którą był najlepszy sezon.

- Lekarze powiedzieli, że pacjenci z podobnymi obrażeniami umierali - tłumaczyła Pinkelnig dziennikarzom "Berner Zeitung".

- Łańcuch ratunkowy w tym przypadku zadziałał idealnie. W tej chwili jednak nie wiadomo, kiedy wróci do uprawiania sportu na najwyższym poziomie. Najważniejsze, że jest zdrowa, a potem zobaczymy, co będzie dalej - mówił z kolei trener austriackiej kadry kobiet Harald Rodlauer.

Liderka

Pinkelnig raz jeszcze powróciła do rywalizacji. Filigranowa zawodniczka jeszcze w tym samym sezonie, w którym mogła stracić życie, zajęła 27. miejsce w klasyfikacji generalnej.

W obecnym sezonie wywalczyła żółtą koszulkę liderki Pucharu Świata. Bronić będzie jej 3 grudnia na normalnej skoczni w Lillehammer. Aktualnie ma 24 punkty przewagi nad drugą Silje Opseth. Dla wszystkich ma ważne przesłanie.

- Nigdy się nie poddawaj, podejmuj ryzyko. Na karierę nigdy nie jest za późno - zakończyła Pinkelnig.

Wykorzystane źródła:
berkutschi.com
"Berner Zeitung"
skijumping.pl
TVP Sport
WP SportoweFakty

Czytaj także:
W czym tkwi sekret dotyczący kombinezonów? Kubacki wyjaśnia
Znów to się stało. W te informacje o Stochu aż trudno uwierzyć

Komentarze (0)