Na ostatniej prostej fazy grupowej Ligi Narodów selekcjoner Biało-Czerwonych Vital Heynen miał już na dobre zrezygnować z rotacji składem i wystawiać do gry tych zawodników, którzy są blisko wyjazdu na igrzyska w Tokio.
Na mecz z solidną Argentyną (przed tym meczem sześć zwycięstw i sześć porażek, w poprzednim spotkaniu wygrana z Serbią) Belg obok olimpijskich pewniaków - Michała Kubiaka, Bartosza Kurka, Fabiana Drzyzgi czy Pawła Zatorskiego, wystawił też Kamila Semeniuka i Karola Kłosa, którzy o bilety do Tokio wciąż walczą.
Rywale, którzy z dwudziestu trzech spotkań z Polakami w rozgrywkach pod egidą FIVB wygrali tylko jedno (ale za to ważne, na mistrzostwach świata w 2018 roku), wystawili dwie ze swoich trzech największych gwiazd - rozgrywającego Luciano De Cecco i przyjmującego Facundo Conte. Środkowego Sebastina Sole nie było z drużyną, ponieważ urodziło mu się dziecko i pojechał do rodziny powitać potomka.
ZOBACZ WIDEO: Droga do Tokio: Małachowski i Włodarczyk
Na początku meczu nasz zespół miał niewielką przewagę, wypracowaną na samym początku dzięki mocnym serwisom Mateusza Bieńka (8:6). W ataku radził sobie Semeniuk, całkiem dobrze wyglądali Kubiak i Kurek. Rywale też grali skutecznie w swojej pierwszej akcji, ale od czasu do czasu Polacy podbijali ich ataki i wyprowadzali kontry. Jedną szczęśliwie skończył Kubiak, drugą bardzo efektownie Kłos i przewaga urosła z dwóch do czterech punktów (14:10).
Po drugiej przerwie technicznej kombinacja sprytnych serwisów Drzyzgi i znakomitych obron Zatorskiego dała drużynie Heynena cztery kolejne punkty i przy wyniku 20:12 nie było już żadnych wątpliwości, że pierwszego seta wygrają Polacy. W końcówce Argentyńczycy wywarli większą presję zagrywką i zmniejszyli straty, ale nasi siatkarze cały czas zachowywali kontrolę nad sytuacją na boisku. Mocny atak Kłosa ze środka zakończył partię wynikiem 25:21.
W drugim secie najpierw Biało-Czerwoni przez dłuższą chwilę prowadzili różnicą dwóch punktów (5:3, 10:8), potem w ataku pomylił się Semeniuk i był remis (11:11). Na drugiej przerwie technicznej, na której mistrzowie świata wygrywali tylko jednym punktem (16:15) trener Heynen dużo bardziej energicznie, niż we wcześniejszych meczach, dawał drużynie wskazówki.
- Przyjęcie jest dobre, świetnie gramy w ataku, ale nie da się wygrać, jeśli nie ma bloku. A 75 procent ich punktów w ataku to akcje blok-aut - zżymał się Belg, bardzo dobitnie dając do zrozumienia, że wymaga od swoich zawodników lepszej gry w bloku.
Blok Polaków się nie poprawił (zaledwie dwa punkty zdobyte tym elementem przez pierwsze dwie partie), wciąż Argentyńczycy często wybijali piłkę w aut po ich rękach, jednak nasi siatkarze i tak wygrali seta. Dzięki temu, że skuteczniej od swoich rywali grali w ataku - tu słowa uznania należą się efektownemu i efektywnemu Semeniukowi - i utrzymywali nieznacznie wyższą jakość pierwszych akcji. Najpierw znowu urwali się na dwa punkty, a przy piłce setowej powiększyli różnicę do trzech "oczek" i wygrali 25:22.
Na otwarcie trzeciej odsłony zawodnicy obu zespołów konsekwentnie proponowali wzajemne obijanie swoich rąk. Do pierwszej przerwy technicznej było równo (8:7), ale zaraz po niej asa zaserwował Kubiak, Kurek skończył kontrę po obronie kapitana naszej reprezentacji i Polacy odskoczyli na trzy punkty (10:7). Potem zagrywką zapunktowali też Bieniek (12:8) oraz Kurek (14:9) i wydawało się, że opór Argentyńczyków został ostatecznie złamany.
I tak też się stało. W końcowym fragmencie partii rywale pokazali co prawda kilka ciekawych zagrań, ale nie znaleźli recepty na twardą grę Biało-Czerwonych, w którą rzadko wkradały się błędy. Na sam koniec wreszcie zadziałał blok - Bieniek zatrzymał Facundo Conte, set zakończył się wynikiem 25:18, a cały mecz zwycięstwem Polaków 3:0.
Po trzynastu kolejkach rundy zasadniczej Ligi Narodów nasza drużyna z dorobkiem jedenastu zwycięstw i dwóch przegranych zajmuje drugie miejsce w tabeli, tylko za Brazylią. Do awansu do półfinałów, w których wystąpią cztery najlepsze drużyny pierwszej fazy, brakuje już niewiele. Jedno zwycięstwo za trzy punkty w dwóch ostatnich spotkaniach, z Iranem i z Francją, powinno zagwarantować Polakom miejsce w czwórce i grę o medale VNL 2021.
Liga Narodów, 13. kolejka
Polska - Argentyna 3:0 (25:21, 25:22, 25:18)
Polska: Fabian Drzyzga (3), Bartosz Kurek (12), Kamil Semeniuk (12), Michał Kubiak (10), Mateusz Bieniek (7), Karol Kłos (7), Paweł Zatorski (libero) oraz Łukasz Kaczmarek (2), Grzegorz Łomacz.
Argentyna: Luciano De Cecco, Bruno Lima (4), Cristian Poglajen (7), Facundo Conte (4), Agustin Loser (4), Martin Ramos (8), Santiago Danani (libero) orz Federico Pereyra (10), Nicolas Uriarte (1).
Czytaj także:
Liga Narodów. Seria jednostronnych widowisk. Pewne zwycięstwo rywali Biało-Czerwonych
Liga Narodów. Dominika Pawlik: Chcieliśmy więcej, ale czy było to możliwe? [Opinia]
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)