W dwóch poprzednich trzydniowych "weekendach" Ligi Narodów Polki wygrywały pierwsze spotkanie. Na początek trzeciej serii spotkań też należało spodziewać się zwycięstwa, jako że rywalem naszej drużyny była przeciętna ekipa Kanady.
Po sześciu meczach oba zespoły miały tyle samo punktów i taki sam bilans, dwie wygrane i cztery porażki, Kanadyjki sprawiły dwie niespodzianki, pokonując Chinki i Niemki, ale to Biało-Czerwone, w silnym zestawieniu z Malwiną Smarzek i Magdaleną Stysiak, były faworytkami.
Ich rywalki na początku meczu pokazały jednak, że ich zwycięstwa z wyżej notowanymi zespołami nie były przypadkiem. Twardo grały w swojej pierwszej akcji, dobrze przyjmowały, a w kontratakach mogły liczyć na byłą już siatkarkę Developresu Rzeszów Kierę Van Ryk. Na pierwszą przerwę techniczną schodziły prowadząc 8:5. Zaraz po niej dorzuciły asa serwisowego i miały już cztery punkty przewagi.
ZOBACZ WIDEO: Czym jest "bańka" podczas Ligi Narodów? Wyjaśnia kierownik reprezentacji
Od tego momentu Polki zaczęły grać lepiej. Dwa razy zablokowały Kanadyjki, Stysiak skończyła dwie ważne kontry i po drugiej z nich było 14:13 dla zespołu Jacka Nawrockiego.
Nasze reprezentantki nie poszły jednak za ciosem, a znów oddały inicjatywę przeciwniczkom. Smarzek posłała atak w aut, Stysiak wpadła w blok, Martyna Łukasik nie przyjęła serwisu i Kanada odzyskała kilkupunktowe prowadzenie (16:19). Tym razem Polki nie potrafiły już dogonić rywalek i przegrały pierwszego seta 22:25.
Drugą partię Biało-Czerwone też zaczęły źle, po kilku akcjach przegrywały 3:6. W przeciwieństwie do Kanadyjek, miały spore problemy ze skończeniem swojej pierwszej akcji. W ataku nie mogła rozwinąć się Smarzek, której uderzenia raz po raz były podbijane. Nieskuteczna była też Łukasik, a po drugiej stronie siatki świetnie radziła sobie Van Ryk.
Polski zespół przegrywał 7:11, potem, po dwóch z rzędu punktowych zagrywkach Van Ryk, 10:16. Przy wyniku 11:18 trener Nawrocki wziął czas i prosił swoje zawodniczki o odważną grę w ataku. Ta odwaga pojawiła się chwilę później, gdy Stysiak zastąpiła na boisku Zuzanna Górecka. Polki zaczęły od kilku dobrych akcji w bloku, potem wzmocniły zagrywkę, wreszcie zaczęły bronić i dzięki temu zbliżyły się do Kanadyjek na jeden punkt (21:22).
Niestety, gdy wydawało się, że Biało-Czerwone są w stanie powalczyć o zwycięstwo w tej partii, Górecka nie przyjęła serwisu Jennifer Cross, chwilę później w przedłużonej akcji została zablokowana i set skończył się przegraną naszej drużyny 21:25.
Trzecia partia zaczęła się dla Polek tak, jak zakończyła się druga, czyli źle - pierwsze trzy akcje nasze siatkarki przegrały. W kolejnych pięciu było już zdecydowanie lepiej i z wyniku 0:3 zrobiło się 5:3. Kanadyjki wyrównały i od tego momentu długo trwała walka punkt za punkt.
Wreszcie to polski zespół urwał się rywalowi - dobra akcja w bloku, atak w aut Hillary Howe, as serwisowy Stysiak, która zastąpiła Smarzek na ataku, i Biało-Czerwone prowadziły 23:20. W ostatnich akcjach seta od naszego bloku odbiła się jeszcze bardzo skuteczna w całym meczu Van Ryk, a w długiej akcji Mitrovic uderzyła daleko w aut. Polki wygrały 25:21 i pozostały w meczu.
Seta numer cztery asem serwisowym otworzyła Julia Nowicka. W kolejnych akcjach Biało-Czerwone sprawiały wrażenie podbudowanych wygraną trzecią partią i pokazywały coraz więcej dobrych akcji. Wreszcie regularnie kończyły swoją pierwszą akcję, odrzuciły Kanadyjki od siatki, w bloku znalazły sposób na Van Ryk. Prowadziły 10:7, 13:9 i 16:11. W końcówce partii jeszcze powiększyły przewagę - po punktowym serwisie Łukasik było już 23:15 i stało się jasne, że spotkanie zakończy się tie-breakiem. Piłkę setową sprytną kiwką dała naszej drużynie Łazowska, a ostatnią akcją tej odsłony był skuteczny atak z miejsca Góreckiej (25:17).
Piątego seta lepiej zaczęły Kanadyjki (5:3), ale nasze reprezentantki szybko zwarły szeregi. Przy serwisie Góreckiej zdobyły sześć punktów z rzędu. Van Ryk atakowała w aut i w polski blok, Howe źle przyjmowała. Mając pięciopunktowe prowadzenie (od stanu 10:5) Polki miały pełną kontrolę tie-breakiem. Ostatnie piłki rozgrywały już wzorcowo. Mecz skończyła Łukasik, które ze spokojem obiła kanadyjski blok. Biało-Czerwone wygrały 15:7 i całe spotkanie 3:2.
Dla zespołu Jacka Nawrockiego to trzecie zwycięstwo w siódmym meczu w Rimini. Wcześniej Polki pokonały Włoszki i Koreanki, a przegrały z Serbią, Turcją, Dominikaną oraz Belgią.
Kolejnymi przeciwniczkami naszej drużyny będą Holenderki. Początek spotkania w poniedziałek o godzinie 18:00.
Liga Narodów, Rimini, 7. kolejka
Kanada - Polska 2:3 (25:22, 25:21, 21:25, 17:25, 7:15)
Kanada: Kiera Van Ryk, Andrea Mitrovic, Jennifer Cross, Brie King, Hillary Howe, Emily Maglio, Cassandra Bujan (libero).
Polska: Julia Nowicka, Malwina Smarzek, Magdalena Stysiak, Martyna Łukasik, Klaudia Alagierska, Zuzanna Efimienko-Młotkowska, Monika Jagła (libero) oraz Maria Stenzel (libero), Zuzanna Górecka, Martyna Łazowska.
Czytaj także:
Liga Narodów. Biało-Czerwoni w czołówce rankingów. Co za wynik Leona!
Liga Narodów. Kosmiczna forma Wilfredo Leona w polu zagrywki. "Mogę i chcę serwować jeszcze lepiej"
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)