PlusLiga: PGE Skra Bełchatów po raz drugi. Asseco Resovia Rzeszów stłamszona w ćwierćfinale

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów. W środku: Taylor Sander
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów. W środku: Taylor Sander

Bełchatowianie postawili kropkę nad "i" w ćwierćfinałowej rywalizacji z Asseco Resovią. Podobnie jak u siebie, tak w stolicy Podkarpacia zdominowali rywali i awansowali do półfinałów PlusLigi. Przerwali plan rzeszowian o powrocie do topu ligi.

O tym, że dyspozycja w play-offach może znacznie różnić się od tej w fazie zasadniczej przekonali obserwatorów siatkówki zawodnicy Asseco Resovii i PGE Skry. Choć w fazie zasadniczej to rzeszowianie byli dwukrotnie górą, w ćwierćfinałach bezwzględnie lepsi okazali się bełchatowianie.

W rywalizacji do dwóch zwycięstw, przyjechali do hali Podpromie z zaliczką jednego wygranego meczu i jasnym celem. Pierwszego seta zaczęli zdeterminowani, z kolei rzeszowianie sprawiali wrażenie nieobecnych. Ekspresowo Dusan Petković zdominował gospodarzy atakiem, a skrzydłowych Resovii Nicolasa Szerszenia i Klemena Cebulja, PGE Skra zastopowała blokiem i osiągnęła znaczne prowadzenie (8:3).

Zdobyte w pierwszych minutach rewanżu pięć punktów przewagi okazało się o tyle ważne, że znacznie rzutowało na dalszy przebieg seta. Asseco Resovia straciła przez to pewność siebie, najbliżej Skry była po serwisach Jeffrey'a Jendryka Ii (11:13), lecz to co odrobiła szybko straciła po błędach własnych. Nie miała argumentu na szalejącego w ataku Taylora Sandera (20:25).

ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat wskazał kolejnego Polaka w NBA? "Nie będzie miał łatwo. Dużo się jeszcze może zmienić"

Drugą partię rzeszowianie zaczęli jeszcze gorzej niż skończyli poprzednią. Od błędów własnych i nieprzyjętych zagrywek Norberta Hubera (1:5). To co miało być rzeszowską bronią w play-offach, było jedynie źródłem błędów. Mowa o zagrywce, w której o wiele lepiej prezentowali się przyjezdni. Po stronie PGE Skry funkcjonowało wszystko, a ewentualne mankamenty nie były wykorzystywane przez przeciwników.

Trener Alberto Giulianiego próbował ingerować w skład, pobudzić rzeszowian do walki i w tym celu wprowadził Damiana Domagałę, Simone Parodiego i Piotra Haina na boisko. Przyniosło to efekt (z 13:17 do 16:18), ale nie przełamało bełchatowian, czy zmieniło postawy rzeszowian. Dalej inicjatywa była po stronie gości, a gospodarze zakończyli seta nie tyle będąc stopowani blokiem, co się na niego nabijając.

W trzecim secie festiwal błędów własnych Asseco Resovii nadal trwał, co jedynie pozwalało rozwijać skrzydła PGE Skrze. Dopiero w połowie partii Fabian Drzyzga swoją zagrywką dał impuls do walki gospodarzom, a po pierwszym zablokowaniu Sandera zbliżyli się na jedno oczko do wcześniej nieuchwytnych bełchatowian (15:16). Drugi blok na Amerykaninie dał rzeszowianom już prowadzenie (19:18). Jednak ich Resovii nie trwała długo. Zgasił ją najpierw Huber, a następnie Petković zagrywkami po 120 km/h (23:20). Bez problemu bełchatowianie postawili kropkę nad "i" i przypieczętowali awans do półfinału krajowych mistrzostw.

Rywalem PGE Skry w półfinale PlusLigi będzie zwycięzca ćwierćfinału między Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, a MKS-em Ślepskiem Malow Suwałki. Ich drugi mecz odbędzie się w niedzielę, 28 marca. Po pierwszym bliżej awansu są mistrzowie Polski.

2. mecz ćwierćfinałowy:

Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 0:3 (20:25, 21:25, 22:25)

Asseco Resovia: Tammemaa, Drzyzga, Jendryk, Szerszeń, Cebulj, Butryn, Potera (libero) oraz Parodi, Hain, Domagała, Woicki.

PGE Skra: Kłos, Huber, Łomacz, Sander, Ebadipour, Petković, Piechocki (libero) oraz Filipiak.

MVP: Dusan Petković (PGE Skra).

Stan rywalizacji: 0:2, awans PGE Skry Bełchatów

Czytaj także:
-> Liga Mistrzów. Trenera ZAKSY rozpiera duma po awansie do finału. "Jestem szczęśliwy, że trenuję tę drużynę"
-> Liga Mistrzów. Kapitan ZAKSY po maratonie z Zenitem. "To nienormalne"

Komentarze (0)