Po trzygodzinnym boju Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle ostatecznie okazała się lepsza w dwumeczu od Zenitu Kazań. Kędzierzynianie pierwszy raz w historii zagrają w finale siatkarskiej Ligi Mistrzów.
Ogromne problemy polskiej ekipie sprawiała dwójka - Earvin Ngapeth i Maksim Michaiłow. Francuski przyjmujący zdobył 22 punkty, a rosyjski atakujący najwięcej w środowym półfinale, bo aż 27.
- To był zupełnie inny mecz niż z Lube. W tym meczu przeczytanie intencji przeciwnika nie było niczym trudnym. To była bardzo prosta gra. Ale wielkie trudności sprawiło nam to, żeby zatrzymać tych dwóch zawodników, którzy grali i ciągnęli ten zespół tak naprawdę sami - powiedział po meczu Jakub Kochanowski.
ZOBACZ WIDEO: Czy to jest ten sezon Developresu SkyRes Rzeszów? Jelena Blagojević: Było ostro w szatni
Zawodnicy Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle po raz kolejny pokazali, że są mocni psychicznie. Mistrzowie Polski wytrzymali presję i znów zwyciężyli w złotym secie. Podobnie było w ćwierćfinałowym starciu z Cucine Lube Civitanova.
- Najważniejsze jest to, ze jesteśmy zdrowi. Oczywiście sztab pracuje cały czas nad tym, abyśmy byli zdrowi. Chociaż myślę, ze mental jest naszą mocniejszą stronę - mówił środkowy.
- Gdzieś tam kogoś zaboli, tu złapie skurcz. Jak człowiek jest nastawiony na walkę to gdzieś można o tym zapomnieć. A to nas charakteryzuje, że my w tych najważniejszych momentach zawsze jesteśmy na 100 proc. - dodał.
Nie jest tajemnicą, że oba zespoły grały na wysokim poziomie. ZAKSA Kędzierzyn Koźle będzie musiała zagrać na podobnym poziomie w finale. Drużyna Grbicia zmierzy się z Trentino.
- Obydwie drużyny w tych trzech ostatnich setach grały kosmiczny poziom siatkówki. Mówię tu wyłącznie o poziomie sportowym. Myślę, że z tak grającą ZAKSĄ i Zenitem jak w ostatnich trzech setach, jest bardzo niewiele drużyn na świecie, które mogłyby rywalizować - powiedział.