PlusLiga: kiedyś klasyk, dziś mecz dla koneserów. PGE Skra Bełchatów popełniła mniej błędów od Asseco Resovii Rzeszów

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: atakuje Karol Butryn
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: atakuje Karol Butryn

Nierówne i pełne błędów było pierwsze ćwierćfinałowe spotkanie PlusLigi pomiędzy PGE Skrą Bełchatów a Asseco Resovią Rzeszów. Więcej powodów do radości mieli jednak w sobotni wieczór gospodarze, którzy zwyciężyli 3:1.

Bełchatowsko-rzeszowskie potyczki w przeszłości elektryzowały kibiców nie tylko w tych miastach, ale również w całej Polsce. Jeszcze kilka lat temu w sztabie Asseco Resovii znajdował się... aktualny pierwszy trener PGE Skry Bełchatów Michał Mieszko Gogol.

- Doskonale sobie zdaję sprawę, jak na przestrzeni ostatniej dekady siatkarskie środowisko żyje rywalizacją PGE Skry z Asseco Resovią, ale kiedy wyjdziemy na mecz, żaden z jego uczestników nie będzie miał tego w głowie. Liczy się tylko tu i teraz. Zawsze powtarzam, że spędziłem bardzo udane pięć lat swojego życia w Rzeszowie i lubię tam wracać, ale w sportowej rywalizacji nie będzie miało to żadnego znaczenia. Każdy przecież chce wygrać - zapowiadał szkoleniowiec żółto-czarnych.

Jednak póki co obu drużynom trudno nawiązać do czasów, w których biły się one o mistrzostwo kraju. Nie chodzi tu nawet o ich pozycje startowe do fazy play-off, ale o poziom sportowy, który w późny sobotni wieczór w Hali Energia wyraźnie falował. Świetnym tego obrazem były wydarzenia z dwóch pierwszych setów. Najpierw - wydawało się - udane wejście w mecz zanotowali rzeszowianie, ale w końcówce popełniali błąd za błędem i stracili przewagę. Przegrali 23:25, choć prowadzili 16:13.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak się bawi rodzina Cristiano Ronaldo

Druga partia to z kolei popis Klemena Cebulja w polu serwisowym. Skrzydłowy ekipy z Podkarpacia w tej części gry zdobył aż siedem punktów zagrywką. Gospodarze byli totalnie rozbici w przyjęciu i uciułali jedynie jedenaście punktów w tej części gry. Jednak, co ciekawe, był to jedyny w meczu set wygrany przez ekipę trenera Alberto Giulianiego.

W secie trzecim nastąpiło przebudzenie bełchatowian w ataku. Przede wszystkim mowa tu o Dusanie Petkoviciu, który wziął na siebie rolę lidera i punktował raz za razem. Swoje dołożył również pod siatką Mateusz Bieniek, który uaktywnił się w bloku, ale również i w ofensywie. Asseco Resovia przygasła i nie miała za bardzo jak na to odpowiedzieć. Od początku musiała gonić i zdecydowanie nie było jej to na rękę. Przegrała 20:25.

Na fali optymizmu serią fantastycznych zagrywek rozpoczął czwartą część meczu Petković i było 4:0, ale chwilę później tym samym odpowiedział Karol Butryn i zrobiło się 10:10. PGE Skrę stać było jednak na jeszcze jeden zryw. Zryw na wagę niezwykle cennego zwycięstwa w spotkaniu. Ponownie w głównej roli wystąpił Petković, który nakręcał się każdą kolejną akcją. Serbski atakujący po wygranym 25:19 secie i 3:1 meczu zasłużenie odebrał nagrodę MVP.

W rywalizacji do dwóch zwycięstw bełchatowianie prowadzą 1:0. Mecz numer dwa odbędzie się 27 marca o 20:30 w rzeszowskiej Hali Podpromie.

PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (25:23, 11:25, 25:20, 25:19)

PGE Skra: Łomacz, Sander, Bieniek, Petković, Ebadipour, Huber, Piechocki (libero) oraz Kłos, Katić.

Asseco Resovia: Drzyzga, Szerszeń, Krulicki, Butryn, Cebulj, Tammemaa, Potera (libero) oraz Domagała, Woicki, Jendryk.

MVP: Dusan Petković (PGE Skra).

Sprawdź również: W meczu o 11. miejsce emocji jak na lekarstwo. Cerrad Enea Czarni pokonali Cuprum

Komentarze (0)