Liga Mistrzyń. Kryzys zażegnany? Grupa Azoty Chemik Police odbudował się we Włoszech

WP SportoweFakty / Justyna Serfin / Na zdjęciu: Grupa Azoty Chemik Police
WP SportoweFakty / Justyna Serfin / Na zdjęciu: Grupa Azoty Chemik Police

Trzy mecze, siedem punktów i dobra sytuacja przed rewanżowym turniejem Ligi Mistrzyń. Grupa Azoty Chemik Police podzielona przez koronawirusa na dwie części, przewyższyła oczekiwania swoją grą. - To rezultaty ciężkiej pracy - podsumował Ferhat Akbas.

Jeśli mowa o pechu, to Grupa Azoty Chemik Police wie o nim wszystko w tym sezonie. Jeszcze przed startem musiała pauzować z powodu jednego pozytywnego wyniku testu na koronawirusa. Dwa tygodnie kwarantanny dla całego zespołu w trakcie okres przygotowawczego odbiły się na wynikach.

W trakcie jednego z pierwszych spotkań bardzo poważnej kontuzji nabawiła się Wilma Salas, a w tej chwili trudno o godną następczynię, którą można byłoby pozyskać na zasadzie transferu medycznego. Potem znów w szeregach zespołu pojawił się koronawirus, ponownie wszyscy trafili na kwarantannę.

Osłabione chorobą zawodniczki nie miały dużo czasu na rekonwalescencję i choć wygrały dwa spotkania, tuż przed wylotem do Novary zagrały bardzo słabo przeciwko Grotowi Budowlanym Łódź. - Jedziemy tam zaprezentować się z jak najlepszej strony. Chcemy wygrać najlepiej wszystko, ale chcemy wrócić z dużą ilością punktów - zapewniała Iga Wasilewska.

ZOBACZ WIDEO: Skoki. Słabsza dyspozycja Kamila Stocha. "Zawsze w sezon zimowy wchodził bardzo ostrożnie"

Kolejny cios - pozytywne przypadki zakażeń w sztabie. Na szczęście dla zespołu, wszystkie zawodniczki były zdrowe. W Polsce został więc trener Ferhat Akbas, a Przemysław Kawka nie miał na miejscu nawet statystyka, zaś funkcję jego asystenta pełnił trener od przygotowania fizycznego, Łukasz Filipecki.

Turecki szkoleniowiec chciał wykonać nawet ponowny test, by ewentualnie później dołączyć do drużyny. - Jako trener mam pewien instynkt, chęć przebywania z drużyną w każdym momencie. Dlatego chciałem lecieć do Novary, być z nimi. Z drugiej strony mój sztab wykonał świetną robotę. Zawsze mu ufam, Przemek zaprezentował najwyższy poziom - stwierdził Akbas.

Home office w Szczecinie

Będąc w domu na kwarantannie trener mógł śledzić spotkanie wyłącznie w telewizji, ale i tak był cały czas na łączach ze sztabem. - Kontakt z ławką był skomplikowany. Wszystko przez to, że śledziłem mecz na Ipli, gdzie jest około minuty opóźnienia. To był duży problem podczas meczu. Jednak ostatecznie myślę, że nie miało to wielkiego znaczenia, bo sztab poradził sobie znakomicie - podkreślił.

Przemiana Chemika Police, jeśli wziąć pod uwagę ostatnie wyniki w lidze, jest imponująca. - Po drugiej kwarantannie mocno przycisnęliśmy drużynę, pracowaliśmy bardzo ciężko. Kiedy okazało się, że z powodu pozytywnego wyniku testu nie mogę lecieć do Novary, presja nieco spadła. Zawodniczki pracowały wcześniej ciężko, więc w końcu przełożyło się to na wyniki. Bardzo się cieszę, że dziewczyny w taki sposób wróciły do gry i tak zaczęły rozgrywki Ligi Mistrzów, które są dla nas przecież bardzo ważne - powiedział szkoleniowiec.

Siedem punktów w trzech meczach to dobra pozycja wyjściowa przed turniejem, który odbędzie się w Polsce 2-4 lutego. Do kolejnej fazy awansują zwycięzcy grup i trzy najlepsze ekipy z drugich miejsc.

Włoska robota

W czwartek Igor Gorgonzola Novara była niemal murowanym faworytem do zwycięstwa. Czołowa włoska drużyna w tym sezonie radzi sobie znakomicie. Choć też miała przypadki zakażeń koronawirusem w swoich szeregach, Włosi mają inne procedury. Testy wykonywane są znacznie częściej, a pozytywny wynik testu nie wysyła od razu całego zespołu na kwarantannę.

Zespół Malwiny Smarzek-Godek prowadził już 2:0, ale dzięki ambitnej walce, policzanki doprowadziły do piątej partii. Grały bardzo dobrze, nie było widać na boisku dużej różnicy klas. W piątej partii zabrakło może sił, a może doświadczenia.

Trener Akbas nie ma pretensji do swoich podopiecznych. - Tie-break zaczęliśmy dobrze. Jednak trzeba zwrócić uwagę na to, że doszło do niego trzeciego dnia turnieju. Czasami w takim momencie przychodzi gorszy moment, gorsze wybory. Po dobrym początku, później Novara przycisnęła, to przecież bardzo mocna drużyna. Jednak ostatecznie przegraliśmy po dobrej walce - zapewnił.

- Ten turniej od początku do końca to dla mnie powód do dumy z drużyny. Jeśli pracujesz ciężko, a potem widzisz tego rezultaty na boisku w postaci dobrych wyników, to można to ocenić jako świetne doświadczenie - zakończył turecki szkoleniowiec.

Walka o pozycję w lidze

W piątek wieczorem Grupa Azoty Chemik Police wróci do Szczecina. Następny mecz rozegra 2 grudnia z Jokerem Świecie. To jedno z zaległych spotkań. Starcia z Developresem SkyRes Rzeszów zaplanowano na 9 i 16 grudnia, w tym drugim stawką będzie Superpuchar Polski.

Dla Chemika ważne są jednak wszystkie mecze oraz punkty, bo sytuacja w tabeli jest trudna. Nadal jednak o niczym nie przesądza. - Nikt nam nie dał za mistrzostwo w poprzednim sezonie żadnej przewagi. Musimy sobie stanowisko i tytuł wypracować zupełnie od nowa. To byłoby bez sensu, gdybyśmy nakładały sobie dodatkową presję - zapewniała Iga Wasilewska.

Liderem po rozegraniu 11. meczów jest Developres, mający na koncie 32 punkty. Chemik jest dopiero 8., ale zagrał tylko siedem spotkań (najmniej w lidze) i wywalczył w nich 11 punktów.

Czytaj też: 
Łukasz Kadziewicz krytykuje rządy Pawła Zagumnego. "Nie było pomysłu"
Liga Mistrzyń. Grupa Azoty Chemik Police mocno postraszył zespół Malwiny Smarzek-Godek

Komentarze (0)