WGP 2009: Walka o zwycięstwo do ostatniej piłki - podsumowanie trzeciego dnia w grupie C

Reprezentacja Chin wygrała turniej grupy C w Ningbo. Stało się tak za sprawą zwycięstwa w meczu z ekipą rosyjską ostatniego dnia rozgrywek. W międzyczasie po wygraną sięgnęły także siatkarki z Dominikany, które po wyrównanym boju pokonały drużynę Korei Południowej. Obie potyczki trzymały w napięciu niemalże do samego końca.

W tym artykule dowiesz się o:

Korea Południowa - Dominikana 2:3 (22:25, 12:25, 25:18, 26:24, 10:15)

Korea Południowa: Kim Min, Yeum Hye, Kim Yeon, Yang Hyo, Kim See, Bae Yoo, Kim Hae (libero), oraz Lee So, Oh Hyun, Kim Hee, La Hea-Won, Kim Hae-Ran.

Dominikana: Vargas, Cabral, Echenique, Ridriguez, Mambru, De La Cruz, Castillo (libero), oraz Caso, Marte, Rodriguez Santos.

Reprezentacja Dominikany wygrała z ekipą Korei Południowej w pojedynku, którego stawką było trzecie miejsce w grupie C. Po pierwszych dwóch partiach wydawało się, że siatkarki pod wodzą Marcosa Kwieka bez większych problemów pokonają swoje azjatyckie rywalki, lecz Koreanki potrafiły się zregenerować i wrócić do gry. Sił nie wystarczyło im jednak na seta piątego, w wyniku czego to właśnie Dominikanki mogły się cieszyć z ciężko wywalczonej wiktorii.

Pierwszy punkt w starciu powędrował na konto zawodniczek Dominikany za sprawą atomowego ataku Altagracii Mambru. Mimo to na pierwszą przerwę techniczną z dwoma oczkami przewagi schodziły Koreanki (8:6). Podopieczne Marcosa Kwieka szybko jednak odrobiły drobną przewagę i wyszły na prowadzenie 16:13. Później jeszcze musiały odpierać zmasowane ataki Azjatek, lecz ostatecznie przechyliły szalę zwycięstwa w premierowej odsłonie meczu na swoją korzyść (25:22).

Drugiego seta lepiej rozpoczęły zwyciężczynie partii pierwszej (4:1). Koreanki myliły się początkowo w ataku, lecz stosunkowo szybko zapanowały nad swoimi nerwami i wyrównały przy stanie 5:5. Po pierwszej przerwie, na której Dominikana prowadziła 8:6, popełniły sporo niewymuszonych błędów, dzięki czemu ich rywalki osiągnęły siedem punktów przewagi (16:9). Tak dużego dystansu do przeciwniczek nie dały już rady odrobić, przez co same skazały się na porażkę w drugiej partii. Seta zakończył as serwisowy Dharlenis Marte Frica Niverki.

Trzeci set należał już jednak do Koreanek, które szybko opanowały boiskową sytuację. Narzuciły Dominikankom swój styl gry, nie przejmując się tym, iż przegrywają w starciu już 0:2. Fantastycznie spisywały się w ataku, bloku i zagrywce, co szybko znalazło odzwierciedlenie w wyniku. Ich przewaga stopniowo się powiększała, by zatrzymać się na siedmiu oczkach (25:18).

Przez większą część czwartej odsłony pojedynku wciąż prowadziły Koreanki. Azjatki szybko wyszły na kilkupunktowe prowadzenie, czym jednak nie zniechęciły swoich rywalek. Dominikanki nie dawały wciąż za wygraną i odrabiały straty. Do wyrównania doszło przy stanie 17:17. Od tej pory rozpoczęła się mordercza batalia punkt za punkt. Trwała wymiana cios za cios. Pierwszą piłkę setową miały jednak zawodniczki Lee Sung-Hee. Wykorzystały natomiasy drugą. Stało się tak dzięki nieudanemu atakowi kapitan reprezentacji Dominikany.

Porażka w trzecim i czwartym secie podziałała na Dominikanki niczym zimny prysznic. Mimo to nic nie wskazywało na to, że oddadzą one tie-breaka bez walki. Wręcz przeciwnie - w piątą partię weszły z niesamowicie mocnym akcentem. Zanim Koreanki zdążyły się zorientować, prowadziły już 6:2. Siatkarki Korei Południowej nie dawały jednak za wygraną i doprowadziły do stanu 7:8. Końcówka należała już natomiast do zawodniczek Dominikany, które w decydującym momencie zdobyły pięć oczek z rzędu.

Po meczu powiedzieli:

Milagros Cabral de la Cruz (kapitan reprezentacji Dominikany): Miałyśmy w meczu swoje wzloty i upadki. Musimy jeszcze w przyszłości ciężko pracować, by powalczyć o większe sukcesy.

Marcos Kwiek (trener reprezentacji Dominikany): Chciałbym pogratulować drużynie Korei Południowej. Koreanki zagrały bardzo dobrze. My z kolei staraliśmy się pokazać z jak najlepszej strony w pierwszych dwóch partiach, lecz zagraliśmy źle w trzecim oraz czwartym secie. To dla nas powszechne, tak samo jak i dla drugiej ekipy, gdyż oba zespoły są bardzo młode. Postaramy się poprawić naszą grę.

Kim Se-Young (kapitan reprezentacji Korei): Choć przegrałyśmy mecz, zrobiłyśmy co było w naszej mocy.

Lee Sung-Hee (trener reprezentacji Korei): Zagraliśmy w sumie dobrze, szczególnie w defensywie.

Chiny - Rosja 3:2 (23:25, 25:23, 20:25, 25:14, 15:9)

Chiny: Li Juan, Xue Ming, Ma Yunwen, Wang Yimei, Wei Qiuyue, Yin Na, Wang Quian (libero) oraz Xu Yunli, Chu Jinling.

Rosja: Borodakowa, Murtazaewa, Fateewa, Gamowa, Sheshenina, Koshelewa, Kabeshowa (libero) oraz Makarowa, Zhadan, Starodubowa.

Ostatnie starcie w grupie C zadecydować miało o tym, która z ekip wygra rywalizację w chińskim Ningbo. W szranki stanęły gospodynie i nasze wschodnie sąsiadki. Mecz był równie zacięty, co konfrontacja Koreanek oraz Dominikanek. Lepsze okazały się jednak Chinki, które nie pozostawiły Rosjankom w tie-breaku żadnych złudzeń.

Już sam początek potyczki zwiastował ogrom emocji. Oba teamy weszły w mecz bardzo dobrze i agresywnie. Prowadziły wyrównaną walkę do stanu 13:13, kiedy to skuteczne ataki Xue Ming i Li Juan dały Chinkom prowadzenie na drugiej przerwie technicznej 16:13. Końcówka należała jednak do Sbornej,. Zwycięstwo swojej drużynie zapewnił blok Olgi Fateewej i dwa oczka zdobyte z ataku przez Tatianę Koshelewą.

Chinki zapragnęły wówczas szybko "odgryźć się" swoim przeciwniczkom. Natychmiast zdobyły dwa punkty przewagi (4:2), lecz na pierwszej przerwie prowadziły tylko jednym oczkiem. Nieco podenerwowane takim obrotem sprawy, postanowiły uciec Rosjankom, zachowując do nich bezpieczny dystans. Za sprawą efektywnej postawy wyszły na prowadzenie 21:17, co spowodowało, że o czas poprosił Władimir Kuzyutkin. Jego wskazówki wyraźnie poprawiły grę Sbornej, dzięki czemu Rosjanki zbliżyły się do Azjatek na zaledwie jeden punkt (22:23), jednak silne zbicie Wang Yimei przesądziło o wyniku tego seta.

Inicjatywę na początku trzeciej odsłony starcia przejęły rozochocone wyrównaniem stanu meczu Chinki, które na pierwszej przerwie technicznej prowadziły 8:6. Nie zdołały jednak skutecznie "odjechać" rywalkom, które doszły je na 9:9. Mimo to Azjatki ponownie odparły ich atak, wychodząc na prowadzenie 12:9, lecz i tym razem ich dystans został natychmiastowo zmniejszony, dzięki czemu Rosjanki prowadziły na drugiej przerwie 16:14. Szkoleniowiec reprezentacji gospodarzy postanowił wówczas wziąć sprawy w swoje ręce i poprosił o czas dla swoich podopiecznych, lecz nie zmieniło to już obrazu ich gry. W końcówce partii Sborna zdobyła kilka punktów z rzędu i mogła się cieszyć z pierwszego setbola (24:19). Chinki zdobyły jeszcze co prawda jeden punkt, lecz przy kolejnej piłce setowej nie miały już najmniejszych szans (20:25).

Przegrana trzeciego seta rozjuszyła gospodynie, które machinalnie rzuciły się do odrabiania strat w konfrontacji. Ich gra wyglądała już zdecydowanie lepiej, przez co mogły cieszyć się z prowadzenia 5:2 i 8:5 w pierwszej fazie partii. Następnie Chinki narzuciły swoim przeciwniczkom jeszcze ostrzejsze tempo, którego Sborna już nie wytrzymała. Blok Azjatek wyśmienicie współpracował z obroną, w wyniku czego gospodynie osiągnęły znaczącą przewagę (16:9), której nie wypuściły z rąk już do samego końca, miażdżąc swoje rywalki wynikiem 25:14.

Azjatki wyszły na piątego seta bardzo skoncentrowane. Udzieliła im się też radość gry, jaką prezentowały w partii numer cztery. Szybko wyszły na kilkupunktowe prowadzenie. Zanim Rosjanki obudziły się z letargu, jaki opanował je w poprzedniej odsłonie meczu, dystans do Azjatek był już zbyt duży, by mogły one myśleć o odrobieniu strat (14:8). Ostatnie oczko w pojedynku zdobyła Wang.

Po meczu powiedzieli:

Wei Qiuyue (kapitan reprezentacji Chin): Oba zespoły zagrały dobre spotkanie. Była to zacięta batalia. Rosja przez cały czas wywierała na nas ogromną presję.

Cai Bin (trener reprezentacji Chin): Obie drużyny zaprezentowały się znakomicie. Młody team rosyjski nie jest tak dobry jak poprzedni, lecz wciąż sprawia nam sporo problemów. Jestem usatysfakcjonowany moralnym i walecznym duchem moich podopiecznych. Mam nadzieję, że utrzymają taki stan rzeczy także i w przyszłości. Nie damy się ponieść emocjom za sprawą tej wiktorii, lecz będziemy dalej kontynuować wytężoną pracę.

Marina Sheshenina (kapitan reprezentacji Rosji): Gratulacje dla reprezentacji Chin. W przyszłości będziemy bardziej pracować nad naszą grą.

Władimir Kuzyutkin (trener reprezentacji Rosji): Zaprezentowaliśmy w Ningbo sporo dobrej siatkówki. Zespół chiński także zagrał bardzo dobrze. Możemy się od niego wiele nauczyć. Nasza drużyna jest młoda i niedoświadczona, dlatego też potrzebujemy trochę czasu, by powrócić na najwyższy poziom gry. W turnieju zabrakło kilku kluczowych siatkarek, lecz powinny one dołączyć do składu w kolejnej fazie rozgrywek.

Komentarze (0)