PlusLiga. Dobre wiadomości ws. Bartosza Kwolka - kostka nie jest skręcona. "Po meczu sędzia mnie przeprosił"

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Bartosz Kwolek
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Bartosz Kwolek

Wyglądało groźnie, skończyło się na strachu. Bartosz Kwolek w wyniku zderzenia z sędzią Sławomirem Gołąbkiem tylko podkręcił staw skokowy i na boisko chce wrócić już za dwa tygodnie.

Zawodnik VERVY Warszawa Orlen Paliwa i reprezentacji Polski w niedzielnym meczu ligowym z Indykpolem AZS-em Olsztyn doznał urazu w kuriozalnych okolicznościach. W trzecim secie, przy prowadzeniu gości 8:6, ruszył do podbitej przez Damiana Wojtaszka piłki. Na drodze do niej stanął mu jednak drugi sędzia Sławomir Gołąbek.

Arbiter nie zdążył w porę usunąć się z drogi. Rozpędzony Kwolek zderzył się z nim, upadł na parkiet i złapał się za lewą kostkę. Szybko podbiegli do niego klubowi lekarze, a po wstępnym rozpoznaniu sytuacji koledzy z drużyny znieśli 23-letniego przyjmującego za bandy reklamowe.

Kwolek, z grymasem bólu wypisanym na twarzy, uderzył z wściekłością w stojący przy bandach pojemnik na śmieci. Do końca spotkania leżał w kwadracie dla rezerwowych z nogą obłożoną lodem.

ZOBACZ WIDEO: Miliony w błoto?! Szejkowie chyba nie wiedzieli, co robią

W poniedziałek mistrz świata z 2018 roku przeszedł badanie USG, które na szczęście wykazało, że uraz nie jest poważny. Przede wszystkim staw skokowy jest tylko podkręcony.

- Skręceniem tego nie nazwę, bo gdyby do niego doszło, czekałaby mnie dłuższa przerwa. Nie wiem jeszcze, ile teraz będę pauzował, ale raczej krótko - tydzień, maksymalnie dwa. Dobrze, że miałem założone stabilizatory, bez nich pewnie byłoby gorzej - wyjaśnił Kwolek w rozmowie z WP SportoweFakty. - Na pewno będzie bolało, ale nie jest to nic wielkiego. Potrzeba trochę przerwy od skakania i lekkiej rehabilitacji - dodał.

Czytaj także:
PlusLiga. Dramatyczny mecz w Warszawie. Wygrana VERVY i kontuzja Bartosza Kwolka
PlusLiga: sensacja w Suwałkach. Seria zwycięstw PGE Skry Bełchatów przerwana!

Uraz jest podobny do tego, którego Kwolek doznał w kwietniu ubiegłego roku w pierwszym meczu półfinału PlusLigi z Jastrzębskim Węglem, choć nie tak poważny. Wówczas kostka była skręcona, naderwane zostało też więzadło, a zawodnik pauzował do końca rozgrywek ligowych. Teraz młody przyjmujący celuje w dużo szybszy powrót - mecz z PGE Skrą Bełchatów, który VERVA rozegra w Warszawie 22 lutego.

Jak doszło do kontuzji, której nigdy wcześniej nie widziano na boiskach PlusLigi? Kwolek tłumaczy, że biegnąc do piłki nastąpił na stopę sędziego Gołąbka. - Na dodatek całym ciężarem ciała oparłem się na tej nodze. Na początku bardzo bolało. Byłem zdenerwowany, bo już wiele razy miałem problemy z kostkami i wiem, ile czasu potrzeba, żeby dojść potem do pełnej sprawności. Trudno się zresztą nie obawiać, gdy masz podobny problem po raz ósmy w ciągu ostatnich trzech lat - powiedział.

- Sędzia, zamiast uciekać od piłki, biegł w moim kierunku. Mocno spanikował. Zaraz po meczu mnie przeprosił. Powiedział, że nie chciał mi przeszkodzić, to akurat było dla mnie oczywiste. Wyjaśnił, że w takich sytuacjach sędziowie mają zalecenie, żeby uciekać do słupka. Nie wiem, czy to dobre rozwiązanie. Przepisy przepisami, ale czasem warto zachować się inaczej i uratować komuś zdrowie. Ja tylko podkręciłem kostkę, nie jest to bardzo poważna sprawa, ale wskutek takiego zderzenia można doznać o wiele groźniejszego urazu - podkreślił mistrz świata juniorów z 2017 i seniorów z 2018 roku.

- Poradziłem arbitrowi, żeby następnym razem nie uciekał do słupka, jak mówią przepisy, tylko na stolik sędziowski, bo tam raczej nikt po piłki nie biega. Wielkiej złości na niego nie było. Życie, zdarza się i tak. Chciałbym tylko, żeby w przyszłości takich sytuacji już nie było. Mam nadzieję, że zalecenie dla sędziów zostanie zmienione, że będą mieli instrukcję, by uciekać nie do słupka, a w drugą stronę. Nazwą to "reguła Kwolka"? Byłoby mi bardzo miło - śmieje się jeden z liderów VERVY.

Mecz z Indykpolem warszawska drużyna wygrała 3:1 i wróciła na pozycję lidera PlusLigi. W kolejnym spotkaniu, w środę przeciwko francuskiemu Tours VB w ramach 5. kolejki grupy D Ligi Mistrzów, będzie musiała radzić sobie bez niego. - Nie polecę do Francji, bo na pewno nie zagram, a w samolocie kostka mogłaby mi tylko bardziej spuchnąć. Na miejscu mam też lepsze warunki do rehabilitacji. Mam nadzieję, że przebiegnie ona dobrze i wrócę na boisko najszybciej jak to możliwe - kończy Kwolek.

Komentarze (2)
avatar
p_
11.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
dobrze że kontuzji nie ma, to oczywiście najważniejsze, ale Kwolek się jak panienka zachował, Czytaj całość
Zwykły człowiek
10.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Czy jak na drodze piłki stanie betonowy słup to Kwolek też go zaatakuje?Czy przy stanie 8:6 nie należało odpuścić ?Stawką było życie?