Patrząc na dotychczasowe dokonania obu ekip, faworytem spotkania była warszawska drużyna. Trzeba jednak pamiętać, że stołeczni trzy dni temu rozegrali spotkanie w Lidze Mistrzów, podczas gdy katowiczanie mogli spokojnie cały tydzień poświęcić na trening. Od początku starcie było zacięte. Gospodarzom udało się nawet wyjść na dwupunktowe prowadzenie, w dużej mierze dzięki dobrej grze Jakuba Jarosza. I ta ich lekka przewaga utrzymywała się przez większą część seta, aż do stanu 21:18. Wtedy katowiczanie zepsuli zagrywkę, a w polu serwisowym warszawian pojawił się Jan Król. I była to znakomita zmiana, bo dzięki jego zagrywkom goście wyszli na prowadzenie 23:21. Nie oddali go już do końca partii, wygranej do 23.
Katowiczanie nie podłamali się porażką i w drugim secie znów była walka punkt za punkt. Po serii dobrych zagrywek Antoine'a Brizarda zrobiło się jednak 13:10 dla VERVY i wydawało się, że ta seria ustawiła już wynik seta. Nic z tego. Seria nieporozumień po warszawskiej stronie siatki pozwoliła GKS-owi odrobić straty. A w końcówce prawdziwy koncert fantastycznej gry dał Rafał Szymura i to dzięki niemu miejscowi wygrali tę odsłonę meczu.
Jeżeli po dwóch setach komuś było jeszcze mało emocji w tym spotkaniu, to w kolejnym dostał ich aż w nadmiarze. Goście zaczęli dobrze od prowadzenia 6:3, ale po raz kolejny stracili przewagę i cały set to znów była zacięta walka. Żaden z zespołów nie był już potem w stanie wypracować przewagi większej niż jeden punkt. Doszło do zaciętej końcówki, w której z dobrej strony w GKS-ie pokazał się Kamil Kwasowski. Ale to po skutecznym ataku Rafała Szymury gospodarze mogli cieszyć się z prowadzenia 2:1 w setach.
ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Trener Szwedów wspomina mecz z Polską: "Tomaszewski obronił karnego. Wygraliście 1:0. Nie lubię tego"
Po tak intensywnym secie, w czwartym nieco siadło tempo. Niewielką przewagę wypracowali sobie warszawianie po dobrych zagraniach Bartosza Kwolka i Antoine'a Brizarda. Ale katowiczanie szybko doprowadzili do remisu i tak trwała wymiana ciosów. Goście znów odskoczyli i po dobrym ataku Piotra Nowakowskiego prowadzili 22:20. Ta niewielka przewaga wystarczyła jednak do wygranej, zwłaszcza że podopieczni Dariusza Daszkiewicza zepsuli w samej końcówce dwie zagrywki i o wyniku musiał decydować tie-break.
Decydujący set zaczął się lepiej dla gospodarzy, którzy po asie serwisowym Jakuba Jarosza prowadzili 5:3. Mieli już piłkę w górze na 10:7, ale wideoweryfikacja pokazała, że zagrywka Patryka Niemca była w boisku. Po kolejnej dobrej zagrywce środkowego, jego koledzy zablokowali Jakuba Jarosza i zrobił się remis 9:9. O czas poprosił Dariusz Daszkiewicz, ale przerwa nie pomogła, bo kolejne dwie akcje także należały do gości. I mimo że katowiczanie doprowadzili do kolejnego wyrównania, to o dwie piłki w decydującym momencie okazali się lepsi wicemistrzowie Polski.
9. kolejka PlusLigi:
GKS Katowice - VERVA Warszawa Orlen Paliwa 2:3 (23:25, 25:21, 28:26, 23:25, 14:16)
GKS: Firlej, Jarosz, Zniszczoł, Nowakowski J., Szymura, Kwasowski, Watten (libero) oraz Drzazga
VERVA: Brizard, Udrys, Wrona, Nowakowski P., Kwolek, Grobelny, Wojtaszek (libero) oraz Niemiec, Król
MVP: Piotr Nowakowski (VERVA Warszawa)
Czytaj także:
-> Jastrzębski Węgiel "przejechał" się po Asseco Resovii. Tomasz Fornal: Znamy swoją wartość
-> Asseco Resovia Rzeszów dostała kolejną lekcję. Bartłomiej Krulicki: Nie funkcjonował nam żaden element gry