Tokio 2020. Kwalifikacje do igrzysk. Polska - Słowenia. Zoran Kedacic: Siatkówka stała się elitarnym sportem w Słowenii

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: reprezentacja Słowenii siatkarzy
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: reprezentacja Słowenii siatkarzy

Wygranie seta ze Słowenią w gdańskim turnieju kwalifikacyjnym da polskim siatkarzom awans do igrzysk olimpijskich. - Jeśli wszyscy zaakceptują swoją rolę, a ego zostanie odłożone na bok, to będzie naszym atutem - mówi o Słoweńcach Zoran Kedacic.

Ostatnim rywalem Biało-Czerwonych w drodze po awans do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Tokio będzie Słowenia. Rywal, który może postawić trudne warunki, jak ocenia w rozmowie z WP SportoweFakty Zoran Kedacic, aktualny trener słoweńskiej reprezentacji U-17. Po pokonaniu Tunezji i Francji, polskim siatkarzom do awansu na igrzyska wystarczy wygranie jednego seta.

Słowenia nie jest bez szans

- Polska jest faworytem, gra u siebie, jest mistrzem świata, a do świetnego już zespołu dołączył jeszcze Wilfredo Leon. Z drugiej strony, Słowenia ostatnio osiągała z polskim zespołem dobre wyniki. Nasz zespół ma świetnych graczy i wszyscy chcą grać na najwyższym możliwym poziomie. Wszystkie pozycje są obsadzone, mamy też dobrych graczy na ławce i jeśli wszyscy zaakceptują swoją rolę, a ego zostanie odłożone na bok, to będzie naszym atutem. Sądzę, że trener może mieć dylemat z wyborem pierwszego rozgrywającego, ale reszta składu jest jasna. Naszą bronią powinien być system gry blok-obrona, a jeśli nie pojawią się u nas problemy w przyjęciu, to powinno być w porządku. Myślę, że wszystko jest możliwe - sądzi Kedacic.

ZOBACZ WIDEO Mateusz Bieniek zdradził słowa Heynena przed meczem z Francją. "Mówił żebyśmy się bawili na boisku"

Słoweńcy przed przyjazdem do Polski rozegrali dwa sparingi z reprezentacją Włoch - jeden zwycięski, drugi przegrany. Do Gdańska przybyli w niemal najsilniejszym składzie.

- Widziałem jeden trening i rozmawiałem z kilkoma graczami, wszyscy byli zmotywowani i chcieli być częścią turnieju olimpijskiego. W dwóch meczach towarzyskich przeciwko Włochom zespół raz pokazał dobrą, a raz złą siatkówkę. W Gdańsku nieobecny jest libero Urban Toman, który ma kontuzję kostki i został zastąpiony przez Jana Klobucara, ale podstawowym zawodnikiem na tej pozycji na pewno będzie Jani Kovacić - wyjaśnia rodak niedzielnych rywali Polaków.

Falstart w meczu z Francją

Pomimo pokonania 3:0 Tunezji w sobotę, szanse na wywalczenie awansu spadły dla Słoweńców niemal do zera po piątkowej porażce 0:3 z Francją.

- Wiedziałem, że to będzie trudny mecz. Francja ma świetny zespół, ale jestem trochę rozczarowany, ponieważ mieliśmy szanse w każdym secie i nie potrafiliśmy ich wykorzystać. W kluczowych momentach popełniliśmy zbyt wiele błędów w ataku. Rywale, a zwłaszcza Ngapeth, świetnie radzili sobie w obronie i przy trudnych piłkach w ataku. Zdobyli wiele punktów przepychając piłkę i wykorzystując ręce naszych blokujących - analizuje Słoweniec.

Najbliżej wygrania seta Słoweńcy byli w trzeciej partii piątkowego meczu, ale pomimo kilku punktów przewagi w końcówce, jednak nie udało się utrzymać prowadzenia do końca i Francuzi zdobyli ostatni punkt.

- W trzecim secie mieliśmy wszystko w swoich rękach i graliśmy bardzo dobrze, dopóki na zagrywkę poszedł Le Roux, serwował świetnie i mieliśmy problemy z przyjęciem, przez co straciliśmy pięć punktów z rzędu... Teraz jesteśmy w sytuacji, w której już nie wszystko zależy od nas - ocenia 35-letni trener.

Trzon kadry niezmienny od lat

Niewykluczone, że na boisko przeciwko drużynie Vitala Heynena wybiegnie dokładnie ten sam skład, który 18 października 2015 roku wystąpił w finale mistrzostw Europy, przegrywając z Francją 0:3.

- Trzon drużyny pozostał praktycznie taki sam, część graczy jest starsza, bardziej doświadczona, niektórzy zbliżają się do końca reprezentacyjnej kariery. Wszyscy grają w dobrych klubach w wielkich ligach w Europie. Mamy jakość w postaci indywidualności i wszyscy oczekują dobrych lub podobnych wyników jak w 2015 roku. Wrześniowe mistrzostwa Starego Kontynentu, które zagramy u siebie, na pewno będą dobrym zwieńczeniem dla części tego pokolenia - mówi słoweński szkoleniowiec.

Niewygodny terminarz

W kontekście gdańskiego turnieju sporo mówiło się o terminarzu spotkań, zwłaszcza Francuzi narzekali na swój układ gier. - Myślę, że harmonogram nie jest dobry. Ten turniej jest bardzo ważny, a jego stawka duża. Wiem, że organizatorzy mają przywilej wyboru według własnego uznania, ale myślę, że ten terminarz jest ogólnie zły, nie tylko dla zespołu francuskiego - uważa były trener ACH Volley Lublana.

Mistrzostwa Europy ważnym celem

Słowenia dobrze rozpoczęła sezon reprezentacyjny, wygrywając zorganizowany w Lublanie turniej Challenger Cup, co zapewniło awans do przyszłorocznej Ligi Narodów. Oprócz kwalifikacji olimpijskich ważnym punktem będą też dla niej wrześniowe mistrzostwa Europy.

- Liga Narodów to jedne z rozgrywek, w których można grać przeciwko najlepszym. Bardzo dobrze, że wywalczyliśmy sobie w niej miejsce. Wszyscy chcą zagrać w igrzyskach olimpijskich, ale my mamy też mistrzostwa Europy na własnym terenie, gdzie powinniśmy być w najlepszej możliwej formie. Cele są ustalone wysokie, ale dla tego zespołu takie być powinny - przedstawia.

Alberto Giuliani powrotem do włoskiego stylu

W tym roku słoweńską reprezentację, wicemistrzów Starego Kontynentu z 2015 roku, prowadzi Włoch Alberto Giuliani. Zastąpił on Slobodana Kovaca, chociaż to Andrea Giani wydaje się być trenerem, który odcisnął największe piętno na słoweńskiej siatkówce w ostatnich latach.

- Pod wodzą Andrei Gianiego mieliśmy bardzo pomyślny i udany okres. On wykonał świetną pracę we wszystkich aspektach. Zajmował się wszystkim, komunikował się z wszystkimi. Chciał wiedzieć co się dzieje w słoweńskich klubach, zaangażował się w reprezentacje młodzieżowe, edukował trenerów, i organizował seminaria. Mam z nim świetne doświadczenia, chociaż nie byłem częścią jego sztabu i nie byłem blisko reprezentacji seniorów - wspomina.

- Myślę, że to było powodem decyzji federacji, która tym razem wybrała Giulianiego - on, tak jak Giani, też jest Włochem, a w przeszłości osiągał dobre wyniki. Uważam, że jego nominacja została w kraju pozytywnie odebrana. Ma wszystkie narzędzia, aby osiągać świetne rezultaty i potwierdził to uzyskanym już awansem do Ligi Narodów - mówi aktualny selekcjoner słoweńskiej reprezentacji U-17.

Rozwój siatkówki w Słowenii

- Chociaż Słowenia jest małym krajem, jesteśmy nacją świetną pod względem sportu. Zwykle większość wysokich dzieci wybiera grę w koszykówkę, w tym sporcie jesteśmy aktualnie mistrzami Europy, ale od czasu do czasu mamy świetne pokolenie siatkarzy. Jeśli z każdego rocznika, który przechodzi przez młodzieżowy program szkolenia, jeden lub dwóch graczy trafi ostatecznie do reprezentacji seniorów, to jest to dla nas świetnym rezultatem. Staramy się zapewnić młodym graczom jak najwięcej doświadczenia, docierając do wszystkich zawodników i trenerów w poszukiwaniu kolejnych wielkich talentów - przekonuje.

Siatkarska federacja w ciągu ostatnich kilku lat zrobiła naprawdę duży krok naprzód, czyniąc siatkówkę elitarnym sportem w Słowenii i zostając zauważona w CEV i FIVB - reasumuje Kedacic.

Mecz Polska - Słowenia zaplanowano w Gdańsku w niedzielę o godzinie 15:00.

Tokio 2020. Kwalifikacje do igrzysk. Co reprezentacja Polski musi zrobić, żeby awansować na igrzyska?

Tokio 2020. Kwalifikacje do igrzysk. Polska - Francja: mocne głowy Biało-Czerwonych. Igrzyska o krok!

Komentarze (0)