Mecz wyrównany ale okupiony dużą ilością błędów - wypowiedzi po meczu MKS-Centrostal

W pomeczowych wypowiedziach obu stron można odczuć pewien niedosyt, ale i szacunek dla drugiej strony za wolę walki i determinację z jaką rywalki dążyły do odniesienia zwycięstwa w tym pojedynku. W lepszej sytuacji jest beniaminek, który myślami jest już przy następnym meczu.

Joanna Kuligowska (kapitan Centrostalu):

- Gratuluję zwycięstwa Dąbrowie. Myślę, że mecz podobał się kibicom, był to prawdziwy mecz o punkty. Tak samo my, jaki Dąbrowa musi o nie walczyć. Udało się Dąbrowie. Przykro mi, że nie nam. Przyjechałyśmy tu po trzy punkty, ale po tych dwóch pierwszych setach już chciałyśmy przede wszystkim dwa, ale udało się zdobyć jeden. Ważne, że jest chociaż ten jeden punkt. Myślę, że była walka, Dąbrowa ma bardzo dobrą obronę, broniły naprawdę ciężkie piłki, myślę, że tym elementem wygrały piąty set.

Maciej Kosmol (trener Centrostalu):

- Ja również gratuluję zespołowi z Dąbrowy. Myślę, że mecz był bardzo wyrównany, ale okupiony bardzo dużą ilością błędów jednej i drugiej strony, bardzo nerwową grą. Objawiało się to poprzez różnego rodzaju serie z jednej i drugiej strony, błędów czy nieskutecznych ataków. Rzeczywiście pierwszy set zadecydował o losach meczu, rozbił nas jakby, zadecydował o tym, że przegraliśmy również tego drugiego seta. W piątym secie to Dąbrowa grała bardzo dobrze w asekuracji, podbiła gro niewyobrażalnie trudnych piłek, my już widzieliśmy te piłki w parkiecie, a one nadal były w grze i odwracały je na swoją korzyść do tego. Należy je pochwalić za bardzo ambitną grę w obronie i asekuracji bo dzięki temu chyba wygrały.

Ewa Cabajewska (kapitan MKS-u);

- My mimo wszystko jesteśmy trochę niezadowolone, bo powinnyśmy iść za ciosem, za tymi pierwszymi dwoma setami i wygrać za trzy punkty. Jak nie 3:0 to 3:1. Troszeczkę się ?sfrajerzyłyśmy?, mówiąc brzydko i żałujemy. Oczywiście była walka po jednej i drugiej stronie, ale żałujemy, że nie zagrałyśmy na dobrym poziomie, bo uważam, że tak śmiało można powiedzieć. Szkoda, że musimy dalej jechać i ciułać te punkty, żeby się utrzymać.

Wiesław Popik (trener MKS-u):

- Bardzo się cieszymy z tych dwóch punktów, bo było wiadomo, że ten mecz będzie obfitował w dużą ilość błędów, bo nerwowość i stawka tego meczu była wiadoma. Gramy właściwie o życie i ten wynik zostawia jeszcze jednej i drugiej drużynie furtkę otwartą na to ósme miejsce. Trochę pokrzyżowała nam plan kontuzja Magdy (Piątek - przyp. red.), bo wiadomo, że ona jest naszą podstawową atakującą, aczkolwiek Marzenka Wilczyńska dała fantastyczną zmianę. Szkoda, że tego nie wytrzymała do końca, ale tym się cechuje młodość, że ona cały czas nie utrzyma dobrego rytmu gry. W trzecim secie prowadziliśmy nawet 5:1, wtedy chyba myśleliśmy, że jest już po meczu i wtedy wyszło doświadczenie dziewczyn z Bydgoszczy. One naprawdę potem mocno nie atakowały! Kiwały, plasowały za blok, ale to nam sprawiło najwięcej trudności. Fantastycznie podbijały i uwierzyły, że mogą wygrać i tak się stało. No cóż, gramy dalej. Tak samo życzę powodzenia Bydgoszczy. Myślę, że ten zespół tak samo będzie walczył do końca. Jedziemy do Białegostoku i wierzymy, że tam ugramy punkty.

Dominika Leśniewicz (Centrostal):

- Niewiele brakło, ale dobrze, że się nie skończyło 3:0. Pierwszy set przegrałyśmy na przewagi, a w trzecim nie było różowo, natomiast walczyłyśmy do końca i udało nam się. Później przeciwniczki były lepsze od nas. Nam brakło po prostu kilku piłek.

Dominika Kuczyńska (Centrostal):

- Najbardziej widocznym elementem, który zadecydował o naszej porażce, była słaba gra w bloku. Gdybyśmy zdobyły więcej punktów blokiem to by wyglądało zupełnie inaczej. Przyzwoicie wyglądało przyjęcie i atak, na pewno te elementy się poprawiły patrząc na inne nasze mecze, ale przede wszystkim blok i trochę szczęścia. Było kilka takich piłek w których po prostu go zabrakło.

Ewa Matyjaszek (MKS):

- Ciężko było, trudno powiedzieć, ale chyba nie byłyśmy konsekwentne w tym co robiłyśmy. Dwa sety wygrane a potem dwa przegrane. Chyba za dużo błędów. Trafiła nam się nerwowość, ale walczyłyśmy o ważne punkty i to było powodem tych wszystkich błędów. W Białymstoku chcemy wygrać za trzy punkty, ale wiadomo, że będzie ciężko. Groźny rywal, one coraz lepiej grają, obcy teren, ale damy z siebie wszystko i będziemy chciały wygrać.

Krystyna Tkaczewska (MKS):

- Jestem szczęśliwa, ale niedosyt jest, bo jednak ten trzeci set. Zaczęłyśmy dobrze, a potem to jedno ustawienie w którym straciłyśmy najwięcej punktów nam pokrzyżowało plany, ale dobrze, że udało nam się wywalczyć te dwa punkty. Bardzo nerwowy był to mecz, podobnie jak ten w Mielcu, ale mam nadzieję, że teraz w Białymstoku uda nam się wywalczyć co najmniej dwa punkty i utrzymamy się w lidze.

Komentarze (0)