W tabeli Trefl Gdańsk i MKS Będzin dzielą aż cztery pozycje - gdańszczanie znajdują się na miejscu dziewiątym, a podopieczni Stelio DeRocco na trzynastym. Ponadto siatkarze z Trójmiasta wciąż mają do rozegrania zaległe starcie z PGE Skrą Bełchatów. Wydawać by się więc mogło, że są oczywistymi faworytami pojedynku, który w ramach 6. kolejki PlusLigi rozegrany zostanie w Ergo Arenie.
Przed sezonem udało im się zbudować bardzo ciekawy skład. Ich barwy reprezentują solidni gracze zza oceanu - Daniel McDonnell i TJ Sanders, którzy choć dołączyli do drużyny już po pierwszym meczu ze względu na mistrzostwa strefy NORCECCA, to szybko wkomponowali się w zespół, co pokazał ostatni mecz z Jastrzębskim Węglem wygrany 3:2. Podopiecznymi Andrei Anastasiego są również reprezentanci Polski - odradzający się po kontuzji Mateusz Mika oraz prezentujący świetną formę Piotr Nowakowski i Artur Szalpuk.
W Będzinie zbudowano z kolei zespół, o którym trudno mówić, by miał realne szanse na medal, ale którego zdecydowanie nie wolno zlekceważyć, o czym przekonały się już zarówno Łuczniczka Bydgoszcz, jak i typowana na czarnego konia tego sezonu ONICO Warszawa. DeRocco stawia na młodych - w jego ekipie grę kreuje zaledwie 20-letni obiecujący rozgrywający - Łukasz Kozub. Na środku występuje zaś inny z odnoszącego na arenach międzynarodowych niesamowite sukcesy rocznika 1997 zawodnik - Dawid Woch. Ich energia w połączeniu z niezłą grą nieco starszych siatkarzy, jak Marcin Waliński i Rafael Araujo, może przynieść ciekawe rezultaty.
Spotkanie będzie wyjątkowe dla Artura Ratajczaka, który w ekipie z Gdańska występował przez cztery lata, jednak nie dostawał zbyt wielu okazji do gry. W zespole z Będzina jest podstawowym zawodnikiem i prezentuje się bardzo dobrze.
Obu zespołom nie można odmówić dużej woli walki. Łączy je też porażka 0:3 z GKS-em Katowice. Czy groźniejsze kły pokażą gdańskie lwy czy będzińskie tygrysy, przekonamy się w poniedziałek, 23 października o 18:30.
Trefl Gdańsk - MKS Będzin / 23.10 (poniedziałek), 18:30
ZOBACZ WIDEO: Piękny gest Marcina Lewandowskiego. Odda swoją gażę