Wielki smutek w Katowicach. W poczynaniach Polaków zabrakło mądrości

Materiały prasowe / FIVB
Materiały prasowe / FIVB

Katowicki "Spodek" doświadczył wielu spektakularnych sukcesów reprezentacji Polski. Tym razem jednak nasza kadra poniosła w nim klęskę. Styl przegranej 0:3 z Rosją w Lidze Światowej pozostawiał bardzo wiele do życzenia.

- Oczywiście cieszymy się z tego zwycięstwa. Tym bardziej, że było dla nas pewnym zaskoczeniem - mówił tuż po zakończeniu spotkania Dmitrij Kowalew. Kapitan Rosjan jest jednym z wielu siatkarzy, którzy w Lidze Światowej 2017 dopiero oswajają się z grą w dorosłej reprezentacji.

Rosyjski selekcjoner Siergiej Szlapnikow traktuje te rozgrywki przede wszystkim jako poligon doświadczalny. Kolejne mecze służą ku temu, by wykreować kilku zawodników, którzy wkrótce będą na dobre decydować o obliczu drużyny narodowej.

Dlatego też aktualnie próżno w składzie Sbornej szukać tak zasłużonych graczy jak Maksim Michajłow, Siergiej Grankin czy Dmitrij Muserski. Ich absencje nie przeszkodziły jednak Rosjanom w pogrążeniu Polaków przed ich własną publicznością. Najmocniej we znaki dali się naszym siatkarzom przyjmujący Dmitrij Wołkow (5 asów) i atakujący Maksim Żygałow (16 pkt, 13/23 w ataku).

- Widać, że Rosjanie szukają optymalnego ustawienia po igrzyskach olimpijskich. Wprowadzenie młodych zawodników przyniosło im dobry efekt. Przeciwko nam pokazali oni nie tylko ogromną siłę, ale i mądrość. Zaczynają bowiem wcielać w życie elementy, których rosyjscy siatkarze nigdy nie stosowali - zmienność zagrywki i tempa ataku. Nie mogliśmy sobie z tym poradzić - tłumaczył Paweł Zatorski, libero reprezentacji Polski.

ZOBACZ WIDEO: Martin Lewandowski: Zawodnicy MMA buntowali się przeciw zarobkom "Pudziana"

- Rywale mieli bardzo dobre przyjęcie, dzięki czemu ich rozgrywający mógł szukać różnych rozwiązań. Dlatego obraz pojedynku wyglądał dla nas tak niekorzystnie - dodawał Bartosz Kurek.

Nasi kadrowicze prezentowali się na tle Rosjan tak bezradnie, że będą chcieli jak najszybciej zapomnieć o tym występie. Zatorski uważa natomiast, że fachowa analiza klęski w "Spodku" będzie niezbędna w celu podniesienia jakości gry w kolejnych spotkaniach. Po raz kolejny nawiązuje do słowa "mądrość".

- Porażka z Rosją powinna nam posłużyć do wyciągnięcia wniosków, a nie pójść od razu w zapomnienie. Byliśmy uczulani na konieczność mądrej gry w momentach, kiedy przeciwnicy będą wywierać na nas presję zagrywką. A tego założenia nie zrealizowaliśmy. Zbyt rzadkie wykorzystywanie bloku oraz brak większej cierpliwości obróciły się przeciwko nam. Rosjanie również mieli trudne sytuacje, ale rozwiązywali je po prostu lepiej. My popełniliśmy za dużo błędów własnych - wyjaśniał niespełna 27-letni siatkarz.

Do zakończenia zmagań w fazie interkontynentalnej pozostały Polakom jeszcze dwa spotkania. Rozegrają je w łódzkiej Atlas Arenie, kolejno z Iranem (17.06, godz. 20:25) oraz Stanami Zjednoczonymi (18.06, godz. 20:25). By realnie myśleć o awansie do turnieju finałowego w Kurytybie, muszą je wygrać. Obecnie zajmują bowiem dopiero 7. miejsce w tabeli pierwszej dywizji (3 zwycięstwa - 4 porażki, 9 pkt).

- Mam nadzieję, że niespodziewana porażka w Pesaro przeciwko nieco rezerwowemu składowi Iranu na tyle nas zmobilizuje, że szybko zapomnimy o porażce z Rosją i dalej będziemy walczyć o udział w Final Six - spuentował Zatorski.

Źródło artykułu: