Początek pierwszego sobotniego meczu w Kaliningradzie był bardziej korzystny dla Bułgarów, którym dopisywało szczęście nawet podczas wideoweryfikacji. Natomiast pogromcy Rosjan nie przypominali samych siebie z piątku i mieli spore problemy z uspokojeniem swoich poczynań (8:6). Dopiero później siatkarze Nikoli Grbicia wychodzili kilkukrotnie na remis dzięki Nikoli Jovoviciowi i kontrolowaniu blokiem Cwetana Sokołowa. Nie bez znaczenia było postawa Urosa Kovacevicia, który mądrze wykorzystywał ręce rywali w zdobywaniu kolejnych punktów.
Walka obu ekip po 20. punkcie była zdecydowanie godna uwagi: Bułgarzy mimo prowadzenia przeciwników 23:21 wykorzystali trzy kontry z rzędu i mieli seta na wyciągnięcie ręki. Koniec? Okazało się, że był to dopiero początek... chaosu na parkiecie: najwięcej emocji dostarczyły nie zagrywki Marko Ivovicia ani bloku Bułgarów, tylko para sędziowska, która nie miała pojęcia, jaką decyzję podjąć po błędzie dotknięcia siatki na korzyść Serbii. Trener Grbić wychodził z siebie, Plamen Konstantinow ze śmiechem tłumaczył mu swoje racje, zaś arbiter z Tunezji nie przyjmował do siebie tłumaczeń siatkarzy obu ekip. W końcu mimo protestów set zakończył się wynikiem 28:26 dla mistrzów Europy z 2011 roku.
Niezależnie od wyczynów sędziów na parkiecie nie brakowało zawziętości i jakości. Niezmordowany Sokołow pomógł swojej kadrze w osiągnięciu prowadzenia 10:7, natomiast Serbowie nie zawsze mogli liczyć na jego vis-a-vis, Drazena Luburicia. Przewaga podopiecznych Konstantinowa malała, ale mimo lepszej skuteczności w pierwszej akcji serbscy siatkarze nie mogli tego potwierdzić wynikiem (16:15). Rosnąca liczba błędów u obu drużyn sprawiła, że po raz kolejny nikt nie mógł pewnym końcowego rozstrzygnięcia. Po przekroczeniu przez Sokołowa linii 3. metra to Serbowie byli bliżej wygranej i ostatecznie dopełnili dzieła po świetnej zagrywce Ivovicia i szybkiemu uderzeniu Srećko Lisinaca.
W tym momencie zakończyły się wzajemnie wymiany najlepszych zagrań, a zaczęła się dominacja piątkowych pogromców Rosji. Serbskie skrzydła zadbały o czteropunktową przewagę po pierwszej przerwie technicznej, a Bułgarzy nie radzili sobie z blokowaniem rywali tak, jak wcześniej. Nawet krótka seria punktowa nie mogła im pomóc, gdy do skutecznego duetu Ivović-Kovacević dołączył Aleksandar Atanasijević (15:19). Wyraźnie widać było, że Bułgarów wyraźnie schodzi powietrze, co tylko potwierdziły ich błędy na siatce. Drugi z nich zakończył całe spotkanie.
Bułgaria - Serbia 0:3 (26:28, 25:27, 18:25)
Bułgaria:
Skrimow, Penczew, Sokołow, Gocew, Seganow, Josifow, Iwanow (libero) oraz Lapkow, Ananiew, Gradinarow, Agoncew
Serbia: Kovacević, Ivović, Jovović, Luburić, Podrascanin, Lisinać, Rosić (libero) oraz Okolić, Brdjović, Atanasijević
Tabela grupy C1:
Drużyna | Mecze | Sety | Punkty |
---|---|---|---|
Serbia | 2-0 | 6:0 | 6 |
Polska | 1-0 | 3:1 | 3 |
Bułgaria | 0-2 | 1:6 | 0 |
Rosja | 0-1 | 0:3 | 0 |
[color=black]ZOBACZ WIDEO Joachim Loew: Polacy byli świetnie ustawieni w defensywie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
[/color]