Spotkanie w hali "Azoty" rozpoczęło się od nieznacznego prowadzenia gości (1:3). Kędzierzynianie na początku nie dali się wyprowadzić z równowagi, na zagrywce stanął Kevin Tillie i odrobił straty (4:4). Natomiast tuż po chwili, tym samym odpłacił się Wojciech Grzyb, a Mateusz Mika obiciem o palce blokujących, doprowadził do pierwszej przerwy technicznej (5:8). Po stronie kędzierzynian z zimną krwią akcje kończył Tillie, dodatkowo w boisko nie trafił Schulz i na tablicy wyników ponownie wyświetlał się remis (10:10). Gospodarzom w grze zdecydowanie brakowało konsekwencji, przy stanie (11:14) o czas poprosił Ferdinando De Giorgi. Autowy atak Grzegorza Boćka doprowadził do drugiej przerwy technicznej (12:16). Znaczna przewaga gdańszczan utrzymywała się do końcówki tej odsłony, zagrywką kąsał Falaschi (15:21). Pierwszego seta atakiem po bloku zakończył Sebastian Schwarz (19:25).
Druga partia od początku była bardziej wyrównana, niż poprzednia. Na pierwszej przerwie technicznej przyjezdni nieznacznie prowadzili (7:8). Po stronie gdańszczan świetnie spisywał się duet Mika-Schulz. Trener de Giorgi nie mógł dłużej czekać z interwencją i za Grzegorza Boćka wprowadził na atak Dominika Witczaka, który błyskawicznie odrobił dwupunktową stratę (11:11). Autowy atak Damiana Schulza doprowadził do drugiej przerwy technicznej (16:15). Na środku po stronie gospodarzy brylował Łukasz Wiśniewski (19:16). Gdańszczanie popełniali coraz więcej błędów własnych, Schulz uderzył w antenkę i było już (21:17).
Koncówka seta nie była jednoznaczna, bo Lotos co chwilę doganiał ZAKSĘ na jedno "oczko" (23:22). Odsłonę zakończył sprytnym zbiciem bloku Rafał Buszek.
Trzeci set był również od początku walką punkt za punkt. Rewelacyjne zmiany dali Dominik Witczak i Rafał Buszek. Atak Kevina Tillie z lewego skrzydła doprowadził do pierwszej przerwy technicznej (8:7). Mateusz Mika zaczął mieć kłopoty z przebiciem się przez kędzierzyński blok (11:9), a i nie radził sobie celnym atakiem (13:10). Nie było mocnych w tym spotkaniu na ataki Witczaka, który kończył niemal wszystko (15:10). Przy stanie (18:12) kibice w hali "Azoty" oszaleli ze szczęścia. Wszystko w tym spotkaniu zaczęło toczyć się pod dyktando ZAKSY. Lotos natomiast popełniał masę błędów własnych, Murphy Troy atakował w antenkę (22:13). Seta zagrywką w siatkę zakończył Miłosz Hebda (25:16).
Czwarta odsłona rozpoczęła się od prowadzenia Lotosu (1:4). Zespołowa gra kędzierzynian sprawiła, że udało im się odrabiać straty (4:5). Do remisu asem serwisowym doprowadził Jurij Gladyr (6:6). Podopieczni Andrei Anastasiego zdali sobie sprawę, że muszą postawić wszystko na jedną kartę, by powalczyć o tie-break. Atak Sebastiana Schwarza po bloku dał im aż trzypunktową przewagę (9:12). Szybko ją jednak roztrwonili i to w jednym ustawieniu (12:12). Na drugiej przerwie technicznej gdańszczanie prowadzili (15:16), a w ważnym momencie w ataku mylili się Dominik Witczak i Rafał Buszek (15:18). Przy stanie (18:21) wszystko wskazywało na to, że w hali "Azoty" kibice zobaczą tie-break. Niesamowitą pracę na boisku wykonał Sam Deroo i spotkanie mogło zakończyć się już po czterech setach (23:24). Tak się jednak nie stało, zamieszanie przy siatce wykorzystali gdańszczanie (23:25).
Tie-break nie zaczął się dobrze dla gospodarzy (1:3), już na początku trener Ferdinando De Giorgi prosił o czas dla swoich podopiecznych. Do świetnej dyspozycji w tym secie powrócił Damian Schulz i to on demolował rywali w ataku (2:7).Po stronie kędzierzynian na atak powrócił Grzegorz Bociek , ale on również popełniał błędy (3:9). Przy stanie (3:10) o czas prosił ponownie De Giorgi. ZAKSA poderwała się do walki, ale punkty utracone wcześniej, dały o sobie znać. Mecz zepsutą zagrywką zakończył Bociek (10:15).
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Lotos Trefl Gdańsk 2:3 (19:25, 25:22, 25:16, 23:25, 10:15)
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Toniutti, Tillie, Gladyr, Wiśniewski, Bociek, Deroo, Zatorski (libero) oraz Witczak, Buszek, Rejno, Czarnowski.
Lotos Trefl Gdańsk: Mika, Grzyb, Falaschi, Schulz, Schwarz, Ratajczak,Gacek (libero) oraz Dębski, Gawryszewski, Troy, Hebda.
MVP: Damian Schulz
Szkoda, że nasze drużyny póki co nie toczą Czytaj całość