Nie było niespodzianki w pierwszym pojedynku Biało-Czerwonych w Mistrzostwach Europy 2015. Podopieczni Stephane'a Antigi okazali się zdecydowanie lepsi od Belgów, wygrywając 3:0.
Jednym z bohaterów meczu był Mateusz Mika. Przyjmujący Lotosu Trefla Gdańsk formą na treningach i w sparingowych starciach ze Słowacją przekonał do siebie selekcjonera, który to jemu obok Michała Kubiaka powierzył grę na lewym skrzydle. Główny zainteresowany odwdzięczył się za zaufanie otrzymane od trenera. W trzysetowym spotkaniu zdobył 13 punktów, atakując z 65 procentową skutecznością - Przed pierwszym meczem zawsze jest jakaś obawa. Zagraliśmy jednak dobre spotkanie poza drugą odsłoną, w której popełniliśmy zbyt wiele własnych błędów - przyznał Mika.
Patrząc na pozostałych rywali Polaków w grupie C inny wynik niż dwa kolejne zwycięstwa Biało-Czerwonych ciężko brać pod uwagę. Przed huraoptymizmem przestrzega jednak przyjmujący - Mecze grupowe są jak najbardziej do wygrania. Na razie nie skupiamy się jednak na ćwierćfinale, tylko myślimy o kolejnym spotkaniu - stwierdził reprezentant Polski.
Pewnym zaskoczeniem była obecność w podstawowym składzie Karola Kłosa. Powracający do regularnej gry po kontuzji środkowy zastąpił w piątek Piotra Nowakowskiego. Na jego twarzy jak i pozostałych kolegów widać było dużo uśmiechów. Patrząc na postawę Polaków można nawet zadać pytanie, czy zespół podszedł do konfrontacji z Belgią odpowiednio skoncentrowany? - Luzu w naszych szeregach nie ma zbyt dużo. Pokazaliśmy to w starciu z Belgią. W zespole atmosfera jest taka jaka powinna być - zaznaczył środkowy PGE Skry Bełchatów.
Przed drużyną znad Wisły dwa kolejne starcia w grupie C, w których będą zdecydowanymi faworytami - Jeśli zagramy tak jak z Belgią sobotnie i niedzielne mecze nie będą stanowiły dla nas większego problemu. W ewentualnym ćwierćfinale np. z Niemcami też powinniśmy sobie poradzić. Rywale nie są najmocniejsi. Musimy po prostu udowodnić przeciwnikom, że jesteśmy sportowo lepsi - odważnie zadeklarował Marcin Możdżonek.
Zadowolony z postawy swoich podopiecznych była także sam trener Antiga. Selekcjoner znalazł także przyczynę dużych problemów jego zespołu w drugiej odsłonie widowiska - W tym secie popełniliśmy zbyt wiele błędów w ataku i na zagrywce. Podobało mi się jednak jak moi zawodnicy walczyli w tym spotkaniu - przyznał wicemistrz Europy z 2009 roku.
W sobotę Biało-Czerwoni zmierzą się o godzinie 19:30 ze Słowenią.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)