Czwartkowe spotkanie było ciekawe również z perspektywy walki o Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro przez reprezentację Polski. Amerykanie, podobnie jak Biało-Czerwoni po sześciu kolejkach nie znaleźli jeszcze pogromców w tegorocznym Pucharze Świata siatkarzy. Z kolei Iran jest drużyną, która może pokusić się o dobrą grę z faworytami.
Podopieczni Slobodana Kovaca w ostatnich meczach prezentowali się poniżej oczekiwań. Zespół nie ukrywał swojej rezygnacji, a szkoleniowiec nie szczędził gorzkich słów w stronę swoich podopiecznych. Jednak na pojedynek z reprezentacją USA, Persowie zmobilizowali się od pierwszych akcji.
Co ciekawe, dyspozycja w polu serwisowym, która w dotychczasowych spotkaniach była atutem Amerykanów, tym razem była mocną stroną Irańczyków. W połowie premierowej odsłony zespół potrafił wypracować sobie nawet cztery punkty przewagi, co pozwoliło spokojnie kontrolować przebieg zdarzeń na boisku. Błąd Aarona Russella zakończył zmagania w tej partii (20:25).
Zespół prowadzony przez Johna Sperawa miał problemy nie tylko z przyjęciem zagrywek przeciwników, ale przede wszystkim z przebiciem się przez dobrze ustawiony blok reprezentantów Iranu. Amerykanie ustabilizowali swoją grę dopiero po pierwszej przerwie technicznej w drugim secie.
W zdobywanie punktów, oprócz Matthew Andersona, włączyli się także pozostali gracze kadry USA. Czteropunktowe prowadzenie oraz zdecydowanie lepsza dyspozycja w zagrywce była dla Persów przeszkodą nie do przejścia. Rozpędzeni Amerykanie zwyciężyli 25:19, doprowadzając do remisu w meczu.
Irańczycy ponownie zmobilizowali się na początku trzeciej odsłony, kiedy to po raz kolejny ich siłą była gra w bloku. Amerykanie mimo wszystko nadrabiali dystans w ataku i toczyli wyrównaną walkę ze swoimi przeciwnikami. Żadna z drużyn nie miała zamiaru odpuszczać, bowiem ta partia mogła mieć kluczowe znaczenia dla przebiegu całego pojedynku. Ostatecznie wojnę nerwów wygrała reprezentacja USA, która wypunktowała rywali w decydujących momentach (25:22).
Reprezentacja USA złamała rywali już na początku ostatniego z setów. Serią w polu serwisowym popisał się Micah Christenson, który wyprowadził swój zespół na trzypunktowe prowadzenie. Reprezentanci Iranu próbowali za wszelką cenę wykorzystać szansę w tym pojedynku.
Persowie byli jednak bezsilni wobec potężnych ataków amerykańskich skrzydłowych. Ekipa Johna Sperawa mogła pozwolić sobie na spokojną, kombinacyjną grę, która przynosiła im punkty. Iran, chociaż starał się walczyć z przeciwnikami, musiał uznać ich wyższość, ulegając 21:25.
USA - Iran 3:1 (20:25, 25:19, 25:22, 25:21)
USA: Anderson (19), Russell (15), Sander (13), Lee (9), Christenson (6), Holt (6), E. Shoji (libero) oraz K. Shoji.
Iran: Ebadipour (9), Marouf (3), Mousavi (15), Gholami (1), Ghafour (13), Mirzajanpour (10), Marandi (libero) oraz Mahdavi, Mahmoudi, Ghaemi (1), Faezi (4).
MVP: Matthew Anderson (USA)