Po dwóch bardzo zaciętych odsłonach Indykpol AZS został wręcz znokautowany przez AZS Politechnikę Warszawską. Ekipa z Warmii i Mazur w trzecim secie zdobyła tylko 14 "oczek". Nie zdeprymowało to olsztynian, bo w ostatecznym rozrachunku to oni mogli się cieszyć ze zwycięstwa po tie-breaku. - Można powiedzieć, że było to dziwne spotkanie w naszym wykonaniu. Chwilami mieliśmy rewelacyjną serię, graliśmy bardzo dobrze a chwilami byliśmy na samym dole. Cieszę się, że pokazaliśmy pazur, że w tie-breaku graliśmy do końca, nie spuściliśmy głów. Szczególnie po tym secie, gdzie przegraliśmy do 14. Najważniejsze, że wygraliśmy - komentuje Paweł Adamajtis.
[ad=rectangle]
Zawodnik był głównym "motorem napędowym" Indykpolu AZS. Zapisał na swoim koncie aż 30 punktów, za co uhonorowany został statuetką MVP. Jak sam podkreśla, wyróżnienia indywidualne nie mają żadnego znaczenia. - Jedyne znaczenie to ma fakt, że wygraliśmy spotkanie, a nie zdobyta statuetka. Teraz jedziemy do Warszawy i będziemy musieli zrobić wszystko, aby tam wygrać. Tytuł MVP to kolejny szczebelek w moim rozwoju. To dowód, że wszystko idzie w dobrym kierunku i cieszę się z tego - mówi atakujący.
Paweł Adamajtis: Nasza gra strasznie falowała
Atakujący przyznaje, że pojedynek między Indykpolem AZS Olsztyn a AZS-em Politechniką Warszawską był nierówny. - Najważniejsze, że graliśmy do końca - podkreśla.