Starcie PGE Projektu Warszawa z Barkomem Każany Lwów zakończyło rywalizację w ramach 21. kolejki PlusLigi. Zdecydowanym faworytem tego starcia byli gospodarze, trzeci zespół rozgrywek. Ukraińcy w poprzednich meczach wielokrotnie jednak pokazywali, że potrafią zaskoczyć. Podopieczni Piotra Grabana musieli się więc mieć na baczności.
Przebieg inauguracyjnej partii zwiększył czujność stołecznej drużyny, goście długo bowiem byli równorzędnym rywalem dla miejscowych. Gdyby nie przebudzenie w bloku i znakomita końcówka seta w wykonaniu Artura Szalpuka, kibice zgromadzeni w Arenie Ursynów mogliby być świadkami sporej niespodzianki. Gracze Ugisa Krastinsa trzymali się bowiem na dystans jednego punktu (23:22).
Wcześniej Projekt prowadził nawet czterema punktami (13:9), ale błyskawicznie roztrwonił zaliczkę, seryjnie popełniając błędy w ataku i pozwalając napędzić się Vasylowi Tupchiemu (14:14). Sytuację uspokoiły dopiero zagrywki Jana Firleja, po których Inżynierowie odzyskali przewagę. O spokoju nie było jednak mowy, Piotr Graban musiał wykorzystać jedną z dwóch przysługujących przerw.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niebywała forma "Rosyjskiej Amazonki"
W drugim secie Ukraińcy udowodnili, że gospodarze nie dostaną nic za darmo. Przyjezdni w polu zagrywki nie wstrzymywali ręki i to się opłaciło. Asem serwisowym wygraną przypieczętował Vasyl Tupchii. W całej partii 33-latek trafił trzykrotnie, dwukrotnie natomiast Illia Kowalow. Warszawianie byli nieco mniej skuteczni, choć w sumie zapisali na swoim koncie 4 punktowe zagrywki. Dużo słabiej jednak przyjmowali.
Wcześniej kibice zgromadzeni w Arenie Ursynów byli świadkami gry cios za cios. Żadna z drużyn nie była w stanie odskoczyć na więcej niż dwa punkty. Projektowi brakowało wsparcia, ze strony Bartłomiej Bołądzia. Reprezentant Polski w ataku odstawał od kolegów. Dużo równie prezentowali się goście. Vasyl Tupchii, brak skuteczności w ofensywie, nadrobił na zagrywce. To zaważyło na wyniku drugiego seta.
Porażka wstrząsnęła drużyną z Warszawy, w trzecim secie Projekt zaprezentował kompletnie inne oblicze. Tym razem nie tylko Artur Szalpuk brał odpowiedzialność za ofensywę. Jurij Semeniuk był nie do zatrzymania, ale bardzo aktywni byli także Kewin Tillie i w końcu Bartłomiej Bołądź. Tym razem Barkom Każany miał niewiele do powiedzenia. Losy partii były rozstrzygnięte właściwie w połowie seta, gdy po zagrywkach Jana Firleja różnica wzrosła do sześciu punktów (14:8).
Goście próbowali się odgryzać, ale kompletnie nie mieli argumentów. Brakowało przede wszystkim przyjęcia (26 proc. pozytywnego). Zagrywka również nie robiła większej krzywdy warszawianom.
W czwartym secie gospodarze kontynuowali dobrą grę, nie pozostawiając złudzeń rywalom. Przewaga od początku rosła w szybkim tempie, a po asie serwisowym Bartłomieja Bołądzia wynosiła już sześć punktów (11:5). Ukraińcy byli bezradni nawet mimo kiepskiego przyjęcia miejscowych. Ostrzeliwany Artur Szalpuk nie radził sobie najlepiej, jednak Jan Firlej nadrabiał rozegraniem (16:8).
Ukraińcy szybko stracili zapał do walki. Do końca szarpać próbowali Mart Tammearu i Illia Kovalow, ale na próżno. Gospodarze nie pozwolili sobie na chwilę rozluźnienia, dopełniając formalności po ataku Artura Szalpuka. Gospodarze mogli odetchnąć, ciesząc się z zainkasowania kompletu punktów.
PGE Projekt Warszawa - Barkom Każany Lwów 3:1 (25:22, 27:29, 25:16, 25:16)
PGE Projekt: Firlej, Tillie, Wrona Bołądź, Semeniuk, Szalpuk, Wojtaszek (libero) oraz Kowalczyk, Brand;
Barkom Każany: Kovalov, Fasteland, Tammearu, Shchurovs, Tupchii, Petrovs, Pampuszko (libero) oraz Tsmokalo, Rogożyn, Valimaa.
MVP: Artur Szalpuk (PGE Projekt)
Tabela PlusLigi: