To bardzo sentymentalna podróż - rozmowa z Andrzejem Wroną, środkowym PGE Skry Bełchatów

W meczu ósmej kolejki PlusLigi bydgoski Transfer podejmie zespół PGE Skry Bełchatów. Dla Andrzeja Wrony, będącego jeszcze niedawno ważnym ogniwem bydgoskiej drużyny, to spotkanie będzie bardzo trudne.

Joanna Siekierka: Po kilku miesiącach wraca pan do Bydgoszczy - miasta, w którego klubie tak dobrze się pan zaaklimatyzował. Jakie to uczucie?

Andrzej Wrona: Cały czas wszędzie powtarzam jeden zwrot, że bardzo się cieszę. Naprawdę długo czekałem na ten mecz. Lubię bardzo przebywać w tym mieście, dobrze się tutaj czuję, także jest to bardzo sentymentalna podróż, a więc podkreślę to jeszcze raz: po prostu się cieszę (śmiech).

A jak ocenia pan przyjęcie, jakie zgotowali tutaj panu kibice?

- Zobaczymy na meczu, ale póki co jest bardzo sympatycznie. Fajnie jest ujrzeć znajome twarze. Sam jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało podczas sobotniego spotkania. Mam nadzieję, że bydgoscy kibice nie są bardzo źli na mnie, że odszedłem do Skry Bełchatów.

Drużyny Transferu i Skry dzieli znacząca różnica punktowa, która w tym momencie wynosi aż 13 oczek. Na papierze to właśnie pańska drużyna wydaje się być murowanym faworytem do zwycięstwa w tym spotkaniu. W jaki sposób podchodzi pan do sobotniego starcia?

- Liga pokazała już wielokrotnie, że tu nie ma łatwych spotkań. Kilka wyników udowodniło, że do każdego meczu należy podejść maksymalnie skoncentrowanym. Wszystkie rezultaty są możliwe. Na pewno będzie to bardzo ciężki mecz. Bydgoski Transfer się odradza po bardzo słabym początku, co mnie niesamowicie cieszy, ale mam nadzieję, że w tym spotkaniu to my będziemy górą.

Jest pan obecnie zawodnikiem PGE Skry Bełchatów. Mógłby pan ocenić z perspektywy czasu, co panu dała gra w bydgoskim klubie?

- W Bydgoszczy przede wszystkim stworzyliśmy drużynę z prawdziwego zdarzenia. To, co udało nam się uzyskać przez te trzy lata, było czymś wyjątkowym i o to właśnie chodzi w sporcie drużynowym. To jest pierwsze moje wspomnienie związane z tym miastem.

Już niedługo pana kolega z siatkarskich boisk, Stephane Antiga, wcieli się w rolę szkoleniowca reprezentacji Polski. Czy myśli pan, że powołanie go na trenera było dobrą decyzją PZPS?

- Tak, Stephane jest świetnym człowiekiem i wspaniałym siatkarzem. Szkoda tylko, że skończy karierę zawodniczą rok wcześniej niż to było planowane, w związku z czym o ten rok krócej będę miał okazję spotykać się z nim na boisku. Myślę jednak, że jest to bardzo dobry wybór dla polskiej siatkówki i wierzę, że pod jego wodzą reprezentacja odrodzi się. Prywatnie bardzo się cieszę, ponieważ Stephane jest moim dobrym kolegą.
[b]

- Mam nadzieję, że w tym spotkaniu to my będziemy górą - podkreśla swoją determinację Andrzej Wrona
- Mam nadzieję, że w tym spotkaniu to my będziemy górą - podkreśla swoją determinację Andrzej Wrona

To właśnie w Bydgoszczy zaczęła się pana przygoda z prowadzeniem bloga, która przerodziła się potem w stworzenie konta na Facebooku "Wrona kracze" oraz profilu wspólnie z Karolem Kłosem. Bydgoscy kibice przyjęli bardzo entuzjastycznie pańską aktywność w internecie. Z jaką reakcją bełchatowskich kibiców się pan spotyka?[/b]

- Postanowiłem zaprzestać prowadzenia bloga. Zająłem się działalnością na Facebooku, prowadząc moje konto i to drugie wspólnie z Karolem. Liczba "lajków" rośnie, więc chyba się podoba także kibicom z Bełchatowa. Muszę sprawdzić, jak wielu bełchatowian polubiło nasze profile, to wtedy się okaże, jak to wygląda w rzeczywistości. Myślę jednak, że ta inicjatywa przypadła do gustu ludziom w całej Polsce.

Zwycięstwo w sobotnim meczu byłoby pewnie idealnym prezentem na imieniny.  Czy planuje pan jakoś specjalnie je świętować z racji tego, że akurat spędzi je pan w Bydgoszczy?

- Powiem tylko tyle - zostaję po meczu w Bydgoszczy (śmiech).

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Komentarze (0)