Jastrzębski Węgiel po pięciu kolejnych zwycięstwach znalazł wreszcie pogromcę. Okazała się nim PGE Skra Bełchatów, która tym samym zachowała miano niepokonanej przed własną publicznością. Co było kluczem do sobotniego zwycięstwa podopiecznych Miguela Falaska? - Skra była na nas dobrze przygotowana. Rozegrała bardzo dobry mecz, a my popełniliśmy ciut za dużo błędów. Zarówno nas, jak i bełchatowian stać na więcej. W sobotę oni byli po prostu lepsi - wyjaśnia środkowy JW, Alen Pajenk.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Słoweński środkowy żałuje porażki, szczególnie że jego zespół wygrał inauguracyjną partię, a w każdej kolejnej długo prowadził wyrównaną walkę z gospodarzami. - Każdy mecz rozpoczynamy z myślą o zwycięstwie. Po pierwszym secie mieliśmy na to spore szanse, ale bełchatowianie wrócili do gry, a my znacznie obniżyliśmy loty, zwłaszcza w końcówkach kolejnych partii. Musimy zapomnieć o tym meczu i wrócić jak najszybciej na zwycięskie tory - zaznacza w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.
Zdobywca 12 punktów w spotkaniu ze Skrą, mimo porażki nie załamuje jednak rąk i ma nadzieję na udany sezon. Zdaje sobie jednak sprawę, że konkurencja nie śpi i o sukces w krajowych rozgrywkach łatwo nie będzie. - W PlusLidze są cztery, może pięć zespołów, które walczyć będą o pierwsze miejsce. Polska liga jest bardzo trudna, dlatego cieszę, że do niej trafiłem. Chciałbym coś w tym sezonie z Jastrzębskim Węglem wygrać, więc na pewno powalczymy całym zespołem o medal - podkreśla Pajenk.