Liczy się wynik, nie styl - relacja z meczu Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - BKS Bielsko-Biała

W cieniu rozgrywanego w Łodzi finałowego turnieju Ligi Mistrzów rozegrany został pierwszy z meczów o trzecie miejsce w PlusLidze Kobiet. Podobnie jak przed rokiem zmierzyły się w nim ekipy z Dąbrowy Górniczej i Bielska Białej. Dąbrowianki zasłużenie wygrały w czterech setach, choć poziom meczu nie należał do najlepszych.

W rywalizacji o brązowe medale siatkarskiej ekstraklasy pań znów po raz kolejny zmierzyły się Tauron MKS Dąbrowa Górnicza i BKS Bielsko-Biała. Siatkarki, które brały udział w zeszłorocznej konfrontacji obu drużyn, z pewnością pamiętały, z jaką łatwością bialski BKS rozprawił się wtedy z dąbrowiankami, pognębionymi półfinałową porażką z sopockim Atomem. Przed niedzielnym spotkaniem Krystyna Strasz, libero Tauronu MKS, zapowiadała, że scenariusz sprzed roku nie powtórzy się: - Zagramy o ten medal mistrzostw Polski "na otarcie łez". Przed sezonem taki pakiet: brąz w PlusLidze plus Puchar Polski wzięłybyśmy przecież w ciemno. Jeśli się uda, to i tak będzie nasz najlepszy sezon w historii, więc nie ma tragedii - uznała wielka nieobecna zeszłorocznej rywalizacji play-off.

Bielszczanki miały więcej czasu na odpoczynek przed meczami o brąz, ale w pierwszych akcjach zupełnie nie było tego widać. Początkowo przyjezdne nie potrafiły przeciwstawić się sile ognia MKS-u, który punktował w każdym elemencie gry (8:4). Po reprymendzie swojego trenera bielszczanki zaczęły odrabiać straty. Szczelny blok poskutkował wyjściem BKS-u na prowadzenie. Dąbrowianki nie potrafiły podbić prostych piłek, takich jak kiwka na środek boiska Natalii Bamber-Laskowskiej, zatraciły też pewność siebie w ofensywie. Po ataku w antenkę Izabeli Żebrowskiej było 16:13 dla bielszczanek. Nadzieja dla gospodyń wróciła po dwóch blokach Ivany Plchotovej, lecz siatkarki z Bielska-Białej szybko wyrównały. Szczególnie widoczna była dobra dyspozycja Bamber, przeżywającej ostatnio spadek formy. Chaos w grze dąbrowianek tylko pomagał ich rywalkom, dlatego trener Waldemar Kawka decydował się na szereg zmian w zespole. Nie zmieniły one ani gry MKS-u, ani losów partii (22:25).

Zawodniczki z Bielska-Białej nie imponowały w przyjęciu, mimo to nadawały ton grze. Zagłębianki natomiast psuły proste zagrania, jednak stać je było na tak efektowne akcje, jak atak na czystej siatce Elżbiety Skowrońskiej czy obicie bloku przez Charlotte Leys (8:6). Gospodynie powiększały przewagę dzięki czujności na siatce i zagrywkom, które stanowiły spory problem dla Tamari Myiashiro. Kilka nieudanych akcji z rzędu nieco podłamało bialski BKS. Tym razem to bielszczankom przydarzały się chwile zawahania, kosztujące cenne punkty. Nieźle spisująca się Karolina Ciaszkiewicz nie wykorzystywała swoich szans, w przeciwieństwie do Żebrowskiej (16:11). Po dobrym fragmencie gry MKS-owi przydarzyła się chwila dekoncentracji na zagrywce Magdaleny Baneckiej, przez co wyrównał się poziom meczu. Wprowadzona na parkiet Klaudia Kaczorowska szalała w ataku i bloku, po przeciwnej stronie siatki zwijała się jak w ukropie Krystyna Strasz. Cudowny blok Frauke Dirickx i jej atak z drugiej piłki przybliżały dąbrowianki do wyrównania. W tym meczu jednak nic nie działo się spokojnie: źle przyjęte serwisy Ciaszkiewicz wprowadziło poddenerwowanie w szeregach miejscowych, ale sprytny atak Natalli Nuszel uspokoił całą halę (25:22).

Na trzeciego seta nie wyszła (prawdopodobnie z powodu urazu) Skowrońska, zastąpiła ją Natalia Nuszel. Nagła korekta składu nie przeszkodziła Zagłębiankom w uzyskaniu czteropunktowego prowadzenia (8:4). Przyjezdne, które zdobywały blokiem sporo punktów, nie potrafiły zatrzymać ani Małgorzaty Lis, ani Belgijki Leys. Czas trwania wymian znacząco się wydłużył, gdy bielszczanki szczególnie zmobilizowały się w defensywie, lecz większość akcji padała łupem MKS-u (16:10). Na wszystkie próby bielszczanek, by choć trochę zniwelować przewagę rywalek, MKS miał jedną, niezawodną odpowiedź: zbicia Izabeli Żebrowskiej. Po atakach Liesbet Vindevoghel BKS zbliżył się do przeciwniczek na cztery punkty (20:16), jednak gdy belgijska zawodniczka zaczęła pudłować, gospodyniom wystarczyło tylko (choć nie bez trudu i nerwów) dopełnić dzieła. Seta zakończyła Ivana Plchotova, która bez problemu przepchnęła piłkę na stronę rywalek (25:21).

Kolejną partię lepiej rozpoczęły ubiegłoroczne brązowe medalistki, jednak dąbrowiankom udało się odrobić straty za sprawą pewnej grze środkowych. Joanna Wołosz coraz śmielej poczynała sobie na rozegraniu i wykorzystywała całą gamę wariantów w ataku, lecz gwiazdą meczu stawała się Dirickx, która do czwartego seta zdobyła więcej punktów niż... atakująca Bamber-Laskowska. Na tablicy wyników utrzymywał się rezultat remisowy, ale po fatalnym ataku Kaczorowskiej Zagłębianki wyszły na dwa punkty przewagi. Na parkiet wyszła dawno niewidziana w akcji Alexis Crimes, która już w pierwszej akcji zablokowała Żebrowską (16:14). Dąbrowianki mogły być bardziej pewne wygranej po kolejnej porcji skutecznych zbić swojej atakującej, zaś ich rywalki wydawały się opadać z sił i coraz rzadziej robiły użytek ze swojego bloku. Gdy Belgijka Vindevoghel zaatowała z lewego skrzydła w siatkę, w hali Centrum wybuchał radość. Było pewne, że drużyna Tauronu MKS nie powtórzy zeszłorocznej czarnej serii i to ona jest bliżej brązu (25:19)
Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - BKS Bielsko-Biała 3:1 (22:25, 25:22, 25:21, 25:19 )

Tauron MKS: Charlotte Leys, Frauke Dirickx, Małgorzata Lis, Izabela Żebrowska, Ivana Plchotova, Elżbieta Skowrońska, Krystyna Strasz (libero) oraz Magdalena Śliwa, Katarzyna Zaroślińska, Natalia Nuszel, Aleksandra Liniarska

BKS: Karolina Ciaszkiewicz, Gabriela Wojtowicz, Joanna Wołosz, Liesbet Vindevoghel, Natalia Bamber-Laskowska, Sylwia Pelc, Tamari Myiashiro (libero) oraz Cassidy Lichtman, Klaudia Kaczorowska, Magdalena Banecka, Alexis Crimes

MVP: Ivana Plchotova (Tauron MKS)

Sędziowie: Maciej Kolendowski (sędzia główny), Tomas Flis

Stan rywalizacji: 1:0 dla Tauronu MKS, kolejne spotkanie w poniedziałek 19 marca

Źródło artykułu: