Elżbieta Skowrońska: Po dograniach Dirickx wystarczyło tylko przyłożyć rękę

Co prawda to Tauron MKS Dąbrowa Górnicza był faworytem starcia z PTPS Piła, ale chyba nikt nie spodziewał się, że zawodniczki Waldemara Kawki tak szybko rozprawią się z beniaminkiem PlusLigi Kobiet. Przyjmująca zagłębiowskiej drużyny przyznała, że największe brawa za ten mecz należą się belgijskiej rozgrywającej Frauke Dirickx.

Beniaminek ligi z Piły zagrał w Dąbrowie Górniczej zdecydowanie najgorszy mecz w tym sezonie, jednak trudno było przewidzieć, że drużyna, która pokonała Bank BPS Muszyniankę i niemal wyrwała dwa punkty BKS-owi Bielsko-Biała, pokaże się na Hali Centrum z jak najgorszej strony. - Wszystko nam dzisiaj wychodziło. Napsułyśmy im krwi zagrywką, której przeciwniczki nie mogły przyjąć. Wyglądały tak, jak my w niektórych meczach, kiedy nie możemy dobrze przyjąć. To zrozumiałe, że ta gra później im się nie kleiła. Kibice na pewno nam dziś pomogli, hala jest trochę niewygodna dla przeciwnika i to wszystko złożyło się na naszą wygraną - komentowała na gorąco środowy mecz Elżbieta Skowrońska, zawodniczka Tauronu MKS.

Dąbrowscy kibice od początku sezonu czekali na eksplozję siatkarskiego talentu rozgrywającej Frauke Dirickx (która ma na swoim koncie m.in srebrny medal Ligi Mistrzyń) i doczekali się na nią właśnie podczas środowego spotkania. Nawet niewygodne, sytuacyjne piłki nie przeszkadzały Belgijce w rozrzucaniu raz po raz pilskiego bloku. - Frauke słusznie dostała nagrodę MVP. Dzisiaj fajnie rozrzucała te piłki i wystarczyło jedynie dokładać do nich rękę, nic więcej. Myślę, że dlatego niemal wszystko kończyło się w pierwszej akcji, a do tego rywalki popełniały masę błędów - chwaliła koleżankę z zespołu była zawodniczka zespołu z Muszyny.

Po ostatnich dwóch porażkach z Atomem Trefl Sopot i bielszczankami, siatkarkom z Zagłębia Dąbrowskiego trzy punkty potrzebne były nie tylko do utrzymania pozycji w tabeli, ale także do przełamania powstałej po słabszych spotkaniach nerwowości. Po takim meczu dąbrowianki mają prawo być z siebie dumne, bowiem spisywały się bardzo dobrze w każdym elemencie gry, przez co trener Waldemar Kawka nie musiał niczego zmieniać w swoim zespole. - Bardzo dobrze, że w tym spotkaniu było skuteczne przyjęcie, ponieważ w tym tygodniu, w meczu z BKS-em, miałyśmy z nim trochę problemów. Myślę, że trener nie miał powodów, żeby brać czasy ani przeprowadzać zmiany na boisku. Zrobiłyśmy parę błędów, ale one są wliczone w ten sport, w końcu nie jesteśmy ideałami. Cieszę się z tego, że to był tak łatwy mecz, chociaż przed nim zakładałyśmy dużo większą walkę. Zespół z Piły nie postawił się nam i w sumie to dobrze - stwierdziła przyjmująca.