Setki niewiadomych i znaków zapytania - to atmosfera, która panowała w Radomiu po zakończeniu sezonu ligowego. Dziesiątki mniej lub bardziej pewnych plotek, pogłosek, a wszystko sprowadzało się do jednego hasła nurtującego sympatyków siatkówki w Radomiu - Co dalej z Jadarem Radom? Podczas gdy inne kluby budowały swoje składy na nowy sezon PlusLigi, z radomskiego klubu odchodzili kolejni zawodnicy. Dziś sytuacja trochę się już rozjaśniła, potwierdziło się wiele wcześniejszych nieoficjalnych informacji serwisu SportoweFakty.pl. Niestety nie mamy dobrych informacji dla fanów radomskiego Jadaru, bowiem jak już wczoraj poinformowaliśmy, wszystko wskazuje na to, że klub zostanie sprzedany, a miejsce w PlusLidze może zająć zespół z innego miasta!
Prezes Tadeusz Kupidura swój wielominutowy wywód rozpoczął od ogólnego, aczkolwiek wiele mówiącego stwierdzenia. - Mamy troszkę problemów z siatkówką w Radomiu. Ale muszę powiedzieć, że w ogóle z siatkówką dzieje się nie za dobrze w Polsce. Rozmawiałem z innymi prezesami klubów i doszedłem do jednego wniosku, że między klubami i płacami zawodników powstaje zbyt duże rozwarstwienie. To jest główny problem. Polska siatkówka stoi na bardzo wysokim poziomie, ale jeżeli na dzień dzisiejszy pięć drużyn, a więc połowa PlusLigi nie wie co dalej będzie w przyszłym sezonie, to niestety jest problem. Po takim dyplomatycznym stwierdzeniu prezes przeszedł do konkretów.
- Odpowiadając na Państwa pytania, czy siatkówka w Radomiu może być, powiem krótko. Oczywiście, o ile będą na to pieniądze. Tadeusz Kupidura przyznał, że jeżeli znajdzie się ktoś chętny do współfinansowania klubu z chęcią odstąpi nawet miejsce w nazwie. - Przecież klub może nazywać się ABC Jadar Radom, ale za tym muszą iść pieniądze - stwierdził prezes. - Ja oświadczam: jeżeli mam finansować klub, to włożę w tym roku tylko milion złotych. Jak na razie zapłaciłem na siatkówkę około pięciu milionów. Mój syn do tej pory nie ma swojego domu, dlatego za te pieniądze wybuduję mu dom, bo on też chce mieć własny. Przypomnijmy, że syn Tadeusza Kupidury - Dariusz jest wiceprezesem Jadaru Radom. Chęć pomocy klubowi zadeklarowało także miasto, które wyłoży na Jadar pół miliona złotych. - A do finansowania klubu w PlusLidze potrzeba trzech milionów - podsumował Kupidura. - Zwróciłem się do wielu przedsiębiorców w Radomiu, ale nikt nie chce z nami współpracować i pomóc.
Tadeusz Kupidura przyznał, że jeżeli w trybie natychmiastowym nie znajdzie się sponsor, to klub sprzeda swoje akcje. - To najbardziej prawdopodobna w tej chwili wersja. Pierwszeństwo może mieć oczywiście miasto. Klub może kupić firma, jakaś osoba. Nie chcę zostawić siatkówki, kocham ten sport, ale idą za tym zbyt duże pieniądze, żeby mogła to ciągnąć jedna firma. Oczywiście moje akcje może kupić też ktoś z innego miasta: Gdańska, Poznania, czy nawet tych nieszczęsnych Kielc. Będę o tym rozmawiał z przedstawicielami innych miast.
Tadeusz Kupidura odniósł się do problemu, jaki towarzyszy radomskiej siatkówce od kilku lat i który podzielił fanów tej dyscypliny w Radomiu. Jadar swój klub zbudował bowiem na podstawie Czarnych Radom, którzy mają wieloletnią, wspaniałą historię. Wielu kibiców tamtego klubu nie chciało zaakceptować braku kontynuacji owej tradycji. Doszło nawet do tego, że kibice z szalikami Czarnych nie byli wpuszczani na mecze. Ci domagali się wprowadzenia do nazwy klubu członu kojarzącego się z dawną drużyną. - Może być nawet nazwa Jadar Czarni Radom. Ale żeby tak było muszą być na to pieniądze. Musi się znaleźć ktoś, kto za tą nazwę będzie płacił na klub. Nie może być pode mnie żadnych podchodów, czy wymuszeń. To są moje pieniądze i ja finansuje klub. Jak ktoś chce nazwy klubu, to musi za to zapłacić. Nie można mówić komuś, na co ma wydawać swoje pieniądze - podsumował zdegustowany Kupidura.
Ciężko oprzeć się wrażeniu, że takie a nie inne decyzje Tadeusza Kupidury są spowodowane niesnaskami z grupą kibiców Czarnych. - Nie może być wymuszeń. Chcecie nazwę Jadar Czarni, a nie chcecie za to zapłacić. To ja płacę za klub i nie mogę zrozumieć, na jakiej podstawie ktoś może chcieć dodatkowej nazwy nie płacąc ani złotówki. Dostawałem różne pisma, ubliżano mi. - stwierdził rozgoryczony prezes, który jednak zapomniał dodać, że przejmował się pismami od garstki osób, z których większość to jeszcze młodzież gimnazjów i liceów. Na listy i pisma, z których większość była napisana w sposób kulturalny i cywilizowany i tak w ogóle nie reagował. Prezes zapomniał również dodać, że postanowił sobie "zrobić" drużynę w na zgliszczach klubu, który od kilkudziesięciu lat słynął z tradycji siatkarskich i miał wspaniałą historię. Niestety zgromadzonym dziennikarzom nie udało się dowiedzieć, do kogo tak naprawdę prezes ma pretensje, bowiem na te i inne pytania, na które odpowiedzi dla Tadeusza Kupidury nie były łatwe i oczywiste, pan prezes po prostu nie odpowiadał ignorując swoich rozmówców.
Właściciel Jadaru Sport Radom w swojej pięcioletniej działalności w klubie przyznał się do jednego wielkiego błędu. - Jak tylko przyszedłem do klubu, to ruszyły grupy młodzieżowe. Osiągaliśmy sukcesy, zdobyliśmy nawet wicemistrzostwo Polski. Niestety oddałem grupy komu innemu, powstało Radomskie Centrum Siatkarskie. Nie chcę mówić szczegółów co, jak i dlaczego. Mój błąd doprowadził do rozwarstwienia siatkówki w Radomiu – jest Jadar Sport i Radomskie Centrum Siatkarskie, a obie drużyny boczą się na siebie - przyznał prezes.
Na obecną chwilę wszystko wskazuje na to, że siatkówka na wysokim poziomie zniknie z Radomia, a klub przeniesie się do innego miasta. Ciężko bowiem sobie wyobrazić, że nagle znajdzie się sponsor, który sfinansuje działalność klubu. Trzeba pamiętać, że Tadeusz Kupidura zostawił pierwszeństwo w zakupie akcji Jadaru Sport miastu. Radomscy kibice będą więc niewątpliwie wyczekiwać teraz z nadzieją na ruchy władz Radomia, jednak o takowe może być niestety bardzo ciężko. - Nawet jak pozbędę się siatkówki, to nie wycofam się ze sportu. Ja i moi synowie znajdziemy sobie w Radomiu jakąś inną dyscyplinę, w którą będziemy wkładać pieniądze - zakończył Tadeusz Kupidura.