Mimo iż przed czwartkowym meczem w Hali RCS w Radomiu to drużyna Energi MKS-u Kalisz zajmowała ostatnią lokatę w tabeli, a MOYA Radomka była piąta, to w premierowej odsłonie kompletnie nie było tego widać. Przebieg tego seta wyglądał tak, jakby oba zespoły zamieniły się miejscami.
Przyjezdne bardzo szybko objęły bowiem kilkupunktowe prowadzenie, a potem tylko je powiększały. Po stronie miejscowych na potęgę mnożyły się błędy i nieskuteczne zagrania. Podopieczne Jakuba Głuszaka "nie wyszły z szatni". I choć trener radomianek starał się odmienić losy tej części gry, dwukrotnie prosząc o przerwę i dokonując zmian, wprowadzając na parkiet m.in. dawno niewidzianą na siatkarskich boiskach rekonwalescentkę Weronikę Szlagowską, to na nic się to zdało. Kaliszanki grały coraz pewniej i swobodniej, a imponowała przede wszystkim Joyce Agbolossou, zdobywczyni sześciu punktów w pierwszym secie.
W drugiej partii role się odwróciły, jednak Radomka nie dominowała tak, jak MKS kilka i kilkanaście minut wcześniej. Co prawda przy stanie 16:13 pomyliła się Monika Gałkowska, wyrzucając z prawego skrzydła piłkę w aut, lecz rywalki nie skorzystały z podanej im ręki, ponieważ po bloku na Wiktorii Szumerze było 20:15. Parę minut później gospodynie postawiły kropkę nad "i" już przy pierwszym setbolu, po tym, jak Kornelia Garita (wcześniej Moskwa) zaatakowała ze środka.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski dostał dziwną propozycję. "To zupełnie nie moja bajka"
Od początku trzeciej odsłony minimalną przewagę miały kaliszanki. Miejscowe zdołały doprowadzić do remisu dwukrotnie, w tym w końcówce, gdy podopieczne Piotra Mateli miały już cztery "oczka" zaliczki (15:19), ale kluczowe fragmenty należały do MKS-u, a konkretnie do Poli Nowackiej, która skończyła trzy niezwykle ważne wymiany. Wiele dobrego dała swojej drużynie również Szumera, autorka sześciu punktów w tym secie. Gdy Sonia Kubacka wygrała przepychankę na siatce z Kamilą Witkowską, przyjezdne wygrały 25:22.
Czwartkowy mecz był bardzo nierówny, czego potwierdzeniem była czwarta partia. W niej od pierwszych do ostatnich akcji ton boiskowym wydarzeniom nadawały radomianki. Były lepsze od przeciwniczek na siatce, blokując je aż ośmiokrotnie, oraz zdecydowanie dokładniej przyjmowały.
Sporo ożywienia w szeregi zespołu wniosła Martyna Piotrowska (wcześniej Świrad), która zastąpiła kiepsko spisującą się Witkowską. Zdobyła sześć "oczek", tylko jedno mniej od najlepszej pod tym względem Gałkowskiej. Po zbiciu Garity z krótkiej piłki kibice mogli szykować się na tie-breaka.
W nim górę wzięło większe doświadczenie Radomki, jednakże trzeba przyznać, iż MKS tanio skóry nie sprzedał. Walczył o jak najlepszy rezultat i sprawienie sensacji. Był tego bliski, ale blok na Szumerze przy stanie 13:11 oraz uderzenie po rękach kaliszanek w wykonaniu Dagmary Dąbrowskiej były najważniejszymi zagraniami decydującej odsłony.
MVP zawodów została wybrana Monika Gałkowska, autorka 24 punktów.
MOYA Radomka Radom - Energa MKS Kalisz 3:2 (11:25, 25:18, 22:25, 25:17, 15:11)
Radomka: Mayer, Milos, Witkowska, Gałkowska, Miilen, Garita, Śliwa (libero) oraz Dąbrowska, Szlagowska, Stijepić, Marszałkowicz, Piotrowska.
MKS: Wawrzyniak, Szumera, Agbolossou, Nowacka, Nastawska, Kubacka, Mazur (libero) oraz Dąbrowska, Pajdak (libero).
MVP: Monika Gałkowska (Radomka).