Dotychczasowe mecze siatkówki podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu dostarczały kibicom niesamowitych emocji. Rewelacyjnie zapowiadało się także kolejne spotkanie kobiet. Aktualne mistrzynie świata zmierzyły się z obrończyniami złotego medalu olimpijskiego.
Reprezentantki Stanów Zjednoczonych stanęły naprzeciwko Serbkom. Delikatnym faworytem wydawały się być podopieczne Giovaniego Guidettiego. Amerykanki bowiem dotychczas w sezonie 2024 nie pokazywały się ze znakomitej stronie. Do tego zmagały się z pewnymi problemami zdrowotnymi.
Z drugiej strony Serbki obrały tryb przygotowań do igrzysk, na który nie zdecydowała się żadna inna reprezentacja. Zaczęły grać w pełnym składzie dopiero tuż przed imprezą czterolecia. Ich forma pozostawała niewiadomą.
Początek spotkania nie należał do Tijany Bosković. Liderka reprezentacji Serbii w krótkim okresie gry potrafiła popełnić trzy błędy w ataku z rzędu. Niemniej jej drużyna do połowy seta prowadziła (14:12).
Nieprawdopodobną różnicę na zagrywce zrobiła Haleigh Washington. Amerykanka zameldowała się w polu serwisowym przy stanie 13:14. Przy jej regularnych serwisach podopieczne Karcha Kiralego zdobyły... dziewięć punktów z rzędu. W tym fragmencie spotkania siatkarki z USA absolutnie rozbiły swoje rywalki. Ostatecznie wygrały pierwszego seta 25:17.
Emocji nie zabrakło w drugiej partii. Obie drużyny prezentowały dużą jakość w systemie gry blok-obrona. Można powiedzieć, że trwało pewne przeciąganie linii. Na serie punktowe jednej drużyny odpowiadała druga.
Istotny moment nadszedł przy wyniku 16:16. Amerykanki skutecznie wykorzystały ważne kontry, dzięki czemu objęły prowadzenie 20:16. Ostatecznie skończyły tego seta rezultatem 25:20.
Reprezentantki Serbii nie poddały się i w trzeciej partii zdecydowanie podniosły swój poziom. O swojej świetności mocno przypomniała Bosković. Ponadto z dobrej strony prezentowała się Aleksandra Uzelac.
Drużyna trenera Guidettiego od 9:9 wygrały sześć kolejnych akcji i spokojnie utrzymały przewagę punktową do samego końca.
Gdy Tijana Bosković weszła na swój "normalny" poziom, Maja Ognjenović doskonale wiedziała, jak zbudować przewagę nad przeciwniczkami. Ważną rolę odegrały także zmiany. W dobrym stylu w mecz z ławki rezerwowej weszła Jovana Stevanović. Bardzo dobrą pracę, szczególnie w defensywie, wykonywała również Katarina Lazović.
Serbki doprowadziły do tie-breaka, który okazał się nieprawdopodobnie emocjonującą partią. Mistrzynie świata prowadziły już 8:5, ale Amerykanki wykonały kapitalne bloki. To był też ich najmocniejszy element na przestrzeni całego spotkania. Na uwagę zasługuje niesamowity wynik Chiaki Ogbogu, która w meczu aż dziewięciokrotnie zablokowała przeciwniczki.
W końcówce mocno zaskoczył trener Serbek, który zdjął z boiska Bosković i Ognjenović. Podwójna zmiana - Sara Lozo oraz Bojana Drca - spisała się słabo. Amerykańskie zawodniczki miały trzy piłki setowe z rzędu (14:11)
Ten mecz nie mógł się jednak zakończyć w oczywisty sposób. Serbki doprowadziły do remisu. Ostatecznie jednak po autowym ataku Uzelac to Amerykanki wygrały ten szalony mecz. Tym samym odniosły pierwszy triumf w turnieju - wcześniej, także w pięciu setach, przegrały z Chinkami.
Więcej informacji o pozostałych setach wkrótce.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Szalony mecz Polek z Chinkami. "Ta hala eksplodowała kilka razy"
Igrzyska olimpijskie Paryż 2024, siatkówka kobiet, grupa A
USA - Serbia 3:2 (25:17, 25:20, 20:25, 14:25, 17:15)
USA: Poulter, Drews, Washington, Ogbogu, Skinner, Plummer, Wong-Orantes (libero) oraz Hancock, Thompson, Robinson
Serbia: Ognjenović, Bosković, Kurtagić, Aleksić, Busa, Uzelac, Popović (libero) oraz Drca, Lazović, Stefanović, Lozo
Czytaj także:
Paryż 2024. Faworyci ze zwycięstwem, medaliści z Tokio w trudnej sytuacji
Poważna rozmowa po meczu. "Powiedziałem, by tego nie robił"