Klubowe MŚ: Bruno Rezende i spółka za burtą - relacja z meczu Cimed Florianopolis - PGE Skra Bełchatów

Choć PGE Skra Bełchatów miała już zagwarantowany udział w półfinale Klubowych Mistrzostw Świata, do spotkania z Cimedem Florianopolis przystąpiła skoncentrowana i żądna trzeciej wiktorii w turnieju. Owy plan został przez polski team zrealizowany - bełchatowianie, triumfując 3:1, wyeliminowali tym samym sensacyjnie mistrza Brazylii.

Gracze Cimedu Florianopolis niezwykle zmotywowani przystąpili do meczu z mistrzem Polski, PGE Skrą Bełchatów. Brazylijska drużyna bowiem, w odróżnieniu od Skry, wciąż nie miała zapewnionego udziału w półfinale turnieju. Po asie serwisowym Thiago Alvesa i skutecznym bloku brazylijskiej drużyny na Bartoszu Kurku, rywale mistrza Polski odnotowali dwupunktową przewagę na pierwszej przerwie technicznej. Po wznowieniu gry piłka po mocnym ataku przyjmującego Skry, Bartosza Kurka, powędrowała daleko w aut, a na tablicy świetlnej błyskawicznie pojawił się wynik 9:6 na korzyść Cimedu. Owa przewaga utrzymywała się przez dłuższy czas - przeciwnicy polskiej ekipy umiejętnie wykorzystywali niemoc w ataku Skry, dążąc do pewnego zwycięstwa w inauguracyjnej partii spotkania. Oliwy do ognia dolał środkowy Cimedu, Lucas, który posłał na stronę polskiej drużyny trzy potężne zagrywki, w tym jedną punktową (16:11). Znakomitą passę mistrzów Brazylii przerwał Stephane Antiga, popisując się skutecznym atakiem. Gdy podopieczni Jacka Nawrockiego zdobyli trzy punkty z rzędu, o czas poprosił szkoleniowiec Cimedu, Marcos Pacheco (19:16). Owa przerwa podziałała deprymująco na siatkarzy Skry, którzy zaczęli popełniać seryjnie błędy. Dwa bloki brazylijskiej drużyny na Bartoszu Kurku zakończyły ów partię, a z bezapelacyjnego triumfu mogli cieszyć się rywale bełchatowian (25:22).

Na początku drugiego seta role diametralnie się zmieniły - szybko na dwupunktowe prowadzenie wyszli gracze mistrza Polski i utrzymali je do pierwszej przerwy technicznej (6:8). Punktowy blok i as serwisowy Thiago sprawił, że mistrzowie Brazylii zdołali doprowadzić do remisu. Raz jednym punktem prowadzili gracze z Florianopolis, by po chwili oddać aż trzy oczka polskiej ekipie. Wydawać się mogło, że bełchatowianie już pewnym krokiem zbliżą się do zwycięstwa w tej partii. Nic bardziej mylnego! Przy stanie 16:14 dla Skry w polu serwisowym zameldował się Lucas. Dwa błędy w przyjęciu Piotra Gacka, a tym samym doprowadzenie przez Cimed do remisu, zmusiły trenera Nawrockiego do wzięcia czasu. Mobilizujące słowa szkoleniowca wpłynęły pozytywnie na reprezentantów Skry - atak Bartosza Kurka, który grał już zdecydowanie lepiej aniżeli w otwierającej partii, zakończył drugiego seta (18:25).

Kolejna partia zaczęła się znów po myśli siatkarzy Jacka Nawrockiego. Punktowy blok Daniela Plińskiego na Thiago zdenerwował szkoleniowca mistrza Brazylii, który przy stanie 6:3 dla Skry przywołał do siebie zawodników. Na nic jednak zdawały się jego starania - reprezentanci Cimedu gubili się nawet w najprostszych akcjach, a bełchatowianie potrafili wyprowadzać skuteczne kontry (4:10). Podopieczni Marcosa Pacheco nie poddawali się i zaczęli mozolnie odrabiać straty. Już po autowych atakach Kurka i Bąkiewicza zbliżyli się do mistrza Polski na dwa oczka (9:11). Jednak kilka kardynalnych błędów graczy Cimedu w przyjęciu pozwoliło Skrze wypracować bezpieczną przewagę, która utrzymywała się do stanu 20:17. Szybkie uderzenia Robsona i ryzykowna gra Bruno Rezende przyczyniły się do zniwelowania strat przez brazylijską drużynę (21:22). Wówczas na parkiecie pojawił się atakujący Skry, Mariusz Wlazły. Jego skuteczny atak i punktowy blok dał bełchatowianom pierwszą piłkę setową w tej partii. Nie zmarnowali swojej szansy i wyszli na prowadzenie w setach 2:1.

Od początku czwartej partii toczyła się heroiczna walka punkt za punkt. Na pierwszej przerwie technicznej na trzypunktowe prowadzenie wyszli jednak siatkarze Cimedu. Podrażnieni porażką w poprzedniej partii, zawodnicy brazylijskiego teamu zaczęli grać bardziej agresywnie, co od razu miało odzwierciedlenie na tablicy wyników (10:7). Gra toczyła się pod dyktando rywali Skry do czasu, gdy wrócił koszmar dwóch poprzednich partii - Bruno Rezende i spółka zaczęli popełniać proste błędy w ataku i ich przewaga szybko zmalała (10:9). Na drugiej przerwie technicznej jednym punktem prowadzili już bełchatowianie, którzy nawet nie chcieli myśleć o ewentualnym loteryjnym tie-breaku. W decydującym momencie spotkania odpowiedzialność na swoje barki wziął Bartosz Kurek. Dzięki jego skutecznym atakom Skra zwyciężyła ostatecznie zaciętą końcówkę seta 25:23, a w całym meczu triumfowała 3:1. Bez porażki awansowała tym samym do półfinału turnieju.

Cimed Florianopolis - PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:22, 18:25, 21:25, 23:25)

Cimed Florianopolis: Bruno Rezende, Robson Fazio, Renato Dos Santos, Thiago Alves, Eder Carbonera, Lucas Saatkamp, Mario Junior Da Silva (libero) oraz Leonardo Dos Santos, Cesar Ialisson

PGE Skra Bełchatów: Miguel Angel Falasca, Daniel Pliński, Stephane Antiga, Michał Bąkiewicz, Bartosz Kurek, Marcin Możdżonek, Piotr Gacek (libero) oraz Mariusz Wlazły, Radosław Wnuk

Komentarze (0)