Nie obyło się jednak bez huśtawki emocjonalnej. W pierwszej partii Włoszki zbiły nasze panie 25:15. W drugiej Polki wygrały na przewagi 26:24 dzięki czujnej reakcji asystenta Stefano Lavariniego - Krystiana Pachlińskiego (więcej TUTAJ), zaś w trzeciej i czwartej okazywały się lepsze i skuteczniejsze w końcówkach, dzięki czemu zwyciężyły 25:23 i 25:21.
- Miałyśmy trudny początek, ale bardzo dobrze zagrałyśmy w dalszej części spotkania. Trzymałyśmy swój poziom i dowiozłyśmy mecz. Możemy się tylko cieszyć. Nieważne, jak ten turniej wyglądał, ważne jak się skończył - mówiła uśmiechnięta Olivia Różański kilkanaście minut po zakończeniu spotkania.
Siatkarki, sztab, dziennikarze i kibice przez ostatnie tygodnie ciągle obliczali i szacowali punkty do rankingu FIVB, który również w dalszej części mógłby dać kolejną szansę awansu na Igrzyska w Paryżu. Jednak jak przyznała przyjmująca reprezentacji Polski przed ostatnim spotkaniem turnieju kwalifikacyjnego w Łodzi nie było bezsennej nocy.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką. Szaleństwo na lotnisku, spotkanie z premierem. Zobacz kulisy powrotu siatkarzy
- Nie wiem do końca jak dziewczyny, ale ja ze snem nie miałam problemu. Dziewczyny wiedzą, jak ważna jest regeneracja i poszły spać. Ale po takim meczu zdecydowanie będzie można nie spać i świętować - powiedziała Różański.
Polskie siatkarki zagrają w turnieju olimpijskim po 16 latach przerwy. To, co stało się faktem w niedzielny wieczór, jeszcze kilka dni temu nie wydawało się tak prawdopodobne. Szczególnie po środowej przegranej z reprezentacją Tajlandii 2:3.
Myślę, że wszystko jest po coś. To, że przegrałyśmy, było wynikiem tego, że Tajlandia bardzo dobrze zagrała. Ale to już nie jest ważne. My swoje miejsce w Paryżu już mamy. Nie myślę o tym, co było. Ważne jest to, że zostało wygrane, osiągnęłyśmy nasz cel. Nie skupiam się już na momentach, które miałam. Myślę o przyszłości - odpowiadała z wielką powagą na twarzy siatkarka, która w nowym sezonie klubowym zagra w Volley Bergamo 1991.
I właśnie to siedzi jej już w głowie, bo już za niecałe dwa tygodnie ruszą rozgrywki włoskiej Serie A. Olivia Różański wie, że to już będzie start walki o miejsce w kadrze na Igrzyska Olimpijskie.
- Ten awans to wielki sukces i cieszymy się, że jesteśmy jego częścią. Ale właśnie teraz każdy z nas kończy sezon reprezentacyjny. Musimy trochę odpocząć, wrócić do klubu i jak najlepiej się przygotować do gry w nim, bo to na tej podstawie będzie selekcja na Igrzyska. Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy, ale już nie możemy się doczekać przyszłego roku - zapowiedziała zawodniczka.
Za nią i większością siatkarek drugi rok pracy ze Stefano Lavarinim. W 2022 Biało-Czerwone awansowały do najlepszej ósemki Mistrzostw Świata. W 2023 reprezentacja Polski wywalczyła brązowy medal Ligi Narodów i awansowała na Igrzyska Olimpijskie w Paryżu.
- To bardzo dobre sezony. Widać postęp i potencjał, który jest w tej drużynie. Widać, że ona się rozwija i z każdym meczem jest coraz lepiej. Z każdą drużyną możemy rywalizować na najwyższym poziomie i to pokazałyśmy na tym turnieju - oceniła Różański.
Sam fakt, że turniej olimpijski odbędzie się we Francji to dodatkowy powód do radości dla naszej rozmówczyni, która właśnie w tym kraju przyszła na świat. Urodziła się w Albi - miejscowości na północny-wschód od Tuluzy. Po francusku zdecydowanie umie się porozumiewać.
- Lekcja francuskiego dla dziewczyn? Chyba nie będzie. Póki co każda z nas chce świętować, bo marzyło jej się miejsce w Paryżu. Są to emocje, które będziemy odczuwać przez jakiś czas. Niesamowite, że mogłyśmy przeżyć to wszystko w Polsce - skwitowała.
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Czytaj również: Polska siatkarka po awansie na igrzyska: Serce podeszło mi do gardła!
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)