Niemki mogły wykorzystać porażkę Polek 2:3 z Tajlandią i przesunąć się na trzecie miejsce w tabeli. Nie jest ono co prawda premiowane awansem do igrzysk olimpijskich, ale przed dniem przerwy pozwalało podopiecznym Vitala Heynena wierzyć w zaatakowanie Amerykanek oraz Włoszek. Wszystko byłoby w ich rękach.
Na zakończenie dnia w Łodzi reprezentantki Niemiec zmierzyły się ze Słowenią. Przed meczem miały na koncie trzy zwycięstwa, a ich przeciwnik komplet trzech porażek. Jedynym osiągnięciem Słowenii w turnieju kwalifikacyjnym było urwanie seta Amerykankom w poprzednim spotkaniu.
Niemki miały za sobą dwa zwycięstwa ze Słowenkami odniesione w trzysetowych meczach jeszcze w poprzedniej dekadzie. Wystarczyła jednak jedna partia w środę, żeby stało się jasne, że powtórki nie będzie. Nasze zachodnie sąsiadki jakby nie radziły sobie z potencjalną szansą, a Słowenia punktowała z opanowaniem. Runda zakończyła się wynikiem 25:17 dla zespołu znad Adriatyku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz ruszył do ataku. Ostatnia akcja i... Tylko zobacz!
Niemki co prawda wyrównały w drugim secie, ale konfrontacja pozostawała dla nich trudna i nie miały kontroli nad wydarzeniami. W trzeciej partii ponownie nie potrafiły zareagować na przyspieszenie Słowenii. Po porażce 19:25 było jasne, że naszym zachodnim sąsiadkom nie uda się zdobyć kompletu punktów, a i musiały ratować się przed znacznie większym niepowodzeniem.
Po jednostronnej partii numer cztery, w której Niemki wygrały 25:16, musiało dojść do drugiego w środę w Łodzi tie-breaka. Zespół Heynena mógł nie pójść drogą Polek i mimo perturbacji uniknąć porażki. Udało się, choć było 2:7, następnie 7:10 w decydującym secie. Niemki wykorzystały niedoświadczenie rywalek i szczęśliwie odwróciły wynik na 15:12.
Niemcy - Słowenia 3:2 (17:25, 25:21, 19:25, 25:16, 15:12)
Tabela grupy C:
Czytaj także: Puchar CEV kobiet został wzięty szturmem. Godzina gry w meczu finałowym
Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?