Reprezentacja Polski nie zdobyła trzeciego z rzędu mistrzostwa świata. Biało-Czerwoni przed własną publicznością przegrali tylko jedno spotkanie - finałowe. Lepsi od podopiecznych Nikoli Grbicia okazali się Włosi, którzy zwyciężyli 3:1.
Głos na temat przyczyny porażki w decydującej potyczce zabrał wicemistrz świata z 2006 roku, Łukasz Kadziewicz. Ekspert "Przeglądu Sportowego" w programie "Misja Sport", który transmitowany jest na YouTube zaapelował, aby przyczyn porażki nie szukać w żadnym z zawodników.
- Nie szukałbym winnych, ale nie wytrzymaliśmy fizycznie. Zabrakło prądu, ostatniego, szybkiego kroku pozwalającego pójść w górę, po prostu czegoś ekstra, czego potrzebujesz w walce już na samym końcu turnieju - stwierdził były środkowy.
ZOBACZ WIDEO: Tak kibice zachowywali się na meczach Polaków. Mocna deklaracja Kurka | #PODSIATKĄ VLOG Z KADRY #30
Polacy w pierwszych czterech spotkaniach na MŚ 2022 przegrali zaledwie jednego seta. Widmo pożegnania się z turniejem dopadło naszych siatkarzy podczas ćwierćfinałowego starcia, w którym po przeciwnej stronie siatki stanęli Amerykanie. Biało-Czerwoni prowadzili już 2:0, ale rywale doprowadzili do tie-breaka. W nim jednak szalę zwycięstwa na swoją korzyść przechylili podopieczni Nikoli Grbicia.
Podobnie było w półfinale, w którym mierzyliśmy się z Brazylią. Na początku przegrywaliśmy 0:1, ale później to my byliśmy na prowadzeniu (2:1). Nie zdołaliśmy jednak zamknąć spotkania w czwartym secie i o awansie do wielkiego finału zadecydował tie-break. W nim ponownie triumfowali Biało-Czerwoni, przez co Canarinhos nie powalczyli o mistrzostwo świata po raz pierwszy w XXI wieku.
Włosi natomiast w drodze do finału stoczyli tylko jeden zacięty bój - w ćwierćfinale z Francją. Ostatecznie zwyciężyli oni po tie-breaku, a w półfinale pokonali 3:0 współgospodarzy - Słowenię.
- Zagraliśmy pięć partii z USA i Brazylią. To nie są maszyny. To zwykli ludzie wytrenowani na bardzo wysokim poziomie, ale fizyki nie oszukasz i ułamki sekund uciekają. Zawodnicy twierdzą, że czuli się świetnie, ale gołym okiem było widać, że szczególnie na "piłkach wysokich", gdy trzeba było walczyć na podwójnym bloku, Polacy mieli bardzo duże problemy - ocenił wicemistrz świata z 2006 roku.
Reprezentacja Włoch ma za sobą bardzo dobry okres. To właśnie ci siatkarze najpierw zdobyli mistrzostwo Europy, a teraz świata. To sprawia, że na nadchodzących igrzyskach olimpijskich, które odbędą się w 2024 roku, trzeba będzie na nich uważać. Podczas turnieju, który odbywał się w Polsce i na Słowenii nie byli stawiani w roli faworytów do złota, a potrafili po raz kolejny zaskoczyć.
- Ferdinando De Giorgi naprawdę dobrze poukładał klocki i Włosi mają to coś. Mają fenomenalnego gościa na pozycji rozgrywającego Simone Giannelliego, który zresztą nie tylko kreował grę, ale bronił, blokował i świetnie zagrywał. W niedzielę 11 września o godzinie 21:00 Polaków nie było stać na to, żeby postawić się reprezentacji Włoch - przyznał Kadziewicz.
Były siatkarz nie chciał oceniać, czy finał zakończyłby się innym wynikiem, gdyby w kadrze na mistrzostwa świata nie zabrakło Wilfredo Leona. Kadziewicz uważa, że przyjmujący otrzyma szansę na kolejnej imprezie, jeżeli ponownie na przeszkodzie nie stanie jego zdrowie. Obecnie nie jest on gotowy do gry na swoich najwyższych obrotach, o czym mówił jego klubowy trener, Andrea Anastasi.
Przeczytaj także:
100 tys. euro kary. Grbić grzmi. "Tak nie powinno być!"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)