Dla Bukowieckiego 2016 rok był do tej pory bardzo udany. Po raz pierwszy w karierze przekroczył 21 metrów, na mityngu w Oslo ustanowił rekord życiowy wynikiem 21,14, zdobył też złoty medal mistrzostw świata juniorów, bijąc przy tym młodzieżowy rekord świata (23,36). Zawiedziony był tylko po mistrzostwach Europy w Amsterdamie, w których zajął 4. miejsce.
Przed olimpijskim finałem 19-latek ze Szczytna był dobrej myśli. W porannych eliminacjach bez problemu rzucił 20,71 i zapewniał, że taki wynik o tak wczesnej porze jeszcze mu się nie przydarzył. Wieczorem miało być lepiej.
Odległości Bukowiecki uzyskiwał lepsze, jednak nie był w stanie utrzymać w kole ani jednego pchnięcia. Po trzech próbach zakończył konkurs bez zmierzonej odległości.
- Nie wiem, co się dzieje. Jestem przygotowany na dalekie pchanie i to widać. Czułem się bardzo dobrze, ale wypadałem z koła i to jest problem - mówił mistrz i rekordzista świata juniorów.
ZOBACZ WIDEO Bukowiecki spalił trzecią próbę i nie wszedł do ścisłego finału
{"id":"","title":""}
- Pierwsze pchnięcie utrzymałem w kole, a spaliłem ręką. Złożyłem protest, zmierzono mi 20,89, ale sędziowie uznali, że próba była spalona. Gdyby to pchnięcie mi zaliczono, byłoby inaczej. A tak znowu mam trzy "iksy" i po raz kolejny moje jedyne wytłumaczenie jest takie, że wciąż jestem juniorem, ale ile razy można mówić to samo. Kolejna impreza seniorska i znowu lipa. Jak nie czwarty, to trzy iksy. No k.... - rzucił przekleństwem Bukowiecki, ściszając przy tym głos. Po chwili przeprosił za niecenzuralne słowo.
Młody szczytnianin zapewnił, że jest w stanie pchać daleko i jeszcze w tym sezonie to udowodni. - Tyle że chciałem dać temu dowód już tutaj. Niestety, wypadałem z koła. Takie są konkurencje techniczne - po jednym małym błędzie wszystko może się rozsypać.
Bukowiecki ma już dość ciągłego słuchania, że jest młody i ma jeszcze czas. A takimi słowami zwrócił się do niego w czasie czwartkowych zawodów Tomasz Majewski. - Jeżdżę na seniorskie imprezy i po raz kolejny nawalam. Taka jest prawda. A co do Tomka to szkoda, że nie zdobył medalu. Pierwsze i drugie miejsce były raczej poza jego zasięgiem, natomiast była szansa na brąz. Obaj mogliśmy pchnąć 21,36. Jedyne, co powiedziałem mu wychodząc ze stadionu, to żeby zrobił coś dla mnie i stanął na podium. Jak widać nie wyszło.
Niezwykle utalentowany 19-letni kulomiot przyznał, że na razie nie myśli o kolejnych startach. - Teraz jestem wściekły. Czy mam jakiś sposób na odreagowanie? Wrócę do pokoju, zgolę brodę i będę udawał, że ja to nie ja - rzucił do dziennikarzy.
Złoty medal w konkursie pchnięcia kulą zdobył Amerykanin Ryan Crouser, który rzutem na odległość 22,52 ustanowił nowy rekord olimpijski. Srebro przypadło jego rodakowi Joe Kovacsowi, a brąz reprezentantowi Nowej Zelandii Thomasowi Walshowi.
Grzegorz Wojnarowski z Rio de Janeiro
ZOBACZ WIDEO "Policja traktuje nas jak zwierzęta, bo jesteśmy czarni" (źródło TVP)
{"id":"","title":""}