Paweł Fajdek wściekły po eliminacjach rzutu młotem. "Jadę przebukować bilet"

PAP / Adam Warżawa
PAP / Adam Warżawa

Po katastrofie w eliminacjach rzutu młotem Paweł Fajdek nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. "Jadę przebukować bilet" - powiedział, wychodząc ze stadionu olimpijskiego.

Bezdyskusyjnie najlepszy młociarz na świecie w ostatnich latach miał w Rio powetować sobie klęskę z Londynu (trzy spalone próby w eliminacjach) i wywalczyć złoto. Wydawało się, że jeśli będzie rzucał chociaż na 90 procent swoich możliwości, rywale nie będą mieli szans. Obawiać można było się tylko odporności psychicznej 27-latka ze Świebodzic.

Do Brazylii Polak przyleciał z dziesięcioma najlepszymi wynikami na świecie w tym roku - tyle raz przekraczał 80 metrów. Poza nim udało się to tylko mającemu za sobą dopingową wpadkę Białorusinowi Iwanowi Cichanowi.

Jeszcze na rozgrzewce przed środowymi kwalifikacjami wszystko wyglądało dobrze. Fajdek na luzie posłał młot w okolice 77. metra, co zapewniłoby mu awans do finału - minimum wynosiło 76 metrów i 50 centymetrów.

Niestety, kilkanaście minut później z naszym mistrzem stało się coś niewytłumaczalnego. Zawodnik, który jako jedyny na świecie regularnie zmaga się z granicą osiemdziesięciu metrów, tym razem ledwie przekraczał 70. Pierwszy rzut był tak słaby, że Fajdek celowo wyszedł z koła. W drugim osiągnął 71,33. Widząc co się dzieje tę odległość uszanował.

ZOBACZ WIDEO Ostatnia próba Fajdka. Polak odpada w eliminacjach

{"id":"","title":""}

Na czystym brazylijskim niebie zaczynały już majaczyć demony z Londynu, ale wciąż trudno było uwierzyć, że miotacz tej klasy nie zmobilizuje się w swojej trzeciej próbie i nie wygra swojej grupy eliminacyjnej. Tymczasem w tak ważnej chwili Polak zdobył się na zaledwie 72-metrowy rzut i zakończył rywalizację na 7. miejscu. Potem długo nie mógł dojść do siebie. Położył się obok bieżni na brzuchu i leżał tak przez kilka minut. W końcu wstał i skierował się w kierunku wyjścia ze stadionu.

Przez strefę wywiadów Fajdek przeszedł z groźną miną i wzrokiem wbitym w ziemię. - Porozmawiasz z nami? - zapytali dziennikarze. - Nie - krótko odparł dwukrotny złoty medalista mistrzostw świata, nawet na chwilę nie odwracając głowy w naszym kierunku. - Powiedz chociaż, czy zostajesz oglądać drugą grupę - dociekaliśmy. Odpowiedź znów brzmiała "nie". - Jadę przebukować bilet - rzucił.

Grzegorz Wojnarowski z Rio de Janeiro

Komentarze (105)
avatar
Marco Lar
18.08.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Co tu komentować - nie będzie mistrzem olimpijskim nigdy!
Gość nie ma psychiki mistrza 
anty667
17.08.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Sprzedał się bukmacherom zafajdek jeden. 
avatar
Maras64
17.08.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Witam wszystkich.Przeczytałem kilkanaście postów w różnych artykułach na temat P.Fajdka.Nie dziwię się wielu kibicom,że z występu naszego młociarza są niezadowoleni.Jakaś pani gdzieś napisała,ż Czytaj całość
avatar
Jan Nowak
17.08.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Hmm...A czy czasem u "buków" nie pojawiła się jakaś tajemnicza spora wpłata obstawiająca odpadnięcie murowanego faworyta.... 
avatar
jonny
17.08.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Super zawodnik ale chyba pewność siebie go gubi i to już drugi raz,może jest za bardzo zadufany w sobie?Nie dziwię się rozżalonym kibicom bo to tak jakby nagle Małachowski rzucił tylko np.58met Czytaj całość