- Organizatorzy wyznaczyli prolog na fragmencie zeszłorocznej trasy, dlatego jechaliśmy w znajomych miejscach. Wystartowaliśmy dość późno, kiedy powoli zaczął zapadać zmrok, ale mimo to pojechaliśmy szybko, równo i przede wszystkim czysto. Jesteśmy gotowi do sobotniego boju - posumował otwarcie rywalizacji Robin Szustkowski.
Duet z Forda Raptora uplasował się na piątym miejscu w klasie T2 i o dwa oczka wyżej wśród samochodów seryjnych napędzanych benzyną. Na mecie mechanicy otrzymali zaledwie 20 minut na serwis. Potem kierowcy odprowadzili auto do zamkniętego parku maszyn, skąd odbiorą go dopiero w sobotni poranek.
- Trzy razy będziemy pokonywać ten sam, niespełna 150-kilometrow odcinek specjalny. W sobotę jedziemy dwa razy w tym samym kierunku, a w niedzielę w przeciwnym. Taktyka jest prosta. Jutro pierwszy za kierownicę wsiądzie ten, który będzie w lepszej formie. Potem w porze obiadowej zmiana miejsc na drugi odcinek i szybka, równa jazda bez popełniania błędów – streścił plan optimum Jarosław Kazberuk.
Wszystko wskazuje na to, że Ford Raptor będzie spisywał się jeszcze lepiej niż we Włoszech, bo zespół serwisowy wykonał kolejne prace w kierunku poprawy komfortu jazdy. - Przestawiliśmy trochę parametry samochodu. Inaczej ustawiliśmy zawieszenie i usunęliśmy zbędny element, który odbierał nam moc. Teraz jest wrażenie, że samochód jest mocniejszy i szybszy - zakończył Szustkowski.
Głównym zadaniem duetu R-Six Team podczas Hungarian Baja będzie uniknięcie błędów. W rajdzie, w którym nawigacja nie jest skomplikowana i nie stanowi wyzwania dla uczestników, każda, nawet najmniejsza strata czasowa jest bardzo trudna do odrobienia.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": twarze Rio de Janeiro (źródło TVP)
{"id":"","title":""}