Bez względu na dyscyplinę sportu, zawodnicy walczący o czołowe lokaty zawsze przed zawodami wyznaczają sobie cel. Załoga R-Six Team przed wyjazdem na Węgry również stawia przed sobą ambitne zadanie. - Przede wszystkim jedziemy na węgierski gulasz, który uwielbiamy - żartował Jarosław Kazberuk. - A poważnie, to w Hungarian Baja wezmą udział wszyscy nasi konkurenci z klasy T2, więc chcemy powalczyć o podium. Różnice punktowe są niewielkie i musimy bronić trzeciej pozycji w klasyfikacji - dodał.
- W tym rajdzie mamy też do wyrównania rachunki. W ubiegłym roku awaria elektroniki zatrzymała nas na dobre i nie ukończyliśmy zmagań. Dlatego zarówno my, jak i zespół serwisowy jesteśmy mocno zmotywowani i w bojowych nastrojach - powiedział Robin Szustkowski.
Duet z polskiego Fora Raptora nie startował w Baja Aragon, który odbył się w lipcu w Hiszpanii. Z tego startu zrezygnowała również znaczna część rywali, dzięki czemu w stawce nie doszło do przetasowań. - Jesteśmy na dobrej pozycji do odpierania ataków naszych przeciwników. Ostatni raz walczyliśmy na trasie podczas Italian Baja, niemal dwa miesiące temu, dlatego jest w nas głód walki i wyniku - podkreślił Kazberuk, bardziej doświadczony z kierowców.
Rywalizacja na Węgrzech rozpocznie się piątkowym prologiem. Następnie zawodnicy pokonają trzykrotnie (dwa razy w sobotę i raz w niedzielę) ten sam odcinek specjalny liczący 148 km.
- Trzeba również wspomnieć, że Hungarian Baja odbywa się dwa tygodnie przed Baja Poland, jednym z najważniejszych startów w naszym kalendarzu. Zaprezentujemy się w domu, przed swoimi kibicami, więc na Węgrzech musimy pojechać na tyle subtelnie, by zająć miejsce na podium, ale jednocześnie nie zniszczyć auta. Serwis będzie mieć mało czasu, by przygotować go do kolejnego, znacznie droższego nam rajdu - zakończył Robin Szustkowski.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": Copacabana uczy tolerancji (źródło TVP)
{"id":"","title":""}