Jakub Przygoński Dakar zna już bardzo dobrze, ale w tym roku debiutował za kierownicą samochodu. Może być z siebie zadowolony - zajął najwyższe miejsce spośród polskich kierowców. Rzutem na taśmę na ostatnim etapie wskoczył na piętnaste miejsce, a nad Czechem Zapletalem jadącym z polskim pilotem Maciejem Martonem miał zaledwie 41 sekund przewagi.
- Na pięćdziesiątym kilometrze hamulce zaczęły nam wysiadać, tak duże miały obciążenia ze względu na nasze tempo i bardzo krętą trasę. Jak tylko dogoniłem Zapletala to już wiedziałem, że będzie dobrze. Po dziewięciu tysiącach kilometrów 41 sekund przewagi to bardzo niewiele, tym bardziej się cieszę, że nam się udało - powiedział Polak.
- To super wynik! Bardzo się cieszę z piętnastego miejsca, w tym roku stawka była niezwykle mocna i dużo się działo - dodał zawodnik Orlen Team, który ostatni etap Dakaru zakończył na 12 miejscu.
- Podium zawsze jest przeżyciem i dla pierwszego, i dla ostatniego zawodnika. Ukończenie Dakaru to wielki sukces, wymagający ogromnej pracy. Łezka w oku na rampie musi się zakręcić. Jestem dumny z tego, że reprezentowałem Polskę na tak ciężkich zawodach, zwłaszcza, że Polacy na Dakarze są bardzo pozytywnie odbierani - zakończył Przygoński.