Jakub Przygoński dotarł na metę szóstego odcinka specjalnego na 36. miejscu, z 44-minutową stratą do zwycięzcy etapu, Heldera Rodriguesa.
- Pękła mi sprężyna w zawieszeniu, przez co w ogóle nie dało się jechać moim motocyklem. Walczyłem o to, żeby przejechać trasę. Podobno takie sprężyny praktycznie nigdy nie pękają, ale zdarzyło się. Na Dakarze trzeba mieć szczęście. Jesteśmy przygotowani najlepiej, jak się da, ale są takie sytuacje, jak moja tym etapie, i nic na to nie poradzimy - powiedział Przygoński. [ad=rectangle]
- Szósty etap był wymagający, bardzo techniczny. Trudny teren, sporo podjazdów. Udało mi się przejechać dość dobrze technicznie, pokonałem wydmy bez większych problemów, więc jestem zadowolony - dodał drugi z motocyklistów Orlen Team Jakub Piątek, 42. na 6. etapie.
W tym roku, inaczej niż w latach ubiegłych, dakarowa stawka się rozdziela. W sobotę wolne mają motocykliści i quadowcy, zaś załogi samochodów i ciężarówek jadą dalej. Oni odpoczną 12 stycznia.
- Rano bardzo ciężko było mi wstać. Zmęczenie daje znać o sobie. Dzień wolny bardzo mi się przyda, już od dłuższego czasu o nim marzyłem i myślałem, co będę robił. A zamierzam… nic nie robić - powiedział Jakub Piątek.
- Cieszę się z dnia przerwy. Odpoczniemy cały dzień, fizycznie i psychicznie. A potem wracamy do ścigania i nie będzie lekko, bo będziemy mieli dwa odcinki maratońskie - dodał Jakub Przygoński.