W czwartek załogi startujące w Rajdzie Dakar rozpoczęły drugi etap maratoński imprezy. Zawodnicy wyjechali o poranku z Shaybah w głąb "Empty Quarter", czyli "Pustej Ćwiartki" Arabii Saudyjskiej. Nie ma tam nic, oprócz bezkresnych piasków pustyni. Etap maratoński oznacza, że w czwartek zawodnicy nie będą mieli serwisu i nie mogą skorzystać z pomocy mechaników. Taka okazja pojawi się dopiero w piątek wieczorem.
Eryk Goczał i Oriol Mena prowadzili w czwartek przez długą część odcinka specjalnego, natomiast po niewielkich problemach ostatecznie ukończyli test na drugim miejscu. Tuż za nimi, na trzeciej pozycji do mety dojechali Marek Goczał i Maciej Marton. Trzecia z załóg Energylandia Rally Team, czyli Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk, uplasowała się na wysokim szóstym miejscu z niewielką stratą do zwycięzców.
W klasyfikacji generalnej kategorii SSV prowadzą Rokas Baciuska i Oriol Vidal Montijano. Znajdujący się na drugiej pozycji Eryk Goczał i Oriol Mena tracą do nich zaledwie 4 minuty i 17 sekund. Na trzecią pozycję w "generalce" awansowali Marek Goczał z Maciejem Martonem. Kolejny awans - na ósmą pozycję - zanotowali także Michał Goczał z Szymonem Gospodarczykiem. Na ich wynik rzutują problemy z niedzielnego etapu, podczas którego załoga musiała wymieniać na pustyni skrzynię biegów w swoim Can-Amie.
ZOBACZ WIDEO: Pamiętasz serbską gwiazdę?! 35-latka zachwyca urodą
- Mieliśmy pierwszy dzień prawdziwego dakarowego maratonu, piękny etap. Mnóstwo wydm, ale też trochę prostych i to one sprawiły nam problemy, bo urwał się nam pasek klinowy. Ale udało się nam dosyć szybko, sprawnie go wymienić i pojechaliśmy dalej. Po tych problemach udało nam się nadrobić trochę czasu, więc generalnie jestem bardzo zadowolony z tego etapu. Mamy trochę pracy przy samochodzie i musimy wykonać ją sami, ale jestem na to gotowy. Nasz Can-Am na piątek będzie doskonale przygotowany - mówił na mecie pierwszej części etapu maratońskiego Eryk Goczał.
- Kolejny dzień, w którym było trochę wydm, ale też bardzo dużo prostych. Eryk jechał bardzo szybko i nas doganiał, ale potem urwał mu się pasek klinowy. Cieszę się, bo jesteśmy na mecie, a po drodze mijaliśmy mnóstwo załóg z problemami, właśnie m.in. ze względu na urwane paski, bo było bardzo ciepło. Wskakujemy na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Do końca tylko trzy etapy, mam nadzieję, że awarie będą się trzymały daleko od nas. Wiemy już co poprawić na piątek i będziemy atakować - podsumował Marek Goczał.
- Wydmy przeplatały się z wyschniętymi jeziorami, gdzie było bardzo szybko. Na wydmach tradycyjnie, było bardzo fajnie, no ale te szybkie partie to po prostu gaz wciśnięty na maksa i jazda "ile się dało". Pod kątem nawigacji wszystko było perfekcyjnie, tempo też było dobre. Musimy teraz sprawdzić samochód i w piątek ruszamy do drugiego etapu maratonu! - przekazał na mecie Michał Goczał.
W piątek na zawodników czeka druga część etapu maratońskiego. Odcinek specjalny będzie liczył 185 kilometrów, a po jego zakończeniu załogi wrócą na biwak do Shaybah.
Czytaj także:
Gdzie trafi Robert Kubica? Ubywa wolnych miejsc
Zmowa przeciwko nowym zespołom w F1. Zakulisowe gierki